Czytelnicze podsumowanie stycznia 2022 roku

Ten początek roku cechuje u mnie jakiś opóźniony zapłon. Dopiero teraz zorientowałam się, że zapomniałam na początku lutego umieścić podsumowanie stycznia, więc przy pierwszej okazji zasiadłam do nadrabiania tej zaległości. Cóż, jak to mówią, skleroza nie boli, gorzej z nogami...

Czytelnicze podsumowanie stycznia 2022 roku

Styczeń obrodził u mnie pięcioma lekturami. Z ich poziomem było już różnie – na początek 2022 roku trafiłam na dwa strzały w stopę, potem na szczęście było znacznie lepiej. Tytuły, po które sięgnęłam w zeszłym miesiącu, prezentują się następująco:


  1. Słowianie – Robert Foryś (3/5) - recenzja

  2. Malachitowe ostrze – Aleksandra Pisarska (1/5) - recenzja

  3. Miasto mosiądzu – S. A. Chakraborty (5/5) - recenzja

  4. Odyseja – Homer (4/5) - recenzja

  5. Pustynny Książę. Księga II – Peter V. Brett (5/5) – recenzja


Książka Roberta Forysia, Słowianie, to nieźle napisana powieść historyczna. Nie da się jednak ukryć, że samych Słowian było tam tyle, co kot napłakał, bo większość akcji toczyła się raczej na zachód od terenów zamieszkanych przez naszych przodków. Jednak największym minusem, całkowicie psującym chwilami przyjemność z czytania książki, była jej korekta... a raczej jej brak. Literówki i błędy ortograficzne zdarzały się nagminnie, a przecinki były stawiane chyba w totalnie losowych miejscach. Ani polecam, ani nie polecam, mam co do tej pozycji bardzo mieszane uczucia.

Czytelnicze podsumowanie stycznia 2022 roku

Jeśli jeszcze kiedyś zdecyduję się sięgnąć po jakiś debiut, to niech mi ktoś da w łeb, bardzo Was proszę. Malachitowe ostrze Aleksandry Pisarskiej okazało się mieć w sobie wszystkie możliwe błędy, jakie tylko pierwsza książka danego autora może mieć. Główna bohaterka to typowa Mary Sue, która z każdego problemu wychodzi obronną ręką. Wątek romansowy wciśnięty na siłę, bo przecież MUSI BYĆ, a na dodatek rozwija się z linijki na linijkę, całkowicie bez jakiejkolwiek logiki. Bolało mnie czytanie tego, plusem było chyba tylko to, że książka jest krótka, więc szybko poszło.


Z książkami z gatunku Young Adult mam raczej skomplikowaną relację. Jestem już w tym wieku, że w wielu przypadkach po prostu irytują mnie i drażnią decyzje nastoletnich bohaterek i nie potrafię ich zrozumieć. Na szczęście Miasto mosiądzu okazało się być naprawdę dobrą lekturą z tego gatunku. Fabuła rozwija się żwawo, główna bohaterka ma łeb na karku i potrafi logicznie myśleć, a co więcej – strasznie podobał mi się ten arabski klimat. Aż się czuło gorąco pustyni na skórze w trakcie lektury!


Po Odyseję Homera sięgnęłam przez 12 challenge krążące po Instagramie. W skrócie polega ono na przeczytaniu w ciągu roku dwunastu książek poleconych przez dwunastu znajomych. Nieco to zmodyfikowałam i poprosiłam moją przyjaciółkę, by to ona wybrała mi lektury na ten rok. I tak oto skończyłam, czytając klasyczny grecki epos. Fabułę znają chyba wszyscy, w tym przypadku mogę przyczepić się jedynie do tłumaczenia i wydania, ale o tym napiszę już dokładnie w notce.


Pustynny Książę. Księga II jest kontynuacją perypetii Darina i Olive. Peter V. Brett w tym tomie wyjątkowo nie daje spokoju czytelnikowi – fabuła gna przed siebie nieustannie, a ciągłe zwroty akcji nie pozwalają na oderwanie się od lektury. Jedynym minusem tej powieści są nastoletnie dramy, momentami zbyt rozciągnięte w swych opisach, co mnie irytowało i nudziło, ale ostatecznie jest to opowieść o nastolatkach, więc wybaczam.


No dobra, a co tam u Was? Jak początek roku? :)

Komentarze

  1. Czytałam "Miasto mosiądzu" i "Pustynnego księcia" - obie również wysoko oceniłam. Świetne historie, wciągające, a bohaterów nie da się nie lubić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie tak samo. :) "Miasto mosiądzu" jak na YA strasznie mi się podobał, dawno już nic tak dobrego z tego gatunku nie czytałam. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz