Pustynny książę. Księga II – Peter V. Brett

Poprzednia księga nowego cyklu Petera V. Bretta zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i byłam bardzo ciekawa, czy kolejne będzie równie intensywne i wciągające. Kiedy emocje już trochę opadły, w moje ręce wpadła kolejna części Cyklu Zmroku, więc niewiele myśląc, zasiadłam do lektury.

Recenzja księgi drugiej Cyklu Zmroku "Pustynny Książę", wydawnictwo Fabryka Słów.
Od razu trafiamy do Labiryntu w Pustynnej Włóczni – dokładnie w to samo miejsce, gdzie skończyła się fabuła księgi pierwszej. Olive, porwana przez Majah, walczy ramię w ramię z księciem Chadanem, odpierając ataki potworów z Otchłani. Na ratunek księżniczce Zakątka wyrusza Darin, jej przyjaciel z dzieciństwa oraz Selen, kuzynka. Po drodze informują o zniknięciu Leeshy i porwaniu jej córki Ahmanna Jardira, ojca Olive. W efekcie tego spotkania do wyprawy Selen i Darina Balesa dołączają Rojvah oraz Arick, dalsza rodzina naszych głównych bohaterów. Czy Olive będzie skłonny/a do opuszczenia Pustynnej Włóczni i jej braci z oddziału, by wrócić do domu wraz z przyjaciółmi? Czy raczej będzie chciał/a pozostać, by toczyć dalszą wojnę z alagai i by pokonać Króla Demonów, rzekomo zabitego w trakcie poprzedniej wojny z demonami?

Everam stworzył nieskończone światy, dziecko. [...] Każdy z nich przypomina nasz własny, a różnią je tylko podejmowane przez nas decyzje. Kości mogą pokierować naszymi wyborami i pokazać nam przebłyski najbardziej realnych wizji przyszłości, lecz Everam nie kieruje każdym naszym krokiem ani też nie zapisuje każdego słowa naszego życia. Własne przeznaczenie tak naprawdę tworzymy sami.

Autor nie oszczędza czytelnika. Opisy krwawych walk z alagai są serwowane już na samym początku, a potem napięcie tylko rośnie. Od pierwszych stron cały czas coś się dzieje, akcja pędzi we wprost niesamowitym tempie i jeśli macie nadzieję, że po jednym rozdziale odłożycie tę książkę i pójdziecie spać, to muszę was wyprowadzić z błędu. Serio, od tej lektury naprawdę nie idzie się oderwać. A samo zakończenie sprawia, że strony niemal same się przewracają, tak bardzo chcemy dowiedzieć się, co zaraz się wydarzy i jaki będzie finał tej historii.

[...] za sprawą religii ludzie stają nieprzewidywalni i że nie możemy ufać tym, których nie znamy.

Jedyną rzeczą, z jaką miałam problem w trakcie czytania, to wszystkie obce nazwy, które nieustannie mi się myliły i mieszały. To samo spotkało mnie w przypadku pierwszego tomu, ale przy drugim miałam już nadzieję, że ta kwestia będzie dużo mniej problematyczna. Na szczęście do pomocy miałam słownik umieszczony na końcu książki i nie będę ukrywać, że zaglądałam do niego bardzo często. Cały czas też mam wrażenie, że umykają mi pewne smaczki i fakty z powodu nieznajomości Cyklu Demonicznego. A to tylko sprawia, że mam coraz większą ochotę sięgnąć po tę serię jak najszybciej, by nadrobić braki w wiedzy.

Chłopcy muszą dźwigać sławę ojców razem z własnym brzemieniem.

Jeśli chodzi o bohaterów, to nadal śledzimy akcję oczami dwójki z nich: Olive i Darina. Olive przez jakąś 1/4 książki wypowiada się o sobie jako o dziewczynie, po czym jej perspektywa się zmienia i staje się męska. Właściwie ma to swoje logiczne uzasadnienie, ale nieco łatwiej rozgraniczało mi się rozdziały, gdy były pisane w dwóch rodzajach. Wracając jednak do samej postaci – Olive cały czas toczy walkę sam/a ze sobą o pogodzenie swojej dwoistej natury i odkrycie, kim tak naprawdę jest. Nie jest to łatwe i miałam czasami wrażenie, że postać zaczyna gonić własny ogon, kręcąc się w kółko wokół tych samych rozważań. Podobny problem miałam z Darinem. Chłopak usiłuje pokazać, jaki jest naprawdę, że nie jest swoim ojcem, a zamiast tego niemal cały czas użala się nad sobą i jojczy, jaki jest tchórzliwy, mało sprytny i nierozgarnięty. Wkurzał mnie jako postać, jednak z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że to są nastolatki i mogą przeżywać w kółko swoje dramy, więc traktowałam to z przymrużeniem oka. Pozostałe postaci, czyli Arick i Rojvah, to bohaterowie, którzy chcą udowodnić, że są inni niż ich rodzice – Arick wcale nie chce być Minstrelem, a wojownikiem sharum, a Rojvah, która ma zostać dama'ting, pragnie zostać Minstrelem. Ta dwójka również zmaga się z narzuconym im siłą dziedzictwem i wiele wysiłku będzie ich kosztowało udowodnienie sobie i całemu światu, że są kimś innym, niż im nakazano być.

Bo tron to brzemię cięższe od wszystkiego, co mogą nam przekazać ojcowie i matki.

Pustynny książę to wciąż opowieść o dorastaniu, pozbywaniu się narzuconych ról i wychodzenia poza schemat tego, jak nas widzą inni. Każda z postaci, która się tu pojawia, chce być po prostu sobą i być ceniona za to, jaka jest, a nie jaką ją chcą widzieć inni i jakie dziedzictwo niesie na swoich barkach. Okraszone jest to ogromną dawką trzymającej w napięciu akcji, zrównoważonej przemyśleniami nastolatków, co daje solidną lekturę, od której się nie oderwiecie. Ze swojej strony polecam wam gorąco Cykl Zmroku, a sama już czekam na jego kolejny tom (i może do tego czasu nadrobię Cykl Demoniczny?).

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Pustynny książę. Księga II Petera V. Bretta


5/5 żołędzi
Tytuł: Pustynny książę. Księga II

Tytuł oryginału: The Desert Prince 

Autor: Peter V. Brett

Tłumaczenie: Marcin Mortka

Cykl: Cykl Zmroku, tom 1.2

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 553

Data premiery: 14.01.2022

ISBN: 9788379647040
Recenzja księgi drugiej Cyklu Zmroku "Pustynny Książę", wydawnictwo Fabryka Słów.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

Fabryka Słów

Komentarze

Prześlij komentarz