Witajcie w Sherwood! - recenzja "Ivanhoe" Waltera Scotta

Pogoda nas ostatnimi czasy nie rozpieszcza - szaro, buro, ponuro i ciągle pada. Ale dla prawdziwego czytelnika to pogoda idealna! Nic, tylko zawinąć się w kocyk, zrobić gorącą kawę i rozkoszować się dobrą lekturą w zaciszu własnego domu. Dlatego zabieram Was dzisiaj w jeszcze bardziej deszczowe rejony - do Anglii, w której można spotkać pewnego sławnego łucznika i wziąć udział w turnieju rycerskim. Zapraszam do czytania!


Jak uciec spod stryczka - recenzja "Złodzieja z szafotu" Bernarda Cornwella

Wreszcie się udało. Będę szczera - bloga założyłam już ponad kilka miesięcy temu, ale cały czas coś było przeciwko temu, żebym napisała pierwszą notkę - a to praca, a to jakiś wyjazd, brak zdjęć, etc. I stąd wydłużenie czasu oczekiwania na oficjalne otwarcie tej mojej małej przystani.
Na początek, zanim przejdę do recenzji pierwszej książki, jaka ma tu zaszczyt trafić, chciałam podziękować dwóm osobom - Marcie, której to zasługą jest moje logo i nagłówek, za cierpliwość i wyrozumiałość, oraz za chęć pomocy i stworzenie przeuroczej wiewiórki. Oraz mojej najlepszej przyjaciółce, Pannie Kajce, która to wytrzymuje ze mną na co dzień oraz która namówiła mnie do założenia bloga, abym wreszcie oderwała się od szarości i przyziemności dnia codziennego. I to również ona pomaga mi tutaj przy zdjęciach. Także, moje drogie Panie, wielkie chapeau bas dla was!
Po tym wyjątkowo przydługim wstępie, zapraszam na pierwszą recenzję...