Różaniec - Rafał Kosik

Bardzo lubię book toury organizowane na blogach czy też na Instagramie. A to z jednego, prostego powodu – dzięki nim sięgam po książki, których sama pewnie bym nie zdecydowała się w ogóle przeczytać bądź też ich lekturę odkładałabym w nieskończoność. Dlatego tak chętnie zgłosiłam się do book touru organizowanego przez Anię z profilu pani_jezi0ra, w którym to czytaliśmy Różaniec Rafała Kosika. I absolutnie tego nie żałuję!

Recenzja dystopijnej powieści science-fiction "Różaniec" Rafała Kosika, wyd. Powergraph

Warszawa w bliżej nieokreślonej przyszłości. Po tajemniczej Przemianie Ziemia nie istnieje, a poszczególne miasta tworzą odrębne enklawy, zwane Pierścieniami nanizanymi na orbitę tak zwanego Różańca. W nich wszystkich oprócz formalnej władzy prezydenta i rady miejskiej jest jeszcze jeden władca – g.A.I.A., system, który analizuje ludzkie zachowania i dodaje lub odejmuje każdej osobie PZ, Punkty Zagrożenia. W takim świecie żyje Harpad, nuzzler, czyli człowiek, który potrafi wejść w interfejs g.A.I.A. i sprawdzić, ile dany człowiek ma PZ. Za taką usługę każe sobie jednak słono płacić. Jego wyjątkowe zdolności przyciągają do niego ludzi z półświatka i z wielkiej polityki, w którą Harpad zostaje bezlitośnie uwikłany i nie bardzo ma jak od swoich mocodawców uciec...

Polityka i moralność nie mogą iść w parze, bo ta druga sprawdza się wyłącznie w małej skali. Jeśli politykę przyrównać do ogólnej teorii względności, to moralność będzie teorią kwantową. Obie są poprawne, ale w innych skalach, stosowane równocześnie, zaprzeczają sobie.

Kurczę, jakie to było dobre! Średnio lubię się z science-fiction, dystopię czytałam do tej pory dwa razy i za każdym razem specjalnie mnie nie porwał ten podgatunek. Za to tutaj zaskoczyło już przy pierwszych stronach. Rafał Kosik ma takie pióro, że wprost nie mogłam się oderwać od książki. Czytałam ją powoli, skupiona, bo nawet najdrobniejsza rzecz mogła na kolejnych stronach okazać się wiele znaczącym szczegółem, zmieniającym całą fabułę i stawiającym ją na głowie. A to, jak autor skonstruował zakończenie... Mózg na ścianie, oczy na suficie miałam! Kompletnie się tego nie spodziewałam i zostałam tak oszołomiona, że do tej pory to mnie tkwi.

Znajomość prawa tylko ułatwia jego omijanie; znajomość procedur śledczych ułatwia zacieranie śladów, a sądowniczych - unikanie kary. Praw natury nie można zignorować, złamać, obejść. Tym bardziej nie można uniknąć kary.

Tak właściwie, to siedzi we mnie nie tylko kilka ostatnich stron Różańca, ale cała ta książka. Ciężka i trudna w lekturze w tym sensie, że dająca naprawdę wiele do myślenia. Świat, w którym każdy nasz krok, każdy uczynek są oceniane. Ba, nawet zdarzenia, w których bierzemy udział biernie mają wpływ na naszą wartość PZ. A im wyższe PZ, tym bliżej do Eliminacji. System zdawałoby się idealny, jednak jak każdy tego typu konstrukt, okazuje się wadliwy. Bezstronnie oceniając fakty, doprowadza do tego, że czasami nawet dzieci, które nie zrobiły w gruncie rzeczy nic złego, zostają poddane Eliminacji i znikają. Fabuła pod tym względem przypomina film Raport mniejszości z 2002 roku – g.A.I.A., gdy zostanie doprowadzona do perfekcji, zacznie działać w systemie hiperprewencji, wyłapując winnych jeszcze przed popełnieniem zbrodni. Prostą drogą prowadzi to do cenzury, do życia w ciągłym strachu, w państwie, de facto, totalitarnym, którego jedyną siłą rządzącą jest de facto system informatyczny.

Kiedyś pewien filozof powiedział, że są tylko trzy rodzaje prawdy: świnta prawda, tyż prawda i gówno prawda. Z tym dobrem ludzkości to ta trzecia prawda.

Sama konstrukcja świata przedstawionego jest ciekawa. Tajemnicza Przemiana, o której nie dowiadujemy się prawie nic poza tym, że miała miejsce dziewięćdziesiąt lat przed akcją książki, sprawiła, że Ziemia zniknęła. Pozostały tylko miasta-Pierścienie, krążące po orbicie zbliżonej do ziemskiej wokół Słońca. Co ciekawe, każda metropolia jest zbudowana na obwodzie pierścienia. Tak, dobrze rozumiecie – horyzont jest zakrzywiony do góry, a nad głowami mieszkańcy mają inne dzielnice danej miejscowości. Skojarzyło mi się to ze stacją Yorktown z filmu Star Trek: W nieznane – nie wiem, czy autor się tym sugerował, czy nie, ale mnie się ta koncepcja bardzo spodobała.

Nie ma jednostek bez społeczności, ale społeczność może się obyć bez pojedynczych ludzi. Dobro jednostki jest mniej ważne od dobra społeczności.

Różaniec to książka o zwykłych ludziach żyjących w dystopijnym, opresyjnym świecie, gdzie starają się po prostu przeżyć, łącząc ryzykowną pracę z normalnym życiem i unikaniem dodawania kolejnych PZ do swojego konta. Powieść, która zostawia człowieka z niepokojem w sercu i w głowie, z myślą, co by było, gdyby taki system jak g.A.I.A. powstał naprawdę i do czego by to doprowadziło. Mocna, trudna książka, ale warta każdej minuty, jaką się jej poświęca przy lekturze.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Różaniec Rafała Kosika.


Pięć na pięć żołędzi.
Tytuł: Różaniec

Autor: Rafał Kosik

Wydawnictwo: Powergraph

Liczba stron: 510

Data premiery: 30.08.2018

ISBN: 9788364384684
Recenzja dystopijnej powieści science-fiction "Różaniec" Rafała Kosika, wyd. Powergraph

Komentarze