Czytelnicze podsumowanie lutego 2022 roku
Tym razem szybciej ogarnęłam rzeczywistość i już na początku marca udaje mi się wrzucić podsumowanie zeszłego miesiąca. Obym przez całą resztę roku miała takie tempo, wszak wiadomo nie od dziś, że jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Inkwizytor – Michał Śmielak (4,5/5) – recenzja
Wampirze cesarstwo – Jay Kristoff (5/5) - recenzja
Ostatni pojedynek. Zbrodnia, skandal i sąd boży w średniowiecznej Francji – Eric Jager (4/5) - recenzja
Paradoks – Artur Urbanowicz (2/5) - recenzja
Na pierwszy ogień wpadł Inkwizytor Michała Śmielaka, czyli kontynuacja bardzo dobrego Znachora. Jako dylogia całość wypada naprawdę nieźle. Autor umie tak namieszać i namotać w wątkach, że ciężko się rozeznać, na dodatek nie pozwala odpocząć czytelnikowi nawet na chwilę, bo fabuła nieustannie pędzi do przodu. No i ten research... Uwielbiam książki z wątkami historycznymi, a tutaj mamy solidną dawkę wiedzy o polowaniach na czarownice w Polsce. Zatem nic dziwnego, że tak się polubiłam z tą dwutomową serią. A jakby ktoś chciał poczytać, co miałam jeszcze do powiedzenia o tym tytule, to zapraszam na portal Nerdheim.pl.
Wampirze cesarstwo tuż po swojej premierze wyskakiwało mi niemal wszędzie na Facebooku i na Instagramie, aż doszło do tego, że bałam się otworzyć lodówkę, bo i stamtąd mogłaby mnie ta książka zaatakować. Kiedy już trochę ta pierwsza euforia opadła, zdecydowałam się na lekturę i nie żałuję. Wiem, że może to nie jest literatura najwyższych lotów, może i wtórna i nieco infantylna, ale bawiłam się przy niej świetnie. Co najwyżej skróciłabym całość o jakieś sto, sto pięćdziesiąt stron, bo była momentami przegadana, ale poza tym to niezła porcja rozrywki.
Ostatni pojedynek Erica Jagera przeczytałam przede wszystkim dlatego, że planuję przy najbliższej okazji i wolnym wieczorze obejrzeć film Ridleya Scotta, który nakręcono na podstawie tej książki. Spodziewałam się fabularnej powieści historycznej, a zamiast tego otrzymałam popularnonaukowy tytuł. Nie było to jednak nic złego, bo książka jest wypełniona od pierwszej do ostatniej strony wiedzą o średniowieczu. Jeśli ktoś chce lepiej poznać tamte czasy, to, jak należało się przygotować do pojedynku mającego być sądem bożym, i jak wyglądały wówczas procedury prawne, to nie zawiedzie się przy tej lekturze.
Na koniec zabrałam się za czytanie Paradoksu Artura Urbanowicza. Niestety, to była najgorsza książka, po jaką sięgnęłam w lutym. Główny bohater okazał się być antypatycznym perfekcjonistą ogarniętym manią robienia wszystkiego jak najbardziej efektywnie. To, co trzeba oddać autorowi to fakt, że jak mało który polski pisarz, potrafi stworzyć atmosferę niepokoju i strachu. Tak samo, jak w Gałęzistym wyszło mu to pierwszorzędnie. Mam na półce jeszcze Inkuba, więc do trzech razy sztuka...
A co Wam się udało przeczytać w lutym? Podrzucajcie tytuły, bo jestem ich bardzo ciekawa. :)
Widzę, że miałaś świetny miesiąc pod względem czytelniczym. "Wampirze cesarstwo" i "Paradoks" też mam w planach, ale jeszcze nie wiem kiedy po nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa lubię sobie dawkować sięganie po opasłe tomiszcza, bo mi długo z nimi schodzi i zwykle podczas ich czytania w międzyczasie sięgam również po inne książki - tak dla urozmaicenia.
Podziwiam ludzi, którzy czytają dwie książki na raz - kiedyś tak umiałam, teraz się odzwyczaiłam i dużo bardziej wolę czytać jedną, a potem sięgam po kolejną. A opasłe tomiszcza mi nie robią. Fakt, długo nad nimi schodzi, ale jak są dobrze napisane, to się nie nudzą. :)
UsuńMam zdecydowanie w planach Wampirze cesarstwo!
OdpowiedzUsuńBierz i czytaj, że tak powiem, bo dobre to jest, powiadam Ci! :D
UsuńWampirze cesarstwo bardzo mnie ciekawi!
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać, kawał dobrej rozrywki. :)
Usuń