Słowianie - Robert Foryś
Człek winien cieszyć się tym, co ma i dziękować za to bogom. Choć niedobrze też jest, gdy mąż osiada w miejscu jako kamień i obrasta mchem, przyzwyczaja się do tego, co jest mu znane i nie szuka innych dróg.
Joromir Pomrok to bastard i uciekinier z Czech, który zaprzyjaźnia się już w młodości z księciem Mieszkiem, synem Siemomysła. Splot nieszczęśliwych dla niego okoliczności zmusza go jednak do ucieczki z państwa Polan. Początkowo trafia do Obodrytów, ale później przewrotny los rzuca go dalej na Zachód, do cesarstwa niemieckiego. A że życie bywa złośliwe, to i Joromir powraca po długim czasie pod Poznań, do kształtującego się coraz pewniej państwa polskiego, gdzie czeka go jeszcze wiele przygód.
Świat się zmienia synu, pędzi niczym rączy koń, a narowisty wielce.
Obecnie panuje istny trend na szeroko pojętą słowiańszczyznę: począwszy od powieści fantasy osadzonych w pseudosłowiańskich czasach przez te, które czerpią garściami inspiracje ze słowiańskich wierzeń, po historyczne, starające się jak najwierniej odzwierciedlać ówczesne realia. Nie wspomnę już o serii wznowień tytułów popularnonaukowych, które rozszerzają naszą wiedzę o tamtych czasach. Słowianie Roberta Forysia to powieść przygodowo-historyczna: realia są całkiem wiernie oddane, autor mniej-więcej trzyma się wydarzeń i chronologii tamtych czasów i uzupełnia je swoją fantazją tam, gdzie historia milczy. To, co mi najbardziej w fabule przeszkadzało, to fakt, że w sumie o samej słowiańszczyźnie wbrew tytułowi było tu mało co. Większość akcji dzieje się u Obodrytów, a zaraz potem na przygranicznych terenach Cesarstwa z państwem Polan. Właściwie czysto słowiański jest sam początek i zakończenie historii. Może tom drugi będzie pod tym względem lepszy.
Jeśli masz dość czasu, by użalać się nad sobą, to równie dobrze mógłbyś zrobić coś pożytecznego!
Niestety, lekturę totalnie zepsuła mi redakcja i korekta tekstu. A raczej, żeby być precyzyjnym, jej brak. Na błędy ortograficzne jestem w stanie przymknąć oko, gdy zdarzają się raz albo dwa, ale nie wtedy, gdy są nagminne. Ludzie, jak przeczytałam o tępie jazdy konnej albo o zborzu, to ręce mi opadły, a czytnik o mały włos, a wylądowałby za oknem. Urwane w pół zdania i przeniesione do linijki niżej były normą. Przecinki chyba korektor stawiał na zasadzie celowania rzutkami – gdzie się taka wbije, tam będzie przecinek, nawet jeśli nie będzie to gramatycznie poprawne. Nie jestem może jakimś specem od gramatyki języka polskiego, ale to były tak oczywiste błędy, że wprost kłuły w oczy i nie sposób było przejść obok nich obojętnie.
Wątpię, by bratobójstwo było dobrze widziane przez jakiegokolwiek boga, nowego czy też starych.
O bohaterach nie jestem w stanie wiele napisać. Niemal od razu po zamknięciu e-booka, którego czytałam, zlali mi się w jedno. To słowiańscy, obodrzyccy bądź niemieccy wojowie, pojawiają się chyba tylko dwie albo trzy postaci kobiece. Zazwyczaj kobiety służą raczej jako ozdoby i realizacja popędu seksualnego mężczyzn. Mam wrażenie, że to ogromna słabość naszych powieści pisanych przez mężczyzn, no, ale cóż... Można przywyknąć do czytania czegoś takiego.
Silni wobec słabych, ulegli wobec swych panów.
Czy polecam? I tak, i nie. Powieść jest napisana prostym, nieskomplikowanym językiem, dzieje się w niej sporo, ale jeśli szukacie tutaj słowiańszczyzny, to nie dostaniecie jej za dużo. Dodatkowo przyjemność z lektury psuje brak redakcji i korekty, dla których naprawdę nie mam wytłumaczenia. Obecnie można trafić na dużo więcej lepszych, słowiańskich książek, które będzie czytało się łatwiej i przyjemniej. Drugi tom już został wydany i zapewne po niego sięgnę z ciekawości, ale nie obiecuję sobie po nim zbyt wiele. A szkoda, bo pióro Roberta Forysia przypadło mi całkiem do gustu w jego poprzedniej książce, jaką czytałam, a było nią Z zimną krwią – polecam dużo bardziej niż Słowian na pierwsze spotkanie z autorem.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Słowianie Roberta Forysa.
Chyba spasuję. Choć fabularnie książka wydaje się ciekawa, mega odstraszają mnie błędy w tekście.
OdpowiedzUsuńBłędy w redakcji i korekcie, a raczej kompletny brak tych dwóch, całkowicie pozbawiły mnie radości z czytania, naprawdę. :/
Usuń