Płacz – Marta Kisiel

Historia Dolnego Śląska to wręcz wymarzona tematyka do pisania książek, szczególnie jeśli sięgniemy po wydarzenia z II wojny światowej. A że dla fantastyki barier nie ma żadnych, to i Marta Kisiel postanowiła popłynąć przez czas do tego okresu i zaserwować swoim czytelnikom porywającą podróż na zakończenie swojego Cyklu Wrocławskiego.

Recenzja powieści urban fantasy Marty Kisiel "Płacz", Cykl Wrocławski, wyd. Uroboros.

Nomen omen – Marta Kisiel

Marta Kisiel to autorka, której nieobce są różne gatunki. Od książek typowo fantasy, przez komedię kryminalną, po książki dla dzieci. A najlepiej wszystko razem, wymieszane w jednym garze. I właśnie taką mieszanką wybuchową jest jej Nomen omen.

Recenzja powieści urban fantasy Marty Kisiel "Nomen omen", wyd. Uroboros.

Toń – Marta Kisiel

Heraklit z Efezu kiedyś rzekł, że nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki, a także, że wszystko płynie. Nie da się ukryć, że to najszczersza prawda. Jednak co by było, gdyby dało się podróżować w czasie i zobaczyć to, co kiedyś działo się w danej chwili? Tylko jak to zrobić? Marta Kisiel pokusiła się o próbę odpowiedzi na to pytanie w swojej książce Toń.

Recenzja pierwszego tomu Cyklu Wrocławskiego urban fantasy "Toń" Marty Kisiel, wyd. Uroboros.

Dywan z wkładką – Marta Kisiel

Komedia kryminalna? Okej, kupuję, ale tylko od Joanny Chmielewskiej, mojej niekwestionowanej królowej tego gatunku. Rzadko kiedy decyduję się sięgnąć po książkę z tej kategorii literackiej od innego autora. Na szczęście, nazwisko Marty Kisiel na okładce zawsze gwarantuje dobrą zabawę i moc atrakcji, więc zrobiłam wyjątek i zabrałam się za lekturę komedii kryminalnej od tej autorki.

Recenzja komedii kryminalnej Marty Kisiel Dywan z wkładką, wydawnictwo W.A.B.

U ciotki czeka kolejna przygoda! - przedpremierowa recenzja "Małego Licha i anioła z kamienia" Marty Kisiel


Jak ja na tę książkę czekałam! I nic mnie nie obchodziło, że to książka dla dzieci. Od momentu, gdy dowiedziałam się, że w październiku będzie miała premierę kolejna część przygód Licha i Bożka, tupałam nogami z niecierpliwości. Martę Kisiel uwielbiam i oderwać się od jej książek nie potrafię, więc gdy tylko kurier dostarczył mi paczkę, rzuciłam się na nią niczym wampir na świeżą dostawę krwi. I teraz już żałuję, że tak szybko ją przeczytałam...

Opowieść o tym, jak pewne oczy świat odczarowały – recenzja "Oczu urocznych" Marty Kisiel


Zaraz po przeczytaniu "Szaławiły" (moje zachwyty nad tym opowiadaniem możecie przeczytać tutaj) w moje ręce wpadły "Oczy uroczne" Marty Kisiel. Rzuciłam się na nie jak szalona, nie mogąc przegapić takiej okazji – Oda Kręciszewska już przy pierwszym spotkaniu skradła moje serce na równi z dawnymi mieszkańcami Lichotki i wręcz nie mogłam się doczekać, by móc znowu przeżyć z nią nowe przygody.

Krótka historia o tym, co się na pogorzelisku działo – recenzja "Szaławiły" Marty Kisiel


Mam kilku swoich ulubionych polskich autorów, ale chyba nikt i nic nie przebije mojej dzikiej miłości do Marty Kisiel i jej twórczości. Od momentu, kiedy w moje ręce trafiło jej Dożywocie (recenzja tutaj), czytam każdą książkę jej autorstwa i biorę je w ciemno. I jak do tej pory nie zawiodłam się ani razu. Co prawda premiera opowiadania Szaławiła miała miejsce już sporo czasu temu, a mi było ciągle nie po drodze, ale wreszcie usiadłam do lektury i... No cóż, zakochałam się jeszcze bardziej.

"Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie..." - recenzja "Małego Licha i tajemnicy Niebożątka" Marty Kisiel

Rany boskie, jak ja na tę książkę czekałam! Jak tylko dowiedziałam się, że we wrześniu będzie jej premiera i że na jej kartach znowu spotkam Romańczuka, Licho i całą tę pokręconą ferajnę, to byłam pewna, że kupię i nie odpuszczę, póki nie przeczytam. I co ja Wam mogę więcej powiedzieć? Małe Licho... to książka napisana dla dzieci, ale gwarantuję Wam, że będą się przy niej świetnie bawić również starsi czytelnicy. Jeśli chcecie się dowiedzieć, dlatego tak myślę, to czytajcie dalej. :)

Pamiętajcie, nie zadzierajcie z tą wredną zołzą - recenzja "Siły niższej" Marty Kisiel

Po lekturze Dożywocia i całkowitym zakochaniu się w Lichu, Konradzie i Krakersie, po prostu musiałam przeczytać Siłę niższą. Nie przeżyłabym chyba, gdybym odpuściła sobie tę książkę. W efekcie po raz kolejny wpadłam po uszy i uległam tej magii, którą Ałtorka (taka pisownia jest całkowicie zamierzona, stosowana przez samą Martą Kisiel) potrafiła stworzyć w obu powieściach.

Licho nie śpi... Tylko grasuje w bamboszach! - recenzja "Dożywocia" Marty Kisiel

Szczerze powiem, że uwielbiam polskich autorów fantastyki i czytam ich bardzo chętnie. Dożywocie poleciła mi znajoma jeszcze w trakcie studiów i od tamtej pory przepadłam kompletnie i kocham Ałtorkę (pisownia zamierzona, sama Marta Kisiel tak o sobie pisze) całkowicie platonicznie miłością bezdenną. Przy tej lekturze ubawiłam się setnie, nie raz i nie dwa wybuchając śmiechem na cały dom, aż moje koty spoglądały na mnie, jakbym zwariowała. Ale, uwierzcie mi, nie da się zachować powagi, gdy czyta się o niespełnionym pisarzu i jego dożywotnikach?