"Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie..." - recenzja "Małego Licha i tajemnicy Niebożątka" Marty Kisiel
Rany boskie, jak ja na tę książkę czekałam! Jak tylko dowiedziałam się, że we wrześniu będzie jej premiera i że na jej kartach znowu spotkam Romańczuka, Licho i całą tę pokręconą ferajnę, to byłam pewna, że kupię i nie odpuszczę, póki nie przeczytam. I co ja Wam mogę więcej powiedzieć? Małe Licho... to książka napisana dla dzieci, ale gwarantuję Wam, że będą się przy niej świetnie bawić również starsi czytelnicy. Jeśli chcecie się dowiedzieć, dlatego tak myślę, to czytajcie dalej. :)
Narratorem jest mały Bożydar Antoni Jekiełłek, znany tym, co czytali Siłę niższą jako Niebożątko. Chłopiec dorasta w domu pełnym dożywotników, gdzie jego wujek Konrad prowadzi dla takich stworów pensjonat. Oprócz Bożka i Konrada Romańczuka w domu jest też miejsce dla: trzech widm z Wehrmachtu, upiora z głębin Krakersa, anioła stróża zwanego Lichem (i drugiego, Tsadkiela), a także matki Bożka, no i wujka Turu (oraz, oczywiście, całego grona pensjonariuszy). Malec żyje z dala od innych dzieci ze względu na swoją tajemniczą Przypadłość, o której nikt nie może się dowiedzieć. I pewnie byłoby tak już zawsze, gdyby nie fakt, że Konrad postanawia wysłać chłopca do szkoły, na co w końcu zgadza się jego matka. I tutaj zaczynają się prawdziwe kłopoty – Bożek nie wie, co to są Minionki ani FIFA, nie je kanapek z pasztetem i uważany jest przez inne dzieci za dziwoląga. Jakby tego było mało, chłopiec coraz częściej pyta o swojego tatę, a wszyscy dorośli zbywają jego pytania półsłówkami, co tylko prowadzi do coraz większej frustracji dziewięciolatka... A to nie kończy się dobrze, oj, nie.
Co ja mam Wam, moi Drodzy, powiedzieć? Ja po prostu uwielbiam Martę Kisiel, jej styl i poczucie humoru. Historia małego Bożka, który nie potrafi odnaleźć się w nowym świecie, chwyta za serce i topi je w mgnieniu oka. To pełna ciepła i serdeczności opowieść o tym, że dobrze jest być innym – bo to dzięki innym, dziwnym ludziom świat się zmienia. To też opowieść o tym, że najważniejsze jest wsparcie rodziny i miłość między jej członkami – Konrad po raz kolejny musi dojść do tej prawdy, a nie ciągle odsuwać się od innych i być wiecznie sarkastycznym, złośliwym pisarzem-samotnikiem. Dopiero po dojściu do tego wniosku Romańczuk zmienia się i tworzy dla małego Bożka prawdziwy dom, zaczyna uczestniczyć w jego życiu, co daje chłopcu poczucie bezpieczeństwa i pewność, że nigdy nie zostanie sam. Przesłań tego typu w tej króciutkiej książeczce jest wiele i na pewno każdy tu odkryje coś dla siebie.
To, co szczególnie mi się podobało, to wplecenie przez Ałtorkę do historii romantycznej ballady Goethego Król elfów (pani Marto, ja obiecuję, że nadrobię, chociaż Goethego po Werterze nie znoszę!) i innych utworów z tej epoki. Mały Bożek w końcu okazuje się nieodrodnym synem swojego ojca, Szczęsnego, i deklamuje Schillera w oryginale – który romantyczny ojciec nie byłby dumny ze swego syna w takim momencie? Druga, świetna rzecz w tej książce, to odwrócenie perspektywy – na znane nam wcześniej postaci, jak chociażby Licho czy Konrad, patrzymy teraz oczami dziewięciolatka, który przecież inaczej postrzega świat i inaczej rozumie zachowania dorosłych. Ta zmiana spojrzenia na otoczenie sprawia, że Ałtorka pokazuje dorosłym, jak wielu rzeczy nie rozumieją w dzieciach, ale też tłumaczy maluchom wiele zachowań dorosłych. I jak tu nie kochać tak wszechstronnej pisarki?
Styl Kisiel pozostał taki sam, jaki
pamiętamy z Dożywocia czy
Siły niższej –
może tylko został trochę wygładzony, bo nawet wielki Turu nie
jest aż tak dosadny w swoich opiniach, jak w poprzednich książkach.
Mimo to humor i zabawa słowem nic się nie zmieniły, i wciąż
widać na stronach Małego Licha...
tę samą dobrą Ałtorkę, co w innych jej książkach. W dodatku klimat książki
podkreślają fantastyczne ilustracje autorstwa Pauliny Wyrt,
świetnie przedstawiające panujący w domu Bożka chaos i dziecięce
wyobrażenia.
Mogłabym tak pisać i pisać, jak bardzo mi się ta książka podobała mimo prawie trzydziestu lat na karku. Ta niesamowita wręcz historia o dziecięcej miłości do dorosłych i rodziców do dzieci, o poznawaniu świata przez małych ludzi i o wybaczaniu, chwyta za serce i zostawia nas wzruszonych. Pozostaje mi tylko powiedzieć jedno – ja poproszę więcej przygód Licha, Bożka i tej kochanej gromadki!
Tytuł: Małe Licho i tajemnica Niebożątka
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 206
Rok wydania: 2018
Pewne książki pochłaniamy niezależnie od wieku :)
OdpowiedzUsuńA ten tytuł z całą pewnością do takich należy :)
UsuńTytuł jest zachęcający, okładka jest zachęcająca, recenzje też są zachęcające, tylko autorka mi nie pasuje... Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie na pewno ten czas :)
UsuńNie było mi jeszcze dane zapoznać się z twórczością pani Kisiel, ale skoro jej książki zdobywają takie pochwały, to ja chyba nie powinnam dłużej czekać i czym prędzej nadrabiać zaległości. ;)
OdpowiedzUsuńNajwyższy czas, to aktualnie jedno z najgorętszych nazwisk w polskiej fantastyce, a przynajmniej mam takie wrażenie :)
UsuńDokładnie historia chwyta za serce i widzę, że ten sam cytat zauważyłyśmy ;) :D
OdpowiedzUsuńBo ten cytat jest przegenialny :D
UsuńNabrałam chęci, aby sięgnąć po książkę, tytuł podsunę też mojej młodzieży, może jej się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńLubię książki, które wywołują tak ciepłe odczucia. :)
UsuńMam nadzieję, że młodzieży i Tobie tytuł się spodoba :)
UsuńTyle slyszalam o tej ksiazce, że chyba po niej siegne. Lubie styl tej autorki, aczkolwiek czytalam tylko Dozywocie, jakos nie mialam okazji przeczytac reszty. Musze w koncu nadrobic braki :)
OdpowiedzUsuń"Dożywocie" to miłe lepszego początki, naprawdę :)
UsuńMam zamiar kupić mojej córce, bo ostatnio ma fazę na czytanie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jej się spodoba :)
UsuńOkreślenie "Małego Licha" książką dla dzieci jest bardzo krzywdzące dla dorosłych fanów Ałtorki :D Czytało mi się świetnie, a najprzyjemniejsze było to, że tych bohaterów już znałam, więc z radością prześledziłam ich dalsze losy <3
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, bo mam już prawie 30 lat, a książkę czytałam, jakbym była dzieckiem :) Uwielbiam tych bohaterów, no i styl Ałtorki, tak cudownie bawi się słowem :)
UsuńAlleluja, apsik! Ta książka akurat przed nami. Kupiona na Śląskich Targach Książki, podpisana przez autorkę dla moich dzieci. Kupiona dla mnie, podpisana dla dzieci, bo jakby to, że sobie o Niebożątku? A tak wilk syty i owca cała. Dzieci mają książkę, a jak jest wiem tylko ja ;)
OdpowiedzUsuńAłtorkę!! Oczywiście, że ałtorkę! Przepraszam za błąd!
UsuńA ja sobie o Niebożątku :D Co prawda podpisu nie mam, ale prędzej czy później gdzieś kolejny autograf od Ałtorki zdobędę ;)
UsuńJeszcze nie czytałam książek Kisiel , a szkoda :(
OdpowiedzUsuńJestem nieobiektywna, ale uważam, że koniecznie powinnaś nadrobić ;)
Usuńbyłam totalnie zauroczona Małym Lichem przeczytałam w jeden dzień, niestety nie miałam okazji czytać kolejnych części, ale na pewno się zbiorę :-)
OdpowiedzUsuń