Co zrobisz, gdy Los da Ci kolejną szansę? - recenzja "Czwartej szansy" Adrianny Biełowiec
Po
całkiem miłej przygodzie z Death Bringerem
stwierdziłam, że warto zaryzykować i sięgnąć po kolejną
książkę Adrianny Biełowiec. Oczywiście, znowu jest to
science-fiction, ale jest to też taka wersja tego gatunku, że nie
mam z nią większego problemu i czyta mi się to naprawdę dobrze. A
poruszana w tej książce tematyka akurat całkiem przypadła mi do
gustu, co też Wam zaraz przybliżę.
Kate Gessner spełniła swój amerykański sen. Urodzona w slumsach
planety Kalwarii otrzymuje od życia szansę na ułożenie sobie
życia w najlepszy możliwy sposób. Ma poślubić przedsiębiorcę
Siruę Kalderasha, z którym żyje na księżycu Teichas w jego
ogromnej, luksusowej rezydencji. Jednak ten piękny plan rozpada się
niczym domek z kart, a Kate musi uciekać przed swoim narzeczonym,
którego nowym celem jest jej zabicie. Dziewczyna w trakcie ucieczki
natyka się na kapitana Davida Levittouxa i jego statek kosmiczny,
który ją ratuje i zabiera wraz ze sobą na planetę B9, gdzie
mieści się tajna placówka badawcza korporacji Terlendum, Terlendum
III. W placówce Kate poznaje tajemniczego Paula, nieutrzymującego z
nikim kontaktu perfekcjonistę, który pełni na planecie rolę
oficera bezpieczeństwa. Ta znajomość rozwinie się w dość
nieprzewidywanym kierunku, szczególnie że Paul skrywa w sobie
ogromną tajemnicę...
Tym
razem, w porównaniu do Death Bringera,
gdzie jednak był jakiś plan większej akcji, tu dostajemy dość
prosty romans z jakimś tam wątkiem kryminalnym pojawiającym się
na kilku stronach. Nie powiem, żeby mnie to zachwyciło. Czytałam i
w ogóle nie czułam żadnego napięcia, fascynacji, zaciekawienia
tym, co miało się dalej wydarzyć. Ot, raczej przerzucałam kolejne
strony, by doczytać do końca. Kate nie wzbudzała we mnie
kompletnie żadnych odczuć, raczej momentami męczyła mnie jej
naiwność i łatwowierność, i zachowywanie się trochę jak
księżniczka. Mam wrażenie za to, że autorce o wiele lepiej
wychodzą postaci męskie, jak chociażby Paul – momentami
sarkastyczny i ironiczny, a na pewno wiecznie nieprzyjemny i oschły,
wręcz odpychający. Skrywający tajemnicę, którą człowiek ma
ochotę rozszyfrować. Albo Kacper Prochazka – inteligentny gość,
który traktuje pracę sprzątacza lekko, jako źródło zarobku, a
jednocześnie dokształca się jak może, chcąc osiągnąć w życiu
coś więcej. Te postacie dało się polubić i poczuć do nich
jakieś silniejsze uczucia, ale, niestety, główna bohaterka była
dla mnie miałka i bez charakteru.
Ogromnym plusem jednak jest przedstawiona tu problematyka inności w
połączeniu ze sztuczną inteligencją. Bo jakby zareagował
statystyczny człowiek, gdyby dowiedział się, że jego najlepszy
przyjaciel, ukochany, to android? W dodatku cały czas przeraża nas
świadomość, że maszyny mogą posiadać własną inteligencję i
uczucia. Dlatego też odpychamy od siebie taką myśl i reagujemy
agresją na taką inność. A to rodzi konflikty, brak niezrozumienia
prowadzi do eskalacji problemu i samoistnego napędzania się tego
koła. Podobało mi się pokazanie scenerii science-fiction takiego
problemu i to, jak zmieniło się podejście ludzi do niego w czasie
trwania akcji. Pomijając już tę kwestię, należy się też
pochylić nad problemem postępu technologicznego, który robi z
ludzi ofiary losu w przypadku braku tejże najnowocześniejszych
rozwiązań. Życie, ułatwione aż do absurdu przez technikę, nagle
robi się bardzo skomplikowane, gdy coś przestaje działać. A
ludzie, pozostawieni samym sobie, nie potrafią sobie poradzić z
nawet najmniejszym problemem.
Niestety,
o Czwartej szansie mogę
powiedzieć mało dobrego. Jej niewątpliwym plusem jest
przedstawiona tu problematyka, ale kreacja postaci i tempo fabuły
pozostawiają do życzenia. To trochę taki średniak z przewagą na
minus, o którym szybko się zapomina i nie tęskni za nim po jego
przeczytaniu. Mimo to dam autorce trzecią szansę i przeczytam
jeszcze jedną jej książkę, wracając do Zodiac Universum. :)
Autor: Adrianna Biełowiec
Cykl: Zodiac Universum
Wydawnictwo: Esperons-Ostrogi
Liczba stron: 295
Rok wydania: 2018
To jest gatunek, który mnie totalnie nie przekonuje. Nie mówię, że tak zostanie, bo obyczajówek też miałam nie czytać, a jednak czytam, ale na ten moment nie :)
OdpowiedzUsuńMnie generalnie też ten gatunek nie przekonywał, ale powoli zaczynam po niego sięgać coraz częściej :)
UsuńOstatnio zbyt dużo średniaków trafiło w moje ręce, szukam teraz lepszych jakościowo wyzwań. :)
OdpowiedzUsuńChoć w tematykę sztucznej inteligencji chętnie się zagłębiam. :)
UsuńMoże książka się spodoba ;)
UsuńW takim razie zachęcam do zerknięcia na ten tytuł :)
UsuńTo niestety też nie jest książka i dla mnie
OdpowiedzUsuńA może jednak w przyszłości? ;)
UsuńSzkoda że tak słabo to wypadło, ja takich książek nie czytam ale fani science- fiction mogą czuć się zawiedzeni
OdpowiedzUsuńFanką science-fiction nie jestem, ale mimo to książka nieco mnie rozczarowała ;)
UsuńTo ja mialam bardziej pozytywne odczucia, choc do ksiazki podchodzilam jak pies do jeza. Przede wszystkim ta ksiazka jest jezykowo najlepiej napisana i nie było momentow kiedy się nudzilam. Na stacji badawczej ciagle sie cos dzialo, a koncowka juz w ogole mnie wciagnela. Kate faktycznie nieco zbyt naiwna i prawde mowiac, tak naiwna osoba w slumsach, nie powinna dozyc doroslosci :) Kacper sympatyczny, Paul intrygujacy, przynajmniej dopóki nie rozwiazala sie tajemnica. Właśnie ta tajemnica byla dla mnie najslabszym punktem powieści- nie dlatego, ze jest tylko ze zostalo to potraktowane po lebkach. Rozszyfrowanie o co chodzi zajelo mi chwilę, w ogole nie bylo napiecia, ani niczego, by zrobic efekt wow! Dla mnie to jest najwiekszy minus, jednak calosc wspominam bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńWciaz nie moge sie nadziwić jak różnie rozni ludzie moga odbierac jedna książkę :) pozdrawiam.
Też od razu rozgryzłam, o co chodzi z Paulem - podrzucone przez autorkę wskazówki były tak łopatologiczne, że chyba tylko ktoś, kto czytał z zamkniętymi oczami nie wpadłby na to, o co chodzi... Ale Kate to mnie irytowała niemożebnie tą swoją łatwowiernością i naiwnością, aż dziw, że przeżyła w slumsach.
UsuńBez tych wątków z fantastyki bardziej by mi się podobało ;) Asia
OdpowiedzUsuńWiadomo, jak kto lubi. ;)
Usuń