Płacz – Marta Kisiel

Historia Dolnego Śląska to wręcz wymarzona tematyka do pisania książek, szczególnie jeśli sięgniemy po wydarzenia z II wojny światowej. A że dla fantastyki barier nie ma żadnych, to i Marta Kisiel postanowiła popłynąć przez czas do tego okresu i zaserwować swoim czytelnikom porywającą podróż na zakończenie swojego Cyklu Wrocławskiego.

Recenzja powieści urban fantasy Marty Kisiel "Płacz", Cykl Wrocławski, wyd. Uroboros.
Siostry Stern, każda na swój sposób, próbują sobie poradzić z traumą wywołaną przez wydarzenia z Toń i zmierzyć się z prawdą o swoich rodzicach. Dżusi wraca do Opola, gdzie czeka już na nią narzeczony, Karolek, miłośnik pieszych wypraw i gotowania, a Eleonora pakuje się i wyjeżdża w siną dal, pozostawiając w pustym mieszkaniu ciotkę Klarę. Ta nie może pogodzić się z faktem, że żadna z dziewcząt nie utrzymuje z nią kontaktu, i staje się częstym gościem w domu na Lipowej, u Jadwigi i Matyldy Bolesnych, dawnych mojr. Aż do momentu, gdy do telefonu starszych pań wracają tajemnicze głosy z przeszłości, a spośród nich wybija się głos Eleonory, która ponownie zanurzyła się w rzece czasu. Klara wraz z Dżusi i Karolkiem postanawiają wyruszyć na ratunek swojej bratanicy, a dołączają do niej Matylda oraz Gerd, zegarmistrz. Okaże się jednak, że czeka ich nie tylko ratowanie zagubionej w czasie Eleonory, ale także dużo większy problem, z którym przyjdzie im się zmierzyć.

Źródłem największego zła, drogi chłopcze, zawsze był i będzie człowiek.

Płacz to trzeci po Toń i Nomen omen tom Cyklu Wrocławskiego. Jednak moim zdaniem spokojnie można uznać ten cykl za dylogię i czytać bez znajomości środkowej części. Nomen omen wnosi co prawda dość istotną, acz niedużą informację dotyczącą jednej z sióstr Bolesnych, ale poza tym równie dobrze mogłoby go nie być. Salomea i jej brat Niedaś w Toń pojawiają się jeden jedyny raz, a i to tylko jako tło do wydarzeń właściwej historii.

Zresztą w pewnym wieku człowiek godzi się z losem. Zamiast rozpamiętywać stare żale, wita każdy nowy dzień z autentycznym zdumieniem. Byle powód ku temu jest dobry. Och to już marzec? Gdzie są moje kapcie? To ja wciąż żyję? Nie ma czasu na pierdoły...

Pierwsze skrzypce grają tutaj Dżusi i Eleonora Stern, Matylda Bolesna, Karolek oraz Gerd. Każde ze swoją przeszłością, ze swoimi traumami i problemami. Z charakterem, któremu niełatwo się dotrzeć z pozostałymi z tej grupy. Marta Kisiel jak nikt inny potrafi tworzyć naprawdę ciekawych bohaterów, których chciałoby się spotkać w codziennym życiu i którzy niemal wyskakują jak żywi ze stron powieści. A postaci męskie to... Cóż, nic, tylko zakochać się i umrzeć. Nie będę ukrywać, że Gerd stał się moim ulubieńcem i poszłabym za nim w ogień. Jednak tak samo mocno polubiłam pozostałych bohaterów i naprawdę ciężko było mi się z nimi rozstać na koniec tej książki.

A na gruzach (...), na gruzach można albo umrzeć, albo zbudować coś od nowa.

W Płacz Marta Kisiel mierzy swoje postaci z traumami z przeszłości. Nie tylko tymi osobistymi, ale także tymi, które mają wymiar historyczny, bo przecież za takie należy uznać te powiązane z II wojną światową. Autorka swobodnie przeplata teraźniejszość z przeszłością, wplątując do głównej fabuły historię projektu Riese i opowieść o dzieciach z lat tuż po wojnie. Tematyka trudna i ciężka jest równoważona jednak humorem i dowcipem w odpowiednich momentach. Charakterna Dżusi Stern, mająca w sobie aż nadmiar energii, czy klnąca po łacinie (bo to lepiej brzmi) Matylda Bolesna, potrafią rozbawić do łez. Wszystko to jest jednak podane w rozsądnych dawkach, bez przesady w żadną stronę, dzięki czemu książkę czyta się bardzo dobrze. To, co wychodzi spod pióra Marty Kisiel to chyba jedyne powieści, które łykam na raz, nieważne, ile stron mają (a moim zdaniem mają ich zawsze za mało!).

Możesz albo się zagrzebać w gruzach i pomalutku wykrwawiać na śmierć w jakiejś ciemnej jamie, albo wstać, otrzepać się z tego pyłu... przejść żałobę. Możesz czekać na śmierć albo zrobić coś z nimi, z tymi gruzami, na własnych warunkach. Wznieść coś nowego, innego, a czy lepszego? Gorszego? Nie wiem.

Nie potrafię być obiektywna przy ocenie książek tej autorki. Uwielbiam je całym sercem i mogłabym ich czytać dwa, a nawet trzy razy więcej. Na koniec Płacz sama płakałam jak bóbr, a zdarza mi się to niezwykle rzadko (jak do tej pory było to przy dwóch książkach: Władcy Pierścieni i Lassie, wróć!). I niech to będzie najlepszą zachętą do lektury dla was.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Toń Marty Kisiel.


Pięć na pięć żołędzi

Tytuł: Płacz

Autor: Marta Kisiel

Cykl: Cykl Wrocławski, tom III

Wydawnictwo: Uroboros

Liczba stron: 318

Data premiery: 11.03.2020

ISBN: 9788328072589

Recenzja powieści urban fantasy Marty Kisiel "Płacz", Cykl Wrocławski, wyd. Uroboros.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

Komentarze

  1. Bardzo lubię tę trylogię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobała mi się ta książka! Miło było czytać książkę osadzoną w miejscach, które miałam okazję poznać osobiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przy lekturze naszła ochota na wyprawę na Dolny Śląsk, żeby pozwiedzać miejsca, które opisuje autorka.

      Usuń

Prześlij komentarz