Inkub – Artur Urbanowicz

Jak to mawiają – do trzech razy sztuka. I taka też przyświeca mi idea, gdy daję szansę autorom, którzy nie przekonali mnie do swoich książek przy pierwszym podejściu. Dlatego też po raz kolejny sięgnęłam po powieść Artura Urbanowicza. Jego Gałęziste było całkiem interesujące, ale nie wywołało we mnie fali uwielbienia, główny bohater Paradoksu wzbudzał raczej niechęć niż sympatię – a jak będzie z Inkubem?

Recenzja książki horror Artura Urbanowicz "Inkub", wyd. Vesper.
Jedna wioska. Dwie historie w dwóch różnych czasach. Jodoziory to niewielka wioska na Suwalszczyźnie. Gdy w latach 70. wprowadza się do jednego z domów pani Oś, wysoka, siwowłosa i nobliwa starsza kobieta, coś dziwnego zaczyna się dziać z mieszkańcami. Niespodziewanie wzrasta przestępczość i przemoc domowa, a na dodatek wszyscy zaczynają chorować. Młodziutka Krystyna Bondzio zaczyna drążyć tę sprawę i doszukiwać się powiązań między panią Oś a nieszczęściami spotykającymi Jodoziory.

Czterdzieści lat później historia się powtarza – do Jodoziorów przyjeżdżają wezwani do tajemniczej śmierci starszego małżeństwa dwaj policjanci z Suwałk, Vytatutas Česnaukis, i jego przyjaciel z kryminalnej, Mateusz. Od razu wyczuwają dziwną atmosferę panującą w wiosce, a do niezwykłej śmierci starszych państwa, którzy po zgonie rozpadli się na popiół, dochodzi jeszcze równie podejrzane samobójstwo młodego policjanta, wezwanego na miejsce pierwszego zgonu. Czyżby historia miała się powtórzyć?

Nasze życie wyłącznie w dziesięciu procentach składa się z tego, co nam się przytrafia, a w dziewięćdziesięciu z tego, jak na to reagujemy.

To moje trzecie spotkanie z autorem i jak do tej pory najlepsze. Jak już wspominałam, Gałęziste i Paradoks nie bardzo przypadły mi do gustu, jednak w tym przypadku byłam naprawdę blisko dania najwyższej oceny. Co prawda, horrorem bym tej historii nie nazwała, bo bardziej pasuje mi do niej określenie thriller albo powieść grozy. Autor świetnie buduje klimat swojej opowieści, wywołując ciarki na karku. Aż momentami czułam się nieswojo, czytając książkę, i odnosiłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. To naprawdę ogromny plus tej historii.

Gniew to stan, w którym każdy narząd, zwłaszcza język, pracuje szybciej niż mózg.

Niestety, znalazło się też parę minusów, a jednym z nich jest wciśnięty, moim zdaniem na siłę, wątek romantyczny. Matko jedyna, miałam takiego typowego facepalma pełnego żenady i wywaliło mi skalę cringe'u, kiedy czytałam historię Vitka uganiającego się za spódniczką... Uważam, że można było sobie tego oszczędzić. Tak samo, jak łzawych wynurzeń Czesława, jak nazywał Vitka jego najbliższy przyjaciel, Mateusz, na temat jego życia uczuciowego i problemów ze znalezieniem drugiej połówki. Nie kleiło mi się to z portretem ogarniętego, bystrego policjanta z policji kryminalnej, łączącego zgrabnie kolejne nitki śledztwa. Podobny zgrzyt miałam również w momencie, gdy Vytautas bez mrugnięcia okiem uwierzył w zjawiska nadprzyrodzone w Jodoziorach i w obecność czarownicy w wiosce. No... No nie. Nie, nie i jeszcze raz nie. Jasne, ogarniam, że nie było już zbyt wielkiego pola manewru dla innych teorii, ale przydałaby się choćby odrobina niewiary, jakiegoś trzeźwego podejścia do tematu i sceptycyzmu. I w sumie nie bardzo wiem, po co było robienie z Vitka pół-Litwina z pochodzenia, co było kilkukrotnie wspominane w powieści. Właściwie odniosłam wrażenie, że było to tylko po to, żeby Česnaukis czymś się wyróżniał, więc padło na przodków zza naszej wschodniej granicy i tyle.

Jeżeli za definicję czarów uznać oddziaływanie na innych za pomocą określonych słów-zaklęć, czarownikiem może zostać każdy z nas. Każdy potrafi wypowiadać słowa, które zadają ból.

Dobra, żeby nie było, że tylko marudzę na Inkuba. Oprócz atmosfery podobało mi się także prowadzenie równolegle fabuły na dwóch płaszczyznach. Jednocześnie obserwujemy śledztwo, w którym biorą udział Vytautas i Mateusz, a przy tym odkrywamy powoli karty przeszłości, czyli pierwszą falę dziwnych zjawisk w Jodoziorach z lat 70. Momentami bardziej ciekawiły mnie wydarzenia sprzed czterdziestu lat niż współczesne dochodzenie. Dodatkowo wprowadzenie wątku czarownicy bardzo przypadło mi do gustu i sama jej postać, która budziła lęk i niepewność. Dobra robota!

Zło dobrem zwyciężaj, a głupotę milczeniem.

Mogłoby się wydawać, że Inkub nie bardzo mi się spodobał, ale ta książka ma w sobie coś takiego, że czytałam ją z ciekawością i nie mogłam się od niej oderwać. Jak przy Paradoksie chwilami męczyłam się przez głównego bohatera, tak tutaj Vitek budził moją sympatię (poza tymi fragmentami, gdy wychodził na miękkie kluchy) i naprawdę mu kibicowałam. Dodatkowo wątek historyczny bardzo mi się spodobał i wyjątkowo mnie wciągnął. W całości książkę oceniam naprawdę na plus i chociaż skazałam już twórczość Artura Urbanowicza na zapomnienie, to chyba jednak skuszę się na lekturę kolejnych jego powieści.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Inkub Artura Urbanowicza.


Cztery i pół żołędzia na pięć

Tytuł: Inkub

Autor: Artur Urbanowicz

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 728

Data premiery: 03.04.2019

ISBN: 9788377313190

Recenzja książki horror Artura Urbanowicz "Inkub", wyd. Vesper.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

Komentarze

  1. Czytałam tę książkę i uważam, że jest genialna. Zresztą, jak wszystkie tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat "Paradoks" i "Gałęziste" aż tak nie ujęły, ale "Inkub" był naprawdę dobry.

      Usuń
  2. Ja tego autora jeszcze nie znam, ale po twoim opisie nawet ten wątek romantyczny mnie zaciekawił ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie on napsuł krwi jak diabli, ale ja w ogóle nie przepadam za wątkami romantycznymi w książkach. ;)

      Usuń
  3. To nie jest książka w moim stylu, więc odpuszczę sobie lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale może jednak warto czasami wyjść poza swoją strefę komfortu? ;)

      Usuń
  4. Słyszałam już o tej pozycji, jednak czytam zupełnie inny gatunek, więc się nie skusiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami warto sięgnąć po coś, czego zwykle nie czytamy, sama tak robię od czasu do czasu ;)

      Usuń

Prześlij komentarz