Nie da się uciec przed przeznaczeniem – recenzja "Dzieci Húrina" J. R. R. Tolkiena
Nie
sposób ukryć, że Władca Pierścieni to
klasyka powieści fantasy, a J. R. R. Tolkien to postać, którą
każdy przynajmniej kojarzy, nawet jeśli nie jest fanem tego gatunku
literackiego. Świat przedstawiony w jednej z najsłynniejszych
trylogii jest jednak tak rozbudowany, że nie ogranicza się tylko do
Władcy Pierścieni i
Hobbita, ale też
został opisany w innych książkach autora, jak chociażby
Silmarillion czy
Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa.
Jedną z historii, które zostały przedstawione w Silmarillionie,
zredagowanym już przez syna Tolkiena, jest opowieść o dzieciach
Hurina, która dorobiła się teraz ponownego polskiego wydania.
Historia
Dzieci Hurina była
stałą towarzyszką życia Tolkiena, ponieważ zaczął ją pisać
jeszcze w 1918 roku, a potem stopniowo rozbudowywał, wykańczał
kolejnymi detalami i przerabiał. Sam pisarz nigdy tej historii nie
ukończył, pozostała ona w formie szkiców i oderwanych fragmentów,
a to, co otrzymujemy w najnowszym wydaniu jest efektem pracy
Christophera Tolkiena, syna twórcy, który zebrał notatki ojca i
ułożył z nich w miarę spójną historię, uzupełniając swoimi
dopiskami.
Fabuła rozpoczyna się w Pierwszej Erze Śródziemia, kiedy to elfy
były wciąż potężną siłą, z którą należało się liczyć i
skutecznie opierały się mrocznej sile wroga, zwanego Morgothem.
Opowiada ona o dzieciach Hurina, pojmanego po Bitwie Nieprzeliczonych
Łez przez wroga i zniewolonego w Angbandzie. Na jego dzieci spada
przekleństwo Morgotha, a mały, bo ledwie kilkuletni, Turin musi
zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem już od najwcześniejszych lat
dzieciństwa. Już wtedy wyrusza też w daleką podróż, oddzielony
od matki, by przetrwał ród. Na jego drodze staje wielu wrogów, ale
też przyjaciół, a wszystko, co buduje młody Turin, może w każdej
chwili zburzyć jego nadmierna duma i ponura osobowość.
Dzieci
Hurina to retelling historii
Kullervo, znanej z fińskiego eposu narodowego Kalevala, co
było wyrazem fascynacji Tolkiena tamtejszą kulturą. W jednej i
drugiej opowieści główny bohater z całej siły próbuje uciec
przed ścigającym go przeznaczeniem i przekleństwem, ale w
ostateczności przegrywa tę walkę. Jeden i drugi próbuje uchronić
najbliższych przed złem, które go ściga, jednak każda decyzja
prowadzi mimo to do nieuchronnego końca. I zarówno Turin, jak i
Kullervo ponoszą porażkę, a ich życie kończy się w dramatyczny
sposób, zaś za sobą pociągają wielu przyjaciół i kochane przez
siebie osoby...
Ta historia to opowieść o dumie, przyjaźni, miłości i
nieuchronności losu, który będzie nas zawsze ścigał, nieważne,
jakie imię przybierzemy. To też opowieść o tym, że decyzje
podyktowane dumą i urażoną godnością prowadzą tylko do złego,
a przy tym nie dość, że krzywdzimy siebie, to też swoich
najbliższych. Czytanie jej w nowym wydaniu od wydawnictwa Prószyński
i S-Ka to czysta przyjemność – oprócz fantastycznej okładki
utrzymanej w tej samej stylistyce, co inne, niedawno wydane, dzieła
Tolkiena, w środku znajdziemy też ilustracje wykonane przez Alana
Lee. Ponadto to wydanie zawiera wprowadzenie napisane przez
Christophera Tolkiena, dzięki któremu łatwiej odnajdziemy się w
opisywanej historii. Co więcej jest tu też mapa terenów
Śródziemia, o których mowa, drzewa genealogiczne rodów
pojawiających się w historii, a także mały słowniczek, który
zawiera również wytyczne co do sposobu czytania niektórych słów.
Trzeba przyznać, że to wydanie to istna gratka dla fanów Tolkiena,
ale także fani fantastyki, nie będący wielkimi miłośnikami
Mistrza, powinni być nim w pełni usatysfakcjonowani.
Tytuł: Dzieci Húrina
Autor: J. R. R. Tolkien
Tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 272
Rok wydania: 2018
Władca Pierścieni i Hobbit - kocham. Druga z wymienionych nawet pojawiła się w mojej ustnej maturze z języka polskiego. Ale twórczość Tolkiena ogólnie bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja. <3 Od "Władcy Pierścieni" zaczęła się moja miłość do fantastyki! :)
UsuńKiedyś nie spodobał mi się Tolkien, teraz myśle żeby spróbować jeszcze raz 😉
OdpowiedzUsuńDo pewnych książek trzeba dorosnąć, ja np. za dzieciaka czytałam "Małego Księcia" i bardzo go znielubiłam. ;)
UsuńRaczej nie sięgam po takiego książki, nie jestem fanem tego typu fantastyki
OdpowiedzUsuńKażdy lubi coś innego. ;)
UsuńUwielbiam wszystkie książki Tolkiena. Tę czytałam jednak chętnie zakupie sobie to piękne wydanie <3
OdpowiedzUsuńTe beżowe wydania od Prószyńskiego są przecudowne, aż miło patrzeć. <3
UsuńUwielbiam książki Tolkiena i ten tytuł też planuję w końcu przeczytać.
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze kilka tytułów od niego czeka, a najbardziej tupię nogami na październikową premierę "Upadku Gondolinu". :D
UsuńO tak, też na niego czekam! :D
UsuńNormalnie doczekać się już człowiek nie może. :D
UsuńNo i już wiem co kupić mężowi na imieniny ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podsunęłam pomysł. :)
UsuńTolkien skradł moje serce Hobbitem i Władcą Pierścienia, czas zapoznać się z innymi jego książkami :)
OdpowiedzUsuńJa totalnie przepadłam po przeczytaniu "Władcy Pierścieni". A żeby było śmieszniej, to najpierw czytałam "Władcę...", a dopiero potem "Hobbita". :D
UsuńWydania są naprawdę piękne, ale przyznam, że nie lubię twórczości Tolkiena, która ukazała się po jego śmierci "cudem odnaleziona". Miye's Imaginations ♥
OdpowiedzUsuńTo nie jest "cudem odnaleziona" twórczość Tolkiena. To są zrekonstruowane na podstawie jego notatek i zapisków historie, które tworzył, a które porządkuje jego syn, Christopher.
UsuńPo tylu latach Tolkien jest nadal niezrównany w epickich opowieściach! Nawet, jeśli sam ich do końca nie opracował :)
OdpowiedzUsuńOwszem, nie da się z tym nie zgodzić! :) Te historie wciąż są cudowne i zachwycają. :)
UsuńMuszę w końcu zabrać się za twórczość Tolkiena bo wstyd się przyznać ale nie czytałam nic.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie należy nadrobić, w końcu to klasyka. ;)
UsuńWydaje mi się, że będąc w gimnazjum musiałam przeczytać "Władcę Pierścieni" i niestety ta książka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Bardzo się z nią męczyłam szczególnie przez styl pisania autora. Może kiedyś sięgnę po tę książkę, ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńRaczej "Hobbita" miałaś do czytania, też go przerabiałam na polskim, bo to była lektura. ;) Akurat "Hobbit" jest, według mnie, nieco gorszy od "Władcy...", ale co kto lubi. ;)
UsuńŚwietna recenzja świetnej historii ;). Ja już dawno przeczytałem, ale mimo to chętnie wracam. Aczkolwiek, najrzadziej, jeśli chodzi o twórczość Tolkiena. To jedna z najbardziej depresyjnych historii z jego Legendarium, jaką znam. Chociaż tu bym rozróżnił jedną istotną kwestię, która różni historię Turina od Kullervo. Ta Tolkiena ma jednak mocny element chrześcijański. Turin mógł przezwyciężyć klątwę. To jego głupota poniekąd spowodowała jego straszny los. Głupota, wynikająca z pychy.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna uwaga. "Władca Pierścieni" to nie jest trylogia. Wiem, to częsty błąd, ale to jedna historia w sześciu księgach. Podział jest sztuczny i wynika tylko z tego, że wydawcy było tak bardziej odpowiednio wydać.
Ja się niedługo zabieram za "Upadek Gondolinu", bo niedawno doszedł :P
Ja czekam i tupię nogami na "Upadek Gondolinu", bo ma w październiku premierę. Jak kupię i się dorwę, to chyba kartki z rozpędu powyrywam. :D
UsuńCo do samej historii - z tym wątkiem chrześcijańskim to owszem, prawda, ale w historii Kullervo z Kalevali jest to przeznaczenie, w końcu, gdy powstawał ten epos, to o chrześcijaństwie na terenie Finlandii nikt nie słyszał. Poza tym, sama Kalevala jest dużo bardziej optymistyczna i jaśniejsza w przesłaniu, niż powieść Tolkiena, no i nie ma w niej praktycznie (oprócz jednej historii) wątku wojennego, który przewija się przez całą historię Turina.
Co do konstrukcji "Władcy Pierścieni", to wiem, że jest to sześcioksiąg, mam angielskie wydanie właśnie w takiej postaci. ;) Przyjęło się jednak mówić, że to trylogia i chyba już się tego nie wypleni. :)
Hobbit naprawdę mi się podobał, chociaż nie powiem, ciężko mi się go czytało. Tak czy siak koniecznie muszę sięgnąć po inne powieści Tolkiena.
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam "Hobbita" za gorszego od "Władcy Pierścieni", ale to tylko moje zdanie. ;)
UsuńTolkien to dla mnie klasyka i totalna miłość. Super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Też uwielbiam jego twórczość. :)
UsuńTo zdecydowanie nie mój styl.
OdpowiedzUsuńJak to mówią - dla każdego, coś miłego, a ja to sparafrazuję i powiem, że dla każdego, coś innego jest miłego. ;)
UsuńJa dopiero będę czytać Władcę Pierścieni. Mam za sobą Hobbita, który mnie nie zachwycił, a do jego przeczytania podchodziłam kilka razy :o Cóż, mam nadzieję, że trylogia mnie wciągnie i sięgnę również po dodatki.
OdpowiedzUsuńRównież mam nadzieję, że "Władca..." Ci się spodoba - "Hobbit" jest napisany w nieco innym, bardziej bajkowym stylu i to może była kwestia tego, że Ci nie przypasował. ;)
UsuńPo tą książkę mam zamiar sięgnąć już od dawna. mam nadzieję, że w końcu mi się uda.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! :)
UsuńDo Tolkiena to mi wiecznie czasu brak. Nie wiem czy kiedyś to wszystko nadrobie.
OdpowiedzUsuńNa szczęście w październiku wychodzi jego ostatnia książka wydana pośmiertnie, więc można się brać za nadrabianie. ;)
UsuńNiestety, przez to, że "Hobbit" był moją obowiązkową lekturą i czytałam go pod przymusem, mam teraz uraz do tego autora i nie potrafię się za niego wziąć :/
OdpowiedzUsuńMam tak samo z Lemem - czytałam jako lekturę fragmenty "Opowieści o pilocie Pirxie" i znienawidziłam twórczość tego autora. :/
UsuńNie Jestem miłośniczką fantastyki ale sama książka Robi wrażenie to jak została wydana a przede wszystkim cała historia powstania tej książki. Zaczął ojciec skończył syn... niesamowite
OdpowiedzUsuńKsiążki Tolkiena samą swoją tematyką i fabułą są po prostu niesamowite i warto po nie sięgnąć. :)
UsuńKurczę wszyscy chwała Tolkiena, a ja nadal nie mogę się za niego zabrać. Chyba przeraża mnie objętość tomów. Choć trylogia Hobbita filem jestem zadowolona, bo filmu mi się podobały. Kinga
OdpowiedzUsuńFilm jest lepszy niż książka, o zgrozo, jeśli chodzi o "Hobbita". :) Ale "Władca Pierścieni" to mój absolutny numer 1. :)
UsuńNie jestem jakąś szczególną fanką Tolkiena, chociaż czytałam Hobbita i serię o Władcy Pierścieni, ale być może kiedyś spróbuję tych książek. Twoja wysoka ocena mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńJa sobie życia bez Tolkiena i jego książek nie wyobrażam. To właśnie od Tolkiena zaczęła się moja miłość do fantastyki.
UsuńGdzie można takie ładne wydanie kupić :O ?
OdpowiedzUsuńChyba na EMPiKu są jeszcze dostępne, a jak nie, to szukałabym na stronie wydawnictwa. :)
UsuńKiedyś wczytywałam się w książki Tolkiena i z chęcią wróciłabym do tej fantastyki. :)
OdpowiedzUsuńMnie miłość do Tolkiena z czasem nie minęła, a wręcz przeciwnie, to jest stan stopniowo się pogłębiający. :)
UsuńMogłabym wracać i wracać do takich książek, uwielbiam ich towarzystwo w wieczorne dni, zwłaszcza jesienne i zimowe. :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo, a szczególnie do Tolkiena. :)
Usuń