Każdy musi zapłacić za swoje grzechy – recenzja "Z zimną krwią" Roberta Forysia


Znacie to uczucie, kiedy sięgacie wreszcie po jakąś książkę ze swojego księgozbioru i aż podskakujecie z radości, że możecie ją przeczytać, bo leżała już tam od niepamiętnych czasów? Też je znam. Miałam tak z Z zimną krwią Roberta Forysia od Fabryki Słów. I wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy weszłam na swoje konto na Goodreads, a potem na Lubimy Czytać i zobaczyłam, że tę książkę czytałam już trzy lata temu. No, dałabym się pokroić, że nie miałam jej ani razu w rękach, a tu taka niespodzianka! A najlepsze było to, że do samego końca, nie mogłam sobie przypomnieć, co się działo w trakcie fabuły... 

Rotmistrz Hieronim Woyski, szlachcic pochodzący z Rzeczypospolitej, były żołnierz pruski i angielski, wraca do kraju, by znaleźć tu jakieś zajęcie. Czasy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego to burzliwy moment w historii Polski, gdzie w polityce ścierają się wpływy Familii, czyli rodziny Czartoryskich i jej popleczników, z wpływami rosyjskimi carycy Katarzyny Wielkiej. Woyski, wspierający Familię, po przyjeździe trafia do głowy rodziny, księcia Augusta Aleksandra Czartoryskiego, który stworzył potęgę rodziny i jej politykę. Z rozkazu Czartoryskiego rotmistrz ze swym wiernym służącym, Stiepanem Czernym, jedzie do Warszawy, gdzie ma pomóc w rozwiązaniu sprawy tajemniczych morderstw. Wątkiem wspólnym dla drastycznych zabójstw jest medalion z Wielką Nierządnicą, zostawiony przy każdych zwłokach. Woyski musi rozwiązać tę zagadkę, a jednocześnie nie dać się zamordować tajemniczemu zabójcy.
I takie książki to ja lubię! Co prawda Z zimną krwią nie jest bezbłędną powieścią, ale czyta się ją naprawdę dobrze i szybko. Autor nie daje nam czasu na zbyt długie zastanawianie się, pędzi z akcją na łeb na szyję, a kolejne pytania bez rozwiązania tylko komplikują całą sytuację. Umiejętnie podsycając naszą ciekawość, Foryś podsuwa nam kolejne tropy, które po chwili okazują się prowadzić nas prosto w ślepy zaułek. Dopiero na końcu książki wszystkie wątki splatają się i dają rozwiązanie całej zagadki.
Woyski i Czerny to bardzo udany duet bohaterów. Co prawda pomocnik rotmistrza to postać nieco bardziej drugoplanowa, ale ma swoje pięć minut w całej powieści, a dodatkowo mamy przedstawioną jego pełną historię, zresztą, tak samo, jak cały życiorys Woyskiego. Jeden i drugi mężczyzna mieli nieźle pod górkę w swoim życiu, autor ich nie oszczędzał. Nie dało się jednak ukryć, że jak Czerny był małomówny i dość zamknięty, tak Woyski nie tylko był stosunkowo gadatliwy, ale jeszcze na dodatek nieco zapatrzony w siebie i ma o swojej skromnej osobie dość wysokie mniemanie. Drażniło mnie to trochę, ale, na szczęście, nie rzutowało to zbyt mocno na całą fabułę powieści. W dodatku nie można odmówić Hieronimowi błyskotliwego umysłu i chęci rozwiązania tajemnicy, aczkolwiek ma się czasami wrażenie, że ładne buzie zasłaniają mu cały świat. W pakiet jego wątpliwej jakości zalet dochodzi jeszcze fakt, że jest hazardzistą i wprost uwielbia pakować się w niepotrzebne kłopoty i robić sobie ze wszystkich dookoła wrogów, przeświadczony o swojej wyższości i o tym, że i tak wszystko mu się jakoś uda, a jak nie, to zawsze może wyjechać z miasta czy kraju.
Za plus powieści można przyjąć (zależy, co kto lubi) bardzo łatwo i przejrzyście przedstawione wszelkie koneksje rodzinne i kwestie polityczne, które tworzą tło historii. Osobiście zawsze w tych powiązaniach rodzinnych i genealogiach zawsze się gubię, a tutaj nie miałam większego problemu, żeby się połapać kto z kim, po co i dlaczego. Tak samo, jeśli chodzi o politykę – wszystkie zależności, cele i powiązania były wyjaśnione w prosty i łatwy do przyswojenia sposób, dzięki czemu książka zyskuje sporo na wartości.
Jeśli chodzi o minusy całości, to na pewno jest nim początkowy wątek spotkanych sług szlachcica Tarłowskiego i zabicia chłopa i chłopki, którzy mieszkali we włościach Tarłowskiego. Wątek ten urywa się bez jakiegokolwiek logicznego rozwiązania – wygląda to trochę tak, że całość została umieszczona w tej historii tylko po to, żeby nasi bohaterowie nie nudzili się w trakcie drogi do majątku Czartoryskich. Drugą wadą powieści jest dość częste myślenie Woyskiego penisem, a nie głową. Bez mała każdą kobietę, którą widzi, ocenia pod kątem bycia jego potencjalną kochanką i niemal żadnej nie przepuszcza. Poza tym momentami nużą i nieco irytują szczegółowe opisy tego, co danego dnia zakłada Woyski na siebie i jego praktyki higieniczne. Naprawdę, jako czytelnik nie muszę wiedzieć z dokładnością prawie co do minuty, kiedy i gdzie umysł się nasz bohater ani z dokładnością do jednego szwu, co miał na sobie. Opisy scen erotycznych też niczego nie urywają i jak dla mnie, można by było je ze spokojem sobie odpuścić. Są to niepotrzebne dłużyzny i, gdyby je wyciąć, powieść sporo by zyskała.
Mimo tych kilku niewątpliwych wad całość prezentuje się bardzo zacnie. Z zimną krwią to solidna porcja rozrywki, do przeczytania w jeden, maksymalnie dwa dni. Lekka, łatwa lektura, dająca sporą frajdę i dobrze się czytająca, czyli lektura w sam raz na weekend, żeby zregenerować siły na kolejny tydzień.





Tytuł: Z zimną krwią

Autor: Robert Foryś

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 360

Rok wydania: 2011


Komentarze

  1. Okładka zdecydowanie do mnie przemawia. Nie wiem jak będzie z treścią, ale chętnie dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treść też jest całkiem niezła, dobrze się to czyta, chociaż tak, jak pisałam, parę minusów jest. :)

      Usuń
    2. W takim razie będę musiała dać pisarzowi szansę :)

      Usuń
  2. Do mnie z kolei okładka w ogóle nie przemawia. Nie przeczytam, bo nie lubię książek tego gatunku. Fajna historia z tym czytaniem trzy lata wcześniej. Często tak jest, że czytamy i po jakimś czasie zapominamy jaka była fabuła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze w tym jest to, że przez całą ponowną lekturę nie mogłam w ogóle niczego z fabuły sobie przypomnieć. :D Jakaś demencja mnie dopadła. :D

      Usuń
  3. Co prawda książka nie jest w kręgu moich zainteresowań. Jednak ja czasami też tak mam, że biorę ksiązkę do ręki później sprawdzam na LC i okazuje się, że czytałam tę pozycję już jakiś czas temu a po prostu zapomniałam całkiem o czym była fabuła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się takie rzeczy praktycznie nie zdarzają od chwili, gdy zaczęłam prowadzić bloga, a tu proszę, taki kwiatek. :D

      Usuń
  4. Coś mi się kojarzy, że czytałam jakąś powieść tego autora, ale za dobrze jej nie pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to był "Gambit hetmański" albo któraś z części Sztejera? :)

      Usuń
  5. Książka wydaje się bardzo intrygującą propozycją, nie tylko pod względem fabuły, ale i świetnej okładki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się bardzo podobała, ale wiadomo, że każdemu pasuje coś innego. :)

      Usuń
  6. Ooo, nie znam tego pisarza. Książki też nie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię takie klimaty. A do tego zawsze mam jakąś wewnętrzną radość, jak czytam dobrą polską książkę. Tą z chęcią przeczytam, skoro taka udana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podrzuciłam Ci lekturę, która może Ci się spodobać. :)

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz jak często mi takie podrzucasz ;)

      Usuń
    3. Bardzo się z tego cieszę i bardzo miło mi to czytać, naprawdę. :D

      Usuń
  8. Po takiej rekomendacji już zwracam uwagę na książkę. :) Przyznam, że chętnie się w nią wgryzę, widzę kilka elementów, które mogą mi się spodobać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Skorzystam z polecenia, bo wydaje się fajna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm... niestety to nie moje klimaty

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdzieś mignął mi już ten tytuł. Ciekawie go opisałaś. Skuszę się na niego w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Co prawda za historiami osadzonymi w czasach historycznych nie przepadam, ale fabuła wydaje się być na tyle ciekawa, że chętnie sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia historią, bardziej stanowi tutaj tło niż faktyczną oś wydarzeń, więc myślę, że nawet przy niechęci do powieści historycznych, powinna Ci się spodobać. :)

      Usuń
  13. Chętnie przeczytam za jakiś czas...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie jest to do końca mój gust, ale myślę że ta książkę mogłabym przeczytać. Mam tak ja ty z książkami które się mi pietrzą;) ale chyba nigdy nie udało mi się czytać dwa razy tej samej książki nie wiedząc o tym. Z filmami to co innego nie raz zdałam sobie sprawę w połowie filmu, że coś mi tam świta w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały myk polega na tym, że za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć nawet w połowie książki, że czytałam tę książkę. :D

      Usuń
  15. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej pozycji, ale wydaje się być interesująca. Co prawda czasy stanisławowskie, to nie jest okres historii, który mnie najbardziej ciekawi, ale nigdy nie spotkałam się z pozycją, której akcja rozgrywałaby się w tamtym okresie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie bardzo kocham się z tym okresem naszej historii, ale tutaj jest to tak opisane, że czyta się naprawdę dobrze. :)

      Usuń
  16. Szybka lektura i dobra rozrywka? Dziś będę w Empiku, rozejrzę się za tym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawie się zapowiada :) Dopisują ją na listę książek do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy przeczytałam, że sięgnęłaś po tę książkę, a później odkryłaś, że przeca zdążyłaś się z nią zapoznać, i to lata temu, to myślałam, iż przeczytam tekst pełen narzekań. Że będziesz wyklinać fabułę, czym podeprzesz kwestię, dlaczego tak szybko ta istotna kwestia wyfrunęła z Twojej głowy. A tutaj takie zaskoczenie! Choć natknęłaś się na paskudy, to i tak historia wywarła na Tobie wrażenie! Aż dziw, że nie utkwiła ci w głowie! Chyba że w międzyczasie przeczytałaś tyle książek, że nawet kalkulator nie zdoła tego policzyć - wtedy to zrozumiem. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to był okres studiów, więc chyba wiedza dotycząca języka węgierskiego wyparła mi tę książkę do podświadomości. :D To by wiele tłumaczyło. :D

      Usuń
  19. Chyba jeszcze nie zdarZyło mi się sięgnąć po historię drugi raz, tak bym jej nie pamiętała. Jeżeli chcę przeczytać książkę jeszcze raz robię to świadomie. Nie podoba mi się ta książka. Chyba pierwszy raz napisałam to tak zdecydowanie. Totalnie nie mój gust. Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkim muszą się podobać te same rzeczy i dzięki temu jest ciekawie na świecie. ;)

      Usuń
  20. Co jak co, ale Fabryka robi całkiem dobre okładki. Do MAGa im daleko, no, ale ideał może być tylko jeden. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Haha, jeszcze tak nie miałam żeby nie pamiętać, czy przeczytałam jakąś książkę lub nie. Oczywiście zdarza mi się nie pamiętać fabuły, ale tak jeszcze nie miałam 😂 A o książce właściwie nie słyszałam wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się to zdarzyło jak do tej pory po raz pierwszy i ostatni. :D Sama z siebie miałam ubaw. :D

      Usuń
  22. Coś dla mnie. Poszukam książki w swojej bibliotece. Idealnie się nada na długie jesienne wieczory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej na jeden wieczór, jest na tyle krótka i na tyle szybko się ją czyta. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz