Gdzie diabeł nie może, tam kontrolę pomrok pośle – recenzja "Plus/Minus" Olgi Gromyko i Andrieja Ułanowa


Zastanawialiście się kiedykolwiek, czy wokół nas nie mieszkają jakieś inne istoty? Jakieś nasze słowiańskie skrzaty albo inne licha? Cóż, Olga Gromyko wydaje się o tym przekonana, a efektem tego przekonania jest powieść Plus/Minus napisana w duecie z Andriejem Ułanowem. Czytałam kiedyś już Kroniki Belorskie tej samej autorki i upłakałam się wtedy ze śmiechu, więc ciekawa byłam, czy w nowej książce poradziła sobie równie dobrze. Szczególni, że pisała ją z kimś innym, a wiadomo, że to, co wychodzi dobrze solo, nie zawsze sprawdza się w duecie...

Elena Wiktorowna Korobkowa to pracownica Mińskiego Okręgowego Urzędu Do Spraw Kontroli Pomrok. Jej życie jest dość poukładane, a ostatnim zawirowaniem w nim było rozstanie z Wadimem, który teraz ją nachodzi w domu, pragnąc za wszelką cenę powrotu Leny. I w ten spokojny obrazek wpada jak burza Aleksander Toplakow, krewniak szefy Leny. Młody weteran wojny w Czeczenii dopiero co wrócił do kraju i wuj załatwił mu pracę w instytucji, gdzie sam pracuje. Pierwszym zadaniem Saszy i Leny w duecie ma być uspokojenie syren mieszkających w jeziorze pod Mińskiem, które są niepokojone przez obozujących nad brzegiem cosplayerów. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności jeden z cosplayerów ginie w interwencji, a głównym podejrzanym niemal z marszu staje się Sasza, natomiast Elena Wiktorowna zostaje posądzona o współudział. Niecodzienny duet postanawia na własną rękę rozwiązać tę sprawę, pakując się w jeszcze większe kłopoty. A sama sprawa okazuje się całkiem czymś innym, niż się z pozoru wydaje.
Dawno już się tak nie uśmiałam, jak przy lekturze Plus/Minus. Olga Gromyko, mimo współpracy z Andriejem Ułanowem, nic nie utraciła ze swojego stylu. Humor wylewa się tu istną rzeką ze stron, a utarczki słowne bohaterów sprawiają, że uśmiech od razu pojawiał się na mojej twarzy. Poza tym współautor w niczym nie ustępuje jej w poczuciu humoru, a pisane przez niego strony z punktu widzenia Saszy czyta się równie dobrze, jak te od Gromyko. Nie radzę czytać tej książki w środkach komunikacji miejskiej, bo ludzie pomyślą, że Wam się klepki poluzowały! Wydarzenia z książki poznajemy z dwóch perspektyw, pisanych na zmianę: raz jest to Lenoczka, a raz Sasza. Jednak w żadnym momencie opisywane zdarzenia się nie powtarzają, co najwyżej wracają jako krótkie, jedno- lub dwuzdaniowe retrospekcje w kolejnych akapitach. Hołd pisarzom należy oddać także za wątek romantyczny, który pojawia się w trakcie fabuły. Nie jest nachalny i rozwija się powoli, bohaterowie stopniowo oswajają się ze swoimi uczuciami i tak naprawdę niemal do samego końca nie padają żadne deklaracje. Uwielbiam tak poprowadzone wątki tego typu – nie jestem jakąś ogromną fanką romansów, ale tak przedstawiona historia kompletnie chwyciła mnie za serce i rozczuliła.
Świetnym zabiegiem na koniec całej historii było posłowie, w którym na zmianę Gromyko i Ułanow opowiadają, jak powstawała powieść. Tych kilkanaście ostatnich stron bawi równie mocno, jak sama fabuła Plus/Minus, a na dodatek daje jako-takie pojęcie, jak powstają książki pisane w duetach i że to wcale nie tak prosty pomysł, jakby się z pozoru wydawało.
Co prawda Elena Wiktorowana to całkiem inna bohaterka niż W.Redna (bohaterka Kronik Belorskich), ale i tak można ją polubić. Miałam jednak trochę wrażenie, że autorka przesadziła odrobinę z jej charakterem – momentami Lenoczka zachowuje się jak typowa blondynka i jak nieporadna życiowo oferma, dla której najważniejszymi aspektami w życiu są: elegancki telefon i jej wiśniowy volkswagen golf. Za to Sasza Toplakow to typ, który skradł moje serce pomimo swoich wad. Ma pewne problemy ze sobą po tym, jak wrócił z frontu w Czeczenii, i odzywają się w nim symptomy PTSD. Nie zmienia to jednak faktu, że ma łeb na karku i w sytuacji niebezpieczeństwa potrafi szybko myśleć, a co więcej nie boi się wcielać w życie nawet najbardziej szalonych pomysłów. Nie mogę też nie wspomnieć o mojej kolejnej ulubionej postaci – Fiodor to skrzat domowy, którego Lena zaadoptowała ze schroniska dla pomrok. Skrzat zmienia postaci, ale najczęściej występuje jako kot, i to dzięki niemu Lenoczka ma zawsze zrobiony obiad, pranie i posprzątane w domu. Na dodatek Fiodor potrafi być zgryźliwy i złośliwy w stosunku do swojej właścicielki, dzięki czemu człowiek znowu wybucha dzikim śmiechem.
Ogromnym plusem fabuły jest umieszczenie w niej pomrok, czyli istot paranormalnych wziętych z naszej, słowiańskiej mitologii. Na stronach książki poznajemy skrzata domowego Fiodora, syreny, leszego, a także demona, który potrafi nieźle namieszać. Żałuję trochę, że tego było tak mało, przydałoby się więcej takich postaci, ale i tak jestem nader usatysfakcjonowana.
Jeśli lubicie fantastykę, to Plus/Minus jest dla Was stanowczo pozycją obowiązkową. Pełna humoru i wartkiej akcji historia z mitologią słowiańską w tle, osadzona w Mińsku, potrafi porwać czytelnika ze sobą i zapewnić mu mnóstwo dobrej rozrywki przy lekturze.


Tytuł: Plus/Minus

Autor: Olga Gromyko, Andriej Ułanow

Tłumaczenie: Marina Makarevskaya

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Liczba stron: 590

Rok wydania: 2017

Komentarze

  1. Nie ciągnęło mnie w ogóle do tej książki, jednak gdy przeczytałam twoją recenzję to zapragnęłam poznać tę historię ;) Chyba już czas wybrać się na łowy do biblioteki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się przy niej upłakałam ze śmiechu, ale po prostu uwielbiam humor Gromyko. :D

      Usuń
  2. Fantastyka nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, ale może warto spróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, generalnie lubię fantastykę ze Wschodu (cykl Wiery Kamszy, na przykład, bardzo dobre książki, choć niestety nie wszystkie oficjalnie przełożone na polski). Pani Gromyko jeszcze nie czytałem, chociaż miałem w planach. Jeśli to jest takie zabawne, to chyba sięgnę najpierw do tego, niż "Kronik Belorskich". Przyznam też, że o tej książce nawet nie słyszałem, także dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, to "Kroniki Belorskie" są jeszcze śmieszniejsze, przy nich to już naprawdę byłam zryczana ze śmiechu. :) O książkach Wiery Kamszy słyszałam co nieco, ale do tej pory nie miałam przyjemności czytać, mam na liście "to-read". ;)

      Usuń
  4. Chętnie zaglądam w takie klimaty, dobrze się przy nich relaksuję. Książkę zatem będę miała na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłej lektury w takim razie, przy tym tytule można się naprawdę mocno odprężyć. :)

      Usuń
  5. Słowiańska mitologia i taka tematyka to chyba karkołomne zadanie, ale może książkę warto potraktować z większym przymrużeniem oka ;) Zdjęcie mnie zachęciło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od podejścia, a to połączenie wbrew pozorom wcale nie jest takie karkołomne, a bardzo ciekawe. ;)

      Usuń
  6. W sumie chyba czegoś takiego jeszcze nie było dane mi czytać. No to musi być ten pierwszy raz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze musi być ten pierwszy raz, jak mawiali starożytni Słowianie. :D

      Usuń
  7. Kocham twórczość Olgi Gromyko, ale akurat ta książka nieszczególnie mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardziej się podobały Kroniki Belorskie, ale tutaj też czuć ten charakterystyczny humor autorki.

      Usuń
  8. O kurcze, jak ja dawno nic Gromyko nie czytałam, a uwielbiam jej poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niby nie mój klimat, ale trochę mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu do czasu warto wyjść ze swojej strefy klimatycznej. ;)

      Usuń
  10. Ogólnie jestem bardzo ciekawa twórczości Gromyko, więc pewnie po którąś z jej książek w końcu sięgnę. Może zacznę właśnie od tej?

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponowałabym raczej zacząć od Kronik Belorskich, mnie się podobały jednak o tę ociupinę więcej niż "Plus/Minus". :)

      Usuń
  11. Ja nie czuję się w kryminalne książki Także z początku myślałam że nie jest ona dla mnie ale jak przeczytałam o tryskający mchu może w tej książce pomyślałam że fajnie by było coś takiego przeczytać pełnego humoru. Nie wiem czy akurat ta książka byłaby dla mnie idealna ale myślę że warto być otwartym na inne gatunki i kiedyś może coś w tym stylu spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto sięgnąć od czasu do czasu po coś innego niż czytamy. :) No, chyba że wiemy na 100%, że to nie nasza bajka. ;)

      Usuń
  12. Nie spodziewałabym się tutaj tak humorystycznego stylu, może dam się przekonać i przeczytam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Gromyko można się spodziewać wszystkiego, na czele z właśnie takim stylem. :D

      Usuń
  13. No, no. W moim przypadku śmianie się w komunikacji miejskiej nie jest już czymś dziwnym, bo zdarzały mi się napady śmiechu przy niektórych książkach. Także no... bez problemu mogłabym się tam zapoznawać z tą historią. Tym bardziej, że - choć autorkę jedynie kojarzyłam - teraz nabrałam ochoty na to, by poznać twórczość tej pani. A że tworzy w pakiecie z innym panem, to nic nie szkodzi, skoro i tak (Twoim zdaniem) trzyma poziom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się trochę tego duetu, bo wiadomo, że w takiej kombinacji często autorzy tracą swój styl. Tutaj na szczęście jest on wciąż zachowany, co mnie bardzo ucieszyło. I nie da się ukryć, że momentami płakałam ze śmiechu nad tą książką.

      Usuń
  14. Po okładce myślałam, że to komedia kryminalna ;) Znam autorkę, czytałam od niej coś o szczurach (czy myszach?), ale na tym się skończyła moja przygoda. Chociaż ta książka może być idealna na wybawienie od nudnego wykładu ;) Zapiszę tytuł i sama go sprawdzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to właśnie jest komedia kryminalna, nic dodać, nic ująć. :) Zapewne to, co czytałaś, to był "Rok szczura". :)

      Usuń
  15. Właśnie mój brat czyta tę książkę, mówi że bardzo warta poznania. Dlatego gdy tylko skończy czytać to sama się o tym przekonam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłej lektury, powinna Ci się spodobać! :) Kupa śmiechu murowana. :)

      Usuń
  16. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Gromyko, ale słyszałam o niej wiele dobrego. Po twojej recenzji mam ochotę nadrobić twórczość tej autorki. Brzmi jak coś, co mogłoby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale sympatyczna okładka :) ma w sobie to coś. Od Gromyko nie czytałam jeszcze nic, ale tak samo jak osoba wyżej, słyszałam tyle dobrego, że koniecznie muszę znaleźć czas na jej twórczość. Jak widać - warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zacząć od Kronik Belorskich, są świetne i można się przy nich naśmiać jak przy dobrej komedii w TV. ;)

      Usuń
  18. Patrząc na tę okładkę to raczej bym nie sięgnęła po tę książkę, nawet nie zorientowałabym się, że to fantastyka. A dzięki Twojej opinii z chęcią bliżej przyjrzę się temu tytułowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka w ogóle nie sugeruje, że to fantastyka, to prawda, ale już nazwisko Gromyko powinno zapalić lampkę. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz