Druciarz Galaktyki – Philip K. Dick
Z niektórymi twórcami jest tak, że nieważne, jak bardzo byśmy danej gałęzi popkultury nie lubili, ich nazwiska, a w dużej mierze i tytuły ich dzieł, i tak kojarzymy. Kiedy słyszymy Gladiator – od razu mamy w głowie Ridleya Scotta. Gdy padnie hasło Star Wars – wiadomo, George Lucas. I tak też jest z Philipem K. Dickiem. Niemal każdy, kto kiedykolwiek choćby odrobinę zainteresował się science-fiction, musi kojarzyć tytuł Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? (o którym pisałam tutaj). Tym razem postanowiłam skusić się na lekturę nieco mniej znanego tytułu spod pióra tego autora, czyli Druciarza Galaktyki.
To, co można z całą pewnością powiedzieć o autorze i jego twórczości to fakt, że wymyka się jakimkolwiek schematom. Druciarz Galaktyki to powieść będąca gatunkową mieszanką: trochę tu fantastyki, więcej science-fiction, odrobina filozofii i spora garść mitologii. To wszystko wymieszane w jednym kotle, daje historię, którą ciężko zrozumieć i która z całą pewnością ma tyle interpretacji, ilu czytelników.
Człowiek jest oszalałym aniołem. Kiedyś wszyscy byli aniołami prawdziwymi i mieli wtedy wybór pomiędzy dobrem i złem, więc być aniołem było łatwo. A potem coś się stało. Coś się zepsuło, pękło, może zawiodło. I aniołowie stanęli przed koniecznością wyboru już nie dobra i zła, lecz tylko mniejszego zła; to wytrąciło ich z równowagi i każdy stał się człowiekiem.
Druciarz Galaktyki jak wszystkie utwory autorstwa Dicka porusza problematykę ludzkiego życia i jego sensu. Joe Fernwright, główny bohater, w pogoni za tym sensem zgadza się wziąć udział w dziwnej i tajemniczej misji, której cel jest właściwie cały czas dla jej uczestników niejasny. Pisarz stawia pytanie, czy rzeczywiście mamy wpływ na nasze życie – odpowiedź płynąca z książki jest raczej pesymistyczna i zakrawa o filozofię fatalizmu, w której to nasze uczynki i nasz los są z góry zaplanowane. Druciarz Galaktyki opowiada też o społeczeństwie autorytarnym, ocierającym się właściwie o totalitaryzm. Nawet pod prysznicem w łazience Joe jest wystawiony na propagandowe reklamówki, które sączą mu do głowy jedyną słuszną wizję otaczającego go świata. Wiedza jest racjonowana, każde połączenie z encyklopedią rejestrowane, a zadawane pytania mogą skutkować pojawieniem się w progu mieszkania funkcjonariuszy państwowych śledzących każdą nieprawomyślność. Jedyną rozrywką, na jaką sobie może pozwolić nasz bohater, to Gra – kilku zapaleńców dzwoni do siebie i usiłuje zgadnąć prawidłowy tytuł jakiegoś dzieła wcześniej przepuszczony przez translator. I tym sposobem Wichrowe wzgórza to Lekkomyślne wypukłości, a Jądro ciemności – Męski organ motyli i resztek ryb. No cóż, trochę karkołomne te tłumaczenia.
Philip K. Dick to pisarz, którego albo się lubi, albo nienawidzi. Ja wciąż waham się między tymi skrajnościami. Jak jego Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? bardzo przypadł mi do gustu, tak z Druciarzem Galaktyki mam problem. Doceniam jednak pomysłowość tej książki, jej surrealizm i czarny humor, który panuje na stronach powieści. Minusem może być pewna trudność z jej interpretacją i z tym, żeby się w nią dobrze wgryźć. Cóż, mówiąc krótko, Dick to znakomity autor, ale z całą pewnością nie dla każdego.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Druciarz Galaktyki Philipa K. Dicka.
Dicka pokochałam przez "Blade Runnera", ale inne jego książki to dla mnie jedna wielka niewiadoma. Teraz widzę, że chyba lepiej nie będę się nastawiać na nie wiadomo co :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tego, co lubisz. Mnie się "Blade Runner" podobał, ale "Druciarz Galaktyki" był chyba odrobinę za bardzo alegoryczny i metaforyczny, jeśli można to tak określić. Wolę coś bardziej konkretnego w fabule po prostu.
UsuńSiemka :) Dick jest świetny (Druciarza akurat nie czytałem), ale wiadomo, że każdemu się co innego podoba. I zobacz pierwszego Blade Runnera, jak jeszcze nie widziałaś. :)
OdpowiedzUsuńSą różne gusta i dobrze, bo byłoby nudno, gdyby wszystkim podobało się dokładnie to samo ;) Film mam na liście do obejrzenia, ale ciągle nie mogę się za to zabrać. ;)
Usuń