Pies Baskerville'ów – Arthur Conan Doyle
Serie mają to do siebie, że czasami trzeba od nich odpocząć i zrobić sobie przerwę, bo zwyczajnie zaczynają się nudzić. Zdarzają się jednak takie, od których odpoczywamy, żeby dawkować je sobie stopniowo, by jak najdłużej móc śledzić losy bohaterów i im kibicować. Dla mnie taką serią stały się właśnie perypetie Sherlocka Holmesa.
Być może nie świecisz jak słońce, ale potrafisz wyprowadzić z mroku. Niektórzy ludzie, sami pozbawieni geniuszu, posiadają niezwykłą moc budzenia go w innych. Chcę powiedzieć, drogi przyjacielu, że jestem ci bardzo zobowiązany.
To chyba najmroczniejsza część o przygodach Sherlocka Holmesa, jaką czytałam. A jednocześnie jest to też część, w której jest najmniej detektywa. Główne skrzypce w tej historii grają doktor Watson oraz sir Henryk, nowy właściciel Baskerville Hal. Holmes pojawia się tutaj właściwie tylko na początku i na samym końcu, gdzie efektownie, jak to on, rozwiązuje całą zagadkę. Brakuje tu trochę jego postaci, jego dedukcji i bystrego umysłu, a cała sprawa zostaje rozwiązana właściwie za plecami głównej fabuły. To dość nietypowe rozwiązanie jak na kryminał i jak Arthura Conan Doyle'a, ale wprowadza powiew świeżości do tej części.
Kobieta miewa w oczach błyski stokroć wymowniejsze od słów.
Autor świetnie buduje klimat i napięcie w książce. Już sama legenda o psie Baskerville'ów z manuskryptu spisanego w 1742 roku mrozi krew w żyłach i wywołuje gęsią skórkę. Późniejszy pobyt na wrzosowiskach – szarych i ponurych – wcale nie jest lepszy. Oczami wyobraźni wręcz widzi się te upiory, które muszą straszyć na takich równinach w zimne, deszczowe i pochmurne nocy, kiedy wiatr hula między skałami i wyje jak potępiona dusza. Opisy pojedynczych rezydencji rozsianych po niewielkich wzgórzach w sporych odległościach od siebie od razu stawiają przed nami wizję nawiedzonych domów – w takiej scenerii nikt nie chciałby mieszkać. A przynajmniej nikt, kto nie ma czegoś do ukrycia.
Nie ma tak złego mężczyzny, po którym by nie płakała kobieta...
Dwie główne postaci, czyli Sherlock Holmes i jego wierny przyjaciel, a jednocześnie narrator całej historii, doktor Watson, znamy już z poprzednich opowieści o tym detektywie. Watson to dobry człowiek, nie tak bystry jak jego kompan, ale inteligentny i bardzo empatyczny. Natomiast Holmes to ekscentryk, egocentryczny i wprost do obrzydliwości nieomylny. Jednocześnie odrzuca od siebie innych, a mimo to jego osobowość przyciąga do siebie sympatię czytelnika i sprawia, że na jego czasem wręcz ordynarne zachowania przymykamy oko. Polubiłam ich oboje, sama nie wiem, którego bardziej, i z całą pewnością będę kontynuować lekturę kolejnych książek ze sprawami, którymi zajmował się Sherlock.
[...] gdzie kobieta wchodzi w grę, należy zawsze postępować bardzo ostrożnie.
Pies Baskerville'ów to klasyka kryminału i świetna XIX-wieczna powieść. Ma swoje minusy, które z pewnością rzucą się w oczy jej czytelnikom. Jednak dużo więcej ma plusów, a główną z nich jest klimat tej historii, tajemniczy i duszny, nieco upiorny i wywołujący ciarki na plecach. Ja ze swojej strony polecam wam tę książkę, a sama już planuję lekturę kolejnych tomów przygód ekscentrycznego detektywa.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Pies Baskerville'ów Arthura Conana Doyle'a.
Muszę się w końcu za ten tytuł zabrać, bo z przygód Sherlocka czytałam tylko "Studium w szkarłacie", które dość prędko mnie zauroczyło ;)
OdpowiedzUsuńNie czytam nigdy o Sherlocku. Przy przyszłości pewnie sięgnę po te książki.
OdpowiedzUsuńJak na razie przeczytałam tylko dwie części, ale planuję kontynuować. Zapowiada się wciąż ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam w empiku 'Kciuk inżyniera' nawet bardzo fajnie :))
OdpowiedzUsuń