Od jednego Lucypera – Anna Dziewit-Meller
Rzadko, bo rzadko, ale zdarza mi się sięgnąć po książki kompletnie spoza mojej strefy komfortu. Czasami tego żałuję, czasami nie, ale wyjątkowe są sytuacje, gdy trafiam na prawdziwą perełkę wśród powieści, które czytam. I taką okazała się historia stworzona przez Annę Dziewit-Meller.
Miłość w śląskim domu to był towar deficytowy. Ciężko pracujący ludzie nie mają na nią czasu, bo muszą harować, żeby uzasadniać swoje istnienie.
To nie jest łatwa i prosta opowieść. Historia Katarzyny i Marijki, przeplatane w kolejnych rozdziałach, to wielka szkatułka, w której odnajdujemy kolejne warstwy tajemnic i sekretów. Nakładają się one na siebie i tworzą niełatwy do rozplątania węzeł, który odbija się na następnych pokoleniach. Zasłona milczenia zarzucona na przeszłość nikomu niczego nie ułatwia, wręcz utrudnia życie i rzuca się cieniem na życie kobiet w tej rodzinie. Właśnie – bo to jest przede wszystkim historia kobiet. Silnych, ciężko pracujących, które swoją miłość wyrażają nie przez czułość i słowa, a przez dbanie o codzienność swoich domowników, o to, żeby mieli co zjeść, czy zawsze uprane i pocerowane ubrania.
W tej rodzinie nie było nieślubnych dzieci, nie było rozwodów, nie było prania brudów poza domem, nie było samobójstw, nie było zdrad, nie było otwartej przemocy, były wyłącznie pasywna agresja, milcząca wściekłość, niezałatwione latami sprawy, węzły gordyjskie.
Autorka w niezwykle plastyczny sposób przedstawia okres stalinizmu w Polsce. Górnicze miasto na Śląsku, przodownicy pracy, wpojone przez propagandę dążenie do odbudowy kraju po II wojnie światowej jako najwyższy cel dla proletariatu. A kto nie pracuje lub niweczy efekty pracy innych, jest wrogiem narodu i na każdego takiego spada odium i zasłona milczenia, a taka osoba znika z życia swoich bliskich z dnia na dzień. Łatwo stać się kozłem ofiarnym systemu, łatwo zrobić jeden błędny krok i spaść w przepaść. I wraz z bohaterkami tej historii czujemy ten sam strach przed systemem i tę samą obawę, by nie popełnić błędu. Autorka w dosadny sposób potrafi nam przekazać emocje tamtych lat i to, co nieludzki system potrafił zrobić z człowiekiem, nawet jeśli ten nie był bezpośrednio zaangażowany w jego działanie.
Zachowaj kamienną twarz i zamień swoje serce w kamień.
W tej powieści nie ma ani jednego zbędnego zdania. To, jaki Anna Dziewit-Meller ma styl pisania, jakim językiem opowiada tę historię, łapie za serce. Opisy są krótkie, ale niesłychanie wprost plastyczne i realistyczne, wszystko tutaj ma swoje miejsce. Aż by się chciało powiedzieć, że to powieść kompletna, która winna być stawiana za wzór innym autorom.
Jaka marchew - taka nać, taka córka - jaką mać. / Jaka matka, taka cera - od jednego Lucypera.
Od jednego Lucypera to historia jednej rodziny, ale też Polski w latach 40. XX wieku. Kraju opanowanego przez stalinizm, w którym najważniejsze było dążenie do wspólnego dobra, a system ścigał każdego, kto nawet pomyślał o ucieczce od niego. To opowieść jednego górniczego miasta na Śląsku i kilku pokoleń kobiet, które ciężką pracą i milczeniem dźwigały na swoich barkach troski życia codziennego. Anna Dziewit-Meller to pisarka przez duże P, a ta książka to prawdziwa perełka wśród ostatnio wydawanych książek na polskim rynku. Porusza wszystkie struny w sercu i sprawia, że przez długi czas o niej rozmyślamy i wspominamy.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Od jednego Lucypera Anny Dziewit-Meller.
Zapisuje i mam nadzieje przeczytać podczas najblizszego urlopu!
OdpowiedzUsuńHistoria wydaje się ciekawa. Chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńChyba już ktos mi mowil o tej autorce. Nie miałam okazji czytać jej ksiażek
OdpowiedzUsuń