Podróż w poszukiwaniu prawdziwego siebie – recenzja "Wyprawy skrytobójcy" Robin Hobb
Każda podróż i każda droga muszą znaleźć swój koniec. Nie
zawsze jest on szczęśliwy i po naszej myśli, nie zawsze wszystko
układa się tak, jakbyśmy tego pragnęli. Nie zmienia to faktu, że
ostatecznie i tak docieramy do celu. Tak też stało się w przypadku
Bastarda Rycerskiego i jego przyjaciół w ostatniej części
Trylogii Skrytobójcy.
Bastard wraca do żywych – dzięki starodawnej legendzie, którą
przypomniał sobie jego opiekun od lat dziecięcych, Brus, młody
mężczyzna po bestialskiej próbie zamordowania go przez księcia
Władczego powoli odzyskuje siły i utracony po przebywaniu w ciele
wilka człowieczy rozum. Niestety, nie wszystko toczy się po jego
myśli i po kłótni z Brusem i Cieniem, Bastard odchodzi swoją
drogą, chcąc zemścić się na swym wuju. Ostatecznie jednak
wyrusza w podróż śladami swojego drugiego wuja, księcia
Szczerego, uciekając tym samym przed księciem Władczym, który
obwołuje się królem Królestwa Sześciu Księstw. Wraz z Bastardem
uciekają z Koziej Twierdzy Błazen i ukochany wilk, Ślepun, a także
żona Szczerego, księżna Ketriken. Podążają drogą, która
wiedzie ich w rejony, których już dawno nie nawiedziła ludzka
stopa – poszukują Najstarszych, smoków, które mają uratować
Królestwo Sześciu Księstw przed statkami rozsiewającym kuźnicę
i dzięki którym książę Szczery znów zasiądzie na tronie. Droga
jest niebezpieczna i daleka, a książę Władczy nie ucieknie się
przed niczym, by jego brat nigdy nie wrócił z nieznanych krain...
Skoro to już ostatni tom tej serii, to pokuszę się o zbiorczą
analizę całości. Świat przedstawiony w trylogii to tylko część
uniwersum Najstarszych. Autorka skupia się tu głównie na
Królestwie Sześciu Księstw, ale już np. w serii Kupcy i Ich
Żywostatki głównym miejscem akcji jest Miasto Wolnego Handlu,
które w Trylogii Skrytobójcy zostaje tylko wspomniane w kilku
miejscach. Całość w sumie przypomina trochę czasy Oświecenia,
może trochę średniowiecza – nie jest to nic nowatorskiego, ale
świat jest przedstawiony w taki sposób, że wciąga w siebie od
pierwszej strony. Robin Hobb odważyła się stworzyć całą
historię dla Królestwa Sześciu Księstw, którą poznajemy
fragmentarycznie, czytając krótkie wspominki pisane przez wiekowego
już Bastarda w jego samotni, w której towarzyszy mu tylko Ślepun.
Nazwy geograficzne czy też imiona są proste i łatwe do
zapamiętania, a to, co szczególnie mi przypadło do gustu, to
imiona nadawane członkom rodziny panujących – wszystkie oznaczają
jakąś cechę ich charakteru, ale jednocześnie nie warunkują w
zupełności sylwetki psychologicznej noszącego dane imię.
Magia w tej trylogii jest jednocześnie prosta i wcale nie taka
łatwa. Z jednej strony mamy Moc, którą władają tylko członkowie
królewskiego rodu – a więc również Bastard Rycerski jako syn
księcia Rycerskiego. Moc zostaje tu przyrównana do rwącej rzeki, w
którą można wpaść i zatracić się zupełnie, a korzystanie z
niej wyczerpuje człowieka i pozbawia go sił fizycznych.
Jednocześnie od używania tej magii można się uzależnić tak
samo, jak od narkotyków czy innych używek. I chociaż może ona
sprawić wiele dobrego (to dzięki Mocy książę Szczery potrafił
powstrzymać ataki statków najeźdźców z Wysp Zewnętrznych), to
również wiele złego (wystarczy przypomnieć to, jak Konsyliarz
złamał Bastarda, gdy ten używał Mocy, przez co chłopak już
nigdy nie potrafił posługiwać się tą magią bez problemów i w
pełni). Z drugiej strony mamy zakazane Rozumienie – możliwość
połączenia się umysłem ze zwierzęciem i zrozumienia jego myśli.
To dzięki Rozumieniu Bastard zdobywa swojego największego
przyjaciela, Ślepuna, którym opiekuje się i który staje się jego
towarzyszem na dobre i na złe. Jest to jednak magia niedozwolona, a
każdy, kto przyznaje się do jej używania, może zostać zabity i
jest traktowany jako parias. Dzieje się tak, ponieważ będąc
połączonym umysłem przez długi czas ze zwierzęciem, człowiek
przejmuje jego zachowania, a zaczyna zatracać swoje człowieczeństwo
– jak Bastard w trzeciej części trylogii. Dlatego też nawet nasz
bohater musiał ukrywać przed najbliższymi swoje zdolności i nie
mógł się do nich przed nkim przyznawać.
Natomiast
jeśli chodzi o bohaterów, to każdy z nich jest odrębną jednostką
o skomplikowanej psychologii i charakterze. Poza księciem Władczym,
który jest antagonistą, i księciem Szczerym, jako protagonistą,
mamy tutaj pełen zakres ludzkich sylwetek i ich zachowań. Nikt nie
jest czarno-biały, na postaci zbierają się różne odcienie
szarości. Bastardowi towarzyszymy od dziecka i obserwujemy, jak
dorasta, dojrzewa, popełnia błędy i stara się je naprawić. Co
prawda czasami miałam wrażenie, że nieważne, co chłopak zrobi, i
tak Los odwróci wszystko przeciwko niemu. Wiele wody musi w rzece
upłynąć, by chłopak zrozumiał swoje postępowanie i to, jak
bardzo krzywdził najbliższe sobie osoby. Wziął jednak
odpowiedzialność za swoje czyny i z czasem dorósł, dzięki czemu
nie sposób go nie lubić – każdy czytelnik znajdzie w nim chyba
cząstkę siebie i będzie potrafił zrozumieć pobudki jego
działania. Najbardziej tajemniczą postacią w całej trylogii jest
Błazen, który jest jednocześnie szalenie inteligentny i szalenie
tajemniczy – obok Bastarda to chyba moja ulubiona postać w całej
serii i już nie mogę się doczekać, kiedy dopadnę do Trylogii
Złotoskórego, by poczytać o kolejnych przeżyciach Błazna.
Jeszcze
taka mała techniczna uwaga dla zainteresowanych – jeśli chodzi o
jakość wydania, to MAG naprawdę się postarał. Wszystkie trzy
tomy są w twardej oprawie, szyte, dzięki czemu mimo tego, że to
grube cegły, nie rozpadają się. Na dodatek w każdym tomie na
wklejce na tylnej okładce jest przedstawiona mapa Królestwa Sześciu
Księstw, dzięki czemu łatwiej nam wyobrazić sobie wszystkie
tereny, które odwiedzamy w trakcie akcji powieści.
Cóż mi pozostaje rzec na koniec? Ogromnie żałuję, że to już
koniec tej serii. I chociaż zakończenie złamało mi serce i
pozostawiło z ciężkim kacem książkowym na jakiś tydzień, to
zamierzam jeszcze nie raz i nie dwa wrócić do niej. Losy Bastarda
Rycerskiego to istny majstersztyk i powinny być traktowane jako
kanon literatury fantasy – czyta się je z zapartym tchem, chłonąc
każde słowo i przeżywając wszystko wraz z bohaterami. To nie jest
łatwa lektura, bo i losy Bastarda do najłatwiejszych nie należą,
ale gwarantuję, że spędzicie z tymi trzema sporymi tomami mnóstwo
czasu i wcale tego nie będziecie żałować.
Tytuł Wyprawa skrytobójcy
Autor: Robin Hobb
Tłumaczenie: Agnieszka Ciepłowska-Kwiatkowska
Cykl: Skrytobójca, tom III
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 995
Rok wydania: 2014
Hmm, to klasyka gatunku, a ja dalej jeszcze po Hobb nie sięgnęłam. Co prawda mam ostatnio opory przed czytaniem wielotomowych historii, ale i tak mam zamiar ze Skrytobójcą się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście to tylko 3 tomy, ale wszystkie spore cegły, więc jest co czytać ;)
UsuńEh... teraz mam mega mało czasu. Praca, lekcje, które prowadzę, studia i inne pierdoły sprawiają, że pod koniec dnia ledwo mam siłę przewracać strony w książce. O Hobbie co nieco słyszałam, ale żadnej książki jeszcze nie czytałam. Jak tylko znajdę nieco więcej czasu, to sięgnę po te cegły.
UsuńTrzymam kciuki, żeby udało się to jak najszybciej :) I obyś nie padła do tego czasu ze zmęczenia :)
UsuńPóki co muszę odpuścić kolejne wielotomowe książki mimo, że historia sama w sobie wydaje się być ciekawa! :)
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas jednak zdecydujesz się po nią sięgnąć? :)
UsuńMuszę tę serię koniecznie nadrobić
OdpowiedzUsuńJeśli już się zdecydujesz, to koniecznie daj znać, czy się spodobało :)
UsuńSporo do przeczytania, muszę pierw zabrać się za pierwszy tom. Zostawię sobie lekturę serii na letnie dni. ;)
OdpowiedzUsuńFakt, każda książka to jednak zacna cegła, ale czyta się całkiem szybko :)
UsuńSkrytobójca <3 rety, zapomniałam o tych książkach. Koniecznie muszę powrócić, pamiętam, jak trzymał mnie w napięciu. Dzięki za przypomnienie! Tylko to 995 stron... :)
OdpowiedzUsuńA proszę uprzejmie, ja te książki uwielbiam i żyć bez nich nie umiem :)
UsuńFaktycznie cegiełka ale najważniejsze że to satysfakcjonujace i niepozwalające o sobie zapomnieć zakończenie
OdpowiedzUsuńZakończenie, które złamało mi serce i pozostawiło na dłuższy czas z kacem książkowym.
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Zaintrygowała mnie ta recenzja. Będę musiała przeczytać poprzednie części
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńNie znam tej serii, ale z chęcią poznam bo twoja recenzja mnie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńMiło to słyszeć! :D
UsuńTa seria chodzi już za mną od jakiegoś czasu! Chyba nie zliczę, ile razy przymierzałam się do zakupu!
OdpowiedzUsuńTu nie ma się co przymierzać, tu trzeba kupować! :D
UsuńCała trylogia przede mną, ale wiem, że na pewno ją przeczytam, bo absolutnie spodobał mi się opis :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdecydowałaś się po nią sięgnąć :)
UsuńKlimaty, w których powinnam swobodnie się odnaleźć. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nic, tylko brać się za pierwszy tom :)
UsuńWygląda na to, że właśnie przekonałaś mnie do nadrobienia całej serii. O autorce już słyszałam co nieco dobrego, ale teraz już chyba muszę znaleźć na nią czas. :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie to zapiszę, że kogoś namówiłam na jakąś książkę :D
UsuńOo to jest mój must have na najblizsze miesiące. Nie przeraża mnie objętość, jeśli czytam tak ciekawe recenzje.
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć, że zaciekawiła Cię moja recenzja :)
UsuńMEGA chciałabym to przeczytać, ale jakoś tak odkładam w czasie! :D
OdpowiedzUsuńBo do tych książek trzeba przysiąść i wygospodarować sporo czasu na ich lekturę :)
UsuńAle tomiszcza. Kurczę miałam prawie całą recenzję za sobą, a tu info że to III tom. No brawo dla mnie 🙈 troszkę sobie zaspoilerowałam esz kurczę. Ale muszę sobie zapisać tytuły.
OdpowiedzUsuńNiewiele tu było spoilerów, więc nie masz się czym przejmować ;) Cieszę się, że Cię zainteresowałam tą serią :)
UsuńSzczerze mówiąc, to przerażają mnie takie cegiełki ;) Chociaż też niespecjalnie gustuję w tego typu książkach. To raczej mój kolega z uczelni spędziłby czas z tą książką ;)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie szybciej sięgnę po cegłę 800 stron niż po książeczkę, która ma 200 stron :D Jakieś takie zboczenie ;)
UsuńMój wzrok przykuło zdjęcie, na którym widnieje owa książka. Ale grube tomisko! Zapewne nie za wygodnie czyta się taką książkę. Raczej nie będę sięgać po tę serię. Nie jest to moja tematyka, ale również przeraża mnie ilość stron całości :D
OdpowiedzUsuńNie odczułam specjalnie jakiejś różnicy między czytaniem takiej cegły, a krótszej książki :) A ilość stron wcale nie jest taka straszna, czyta się naprawdę szybko :D
UsuńTo nie moje klimaty... Ale kociak że zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńKociak ze zdjęcia zowie się Lucyfer i jest moim pierworodnym synem :D Uwalił mi się na stole, jak zdjęcia robiłam i się załapał na jedno :D
UsuńHmm... Z książki na książkę coraz więcej tekstu do czytania. To może nawet dobrze, bo skoro historia jest ciekawa, to właśnie najlepiej, kiedy jest jej sporo, ale co z nadgarstkami? Czy Twoje nie ucierpiały, kiedy trzymałaś to tomiszcze w łapkach? :D
OdpowiedzUsuńI tak... dalej mam ochotę na ten cykl! Nic się u mnie w tym temacie nie zmieniło. :D
Nadgarstki przeżyły i mają się świetnie :D To może być efekt tego, że często czytam, siedząc po turecku i trzymając książkę na nogach po prostu :D
UsuńTo jest seria, która może mnie zainteresować, a jak jeszcze ma taką wysoką ocenę, to na pewno się skuszę. Bardzo lubię takie klimaty. Poszukam tych książek w swojej bibliotece.
OdpowiedzUsuńTo jest seria, którą po przeczytaniu w wersji wypożyczonej będziesz musiała mieć na półce :)
Usuń