Czytelnicze podsumowanie października

Jesień rozgościła się już na dobre w naszych domach, chociaż za progiem już czeka zima. To dwie moje ulubione pory roku, aczkolwiek nie ukrywam, że zdarza mi się łapać wtedy chandrę. A nie ma chyba nic lepszego na jesiennego dołka niż dobra książka i kubek kawy lub herbaty. Zatem przygotujcie sobie któryś z tych napojów, a ja zapraszam Was na podsumowanie października.

Czytelnicze podsumowanie października
Dziesiąty miesiąc roku skończyłam z pięcioma przeczytanymi książkami na koncie. Trafiły mi się naprawdę niezłe lektury, aczkolwiek nie wszystkie przypadły mi w stu procentach do gustu. Po dwóch spodziewałam się czegoś innego, ale generalnie na dobór tytułów nie mogę narzekać.


  1. Piast – Grzegorz Gajek (2/5) – recenzja

  2. Efekt pandy – Marta Kisiel (5/5) - recenzja

  3. Pustynny książę. Księga I – Peter V. Brett (5/5) – recenzja

  4. Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku – Zbigniew Rokita (4/5) - recenzja

  5. O mrówkach i dinozaurach – Cixin Liu (2,5/5) - recenzja


Piasta recenzowałam przy współpracy z portalem Nerdheim, gdzie możecie zaglądać, by poczytać naprawdę ciekawe i interesujące teksty, nie tylko moje. Książka bardzo mnie zawiodła – spodziewałam się wciągającej historii o Słowianach, o mitycznym Piaście, założycielu pierwszej polskiej dynastii królewskiej, a dostałam rozwlekłą jak rozgotowany makaron bajędę. Brakowało mi tam słowiańskości, napięcia, jakiegoś utrzymania tempa. Całość ciągnęła się w nieskończoność i, niestety, zostawiła mnie z ogromnym poczuciem niedosytu.


Kolejna komedia kryminalna pióra Marty Kisiel, czyli Efekt pandy rozbawiła mnie do łez i okazała się być świetną rozrywką na jeden wieczór. Drugi tom perypetii Tereski Trawnej i jej rodziny, która znowu prawdopodobnie natyka się na zbrodzienia, gdy jest w SPA, sprawia, że jesienna chandra mija, jak ręką odjął, a na twarzy pojawia się szeroki uśmiech rozbawienia. Cięty dowcip, przezabawne porównania i mnóstwo ciepła w opowiadanej historii to trzy najważniejsze cechy książek od Marty Kisiel, którymi nieodmiennie się zachwycam.


Do pierwszego tomu nowego cyklu Petera V. Bretta podchodziłam z pewnymi obawami, ponieważ nie czytałam Cyklu Demonicznego. Na szczęście okazało się jednak, że mój lęk był zupełnie nieuzasadniony. W tej historii odnalazłam się bez problemów i to pomimo tego, że autor często nawiązywał do poprzedniej serii, tłumacząc część wydarzeń. Natomiast sam Pustynny książę okazał się opowieścią pełną wartkiej fabuły, gwałtownych zwrotów akcji, dramatów, łez i potu. Genialna fantastyka, którą wszystkim gorąco polecam.


O sięgnięciu przeze mnie po reportaż Zbigniewa Rokity na temat Górnego Śląska zdecydowało uhonorowanie go tegoroczną nagrodą Nike. Kajś to trochę historyczna, trochę współczesna, a w dużej mierze autobiograficzna książka autora, który wywodzi się z jednej z dzielnic Gliwic, tam dorastał, a potem uciekł od swojej śląskości. Teraz, jak wielu jemu podobnych, próbuje w sobie tę śląskość znaleźć i ją zrozumieć, oswoić. Ten reportaż otwiera oczy na wiele problemów Górnego Śląska, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę jego odrębność językową i to, jak bardzo jest na tym tle dyskryminowany i traktowany z góry przez resztę Polski. Jak nie przepadam za reportażami, tak ten bardzo mi się podobał.


Ostatnią książką października było O mrówkach i dinozaurach Cixina Liu, autora bestsellerowej trylogii Wspomnienia o przeszłości Ziemi. W tej książce świetnie przedstawia ewolucję dwóch cywilizacji, jakże od siebie odmiennych, aż do ostatecznego końca. W błyskotliwy sposób parafrazuje dzieje ludzkości, która dąży do samozagłady, nie dbając o klimat i konstruując coraz to wymyślniejsze rodzaje broni. Pełna nawiązań do ludzkiej cywilizacji i do jej historii ta opowieść daje do myślenia i pozostawia czytelnika z niepokojem, czy i nas czeka to samo, co cywilizację mrówek i dinozaurów. A jeśli tak, to czy jeszcze mamy czas, żeby temu zapobiec?


A czy Wy przeczytaliście coś ciekawego w zeszłym miesiącu? Chętnie poczytam, po jakie książki zdecydowaliście się sięgnąć. :)

Komentarze