Popiół i kurz – Jarosław Grzędowicz
Na pewno każdy z was chociaż raz w życiu zastanawiał się, co jest po drugiej stronie. A jeśli jest tam coś, co nie jest ani niebem, ani piekłem, ani czyśćcem? Coś pomiędzy? No cóż, odpowiedzi na pewno nie poznamy, ale wodze wyobraźni zawsze można popuścić. I tak też zrobił Jarosław Grzędowicz w swojej nagrodzonej Zajdlem za 2006 rok książce Popiół i kurz.
Piekło jest w nas. W środku. Każdy nosi je ze sobą, dopóki go nie pokona.
Rzadko która książka napisana z narratorem pierwszoosobowym wchodzi mi tak gładko, jak Popiół i kurz. Przy tej powieści nie mogłam się oderwać od lektury. Klimat, jaki zbudował autora, jest duszny, przytłaczający i dobijający, by nie rzec, że wręcz depresyjny. Świat Pomiędzy to kraina wypełniona tytułowym popiołem i kurzem, w której jedyne, co możemy spotkać, to straszydła, demony i zabłąkane dusze, które nie potrafią przejść całkowicie na drugą stronę. Sama koncepcja takiej krainy bardzo przypadła mi do gustu. A co więcej, tworząc ten świat, Grzędowicz pełnymi garściami czerpie nie tylko z naszej mitologii (tworząc postać wiedźmy), ale również z mitologii egipskiej (Ka przedmiotów w świecie Pomiędzy, czyli coś, co możemy uznać za odpowiednik duszy czy też ducha) czy z szamanizmu syberyjskiego. Oj, jak zobaczyłam to ostatnie nawiązanie, to nawet sobie nie wyobrażacie, jak mi się gęba uśmiechnęła – na studiach pisałam pracę magisterską właśnie o szamanizmie syberyjskim w zestawieniu z węgierskim... Zatem w tym, co opisywał autor, czułam się jak ryba w wodzie i aż miło było zobaczyć starych, dobrych szamanów po raz kolejny. Oczywiście, najważniejsze i najłatwiejsze do zauważenia jest nawiązanie do mitologii greckiej, w której to Charon przewoził za obola dusze zmarłych przez Styks do krainy śmierci, Hadesu. W książkowej rzeczywistości takim obolem może być wszystko, co zmarły zostawił na ziemi i co oddaje głównemu bohaterowi, by ten mógł go przeprowadzić na drugą stronę.
Uciec, mianowicie, trzeba dokądś. Gdziekolwiek to jest.
Charon to nasz główny bohater, a jednocześnie narrator tej opowieści. Trochę ze swoim poczuciem humoru przypomina mi późniejszego Vuko Drakkainena z Pana Lodowego Ogrodu, o którym możecie poczytać tutaj. I to jest komplement najwyższych lotów dla tej postaci, ponieważ Vuko to mój absolutny numer jeden na liście ulubionych bohaterów literackich. Nie ukrywam, że mam słabość do takich ironizujących i sarkastycznych typów. Charon nie jest idealny – to nie zbawca wszechświata, któremu łatwo i bezboleśnie przychodzi przenoszenie się do świata Pomiędzy. Może tam zostać ranny, co potem odbija się na jego kondycji w realu. Nie wszystko zawsze mu wychodzi, potyka się i podnosi, ale przez to staje się czytelnikowi jeszcze bliższy. Pozostali bohaterowie to postaci raczej epizodyczne, Popiół i kurz to tak naprawdę teatr jednego aktora, jakim jest Charon.
Dziura po kimś bliskim jest jak rana postrzałowa. Niby niewielka, ale nieznośna. Konsekwencje czyjejś śmierci to niekompletny, dziurawy świat, który pozostawił po sobie zmarły.
Popiół i kurz to trochę mieszanka gatunkowa – mamy tu fantastykę, dużo horroru, ale także całkiem sporo kryminału. To wszystko jest w dodatku okraszone sporą dawkę czarnego humoru, ale także niezbyt optymistycznych przemyśleń na temat kondycji współczesnego świata. I chociaż książka powstała ponad dekadę temu, to te myśli nic się nie zestarzały i wciąż są aktualne. Niestety, właśnie w ich efekcie atmosfera powieści jest naprawdę dobijająca i dołująca, więc nie radzę czytać jej w trakcie długich, jesiennych i zimowych wieczór. Pomimo tego polecam tę powieść gorąco i z całego serducha, bo to fantastyka jedyna w swoim rodzaju i z całą pewnością Wam się spodoba.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Popiół i kurz Jarosława Grzędowicza.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
Pomijając, że nie czytam fantastyki, mnie chyba odstręczyłby ten duszny i depresyjny klimat. Choć pomysł na fabułę wydaje się ciekawy.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki Grzędowicza, może kiedyś po którąś sięgnę. Popularna polska fantastyka nie zawsze do mnie przemawia, ale ten tytuł brzmi dość obiecująco :)
OdpowiedzUsuń