"Słowodzicielka" – Anna Szumacher
Wiecie, co to jest metajęzyk? Jeśli nie, to już spieszę z wyjaśnieniem – tak najogólniej mówiąc, metajęzyk to język służący do opisu innego języka. Upraszczając, można powiedzieć, że taka ortografia albo gramatyka są metajęzykami każdego języka. A spodziewaliście się, że może powstać metaksiążka, czyli książka o książce? Nie? No to przedstawiam Wam Słowodzicielkę od Anny Szumacher.
Hidra, Jord i Agni budzą się przy ognisku i są, delikatnie mówiąc, nieco zagubieni. Okazuje się bowiem, że są drużyną (to wiedzą), mają jakieś zadanie (tylko jakie?), ale brakuje im ważnej osoby – dowódcy, który zapodział się gdzieś w fabule. Cała trójka bohaterów postanawia zatem, że ich pierwszym celem będzie odnalezienie dowódcy, a potem zaczną zastanawiać się, co dalej. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, szczególnie, że fabuła wcale nie ma zamiaru być taka prosta.
Stanie na życiowych rozstajach przyjmuje czasami całkiem namacalną formę.
Tekst na okładce głosi, że historia jest podobna do Świata Dysku Terry'ego Pratchetta. Moim zdaniem – stwierdzenie sporo na wyrost, ale muszę przyznać, że Słowodzicielka to naprawdę niezła książka, przy której można spędzić miło czas i pośmiać się z perypetii bohaterów. Od samego początku zostajemy wrzuceni w środek wydarzeń, wraz z bohaterami poznajemy świat przedstawiony i prawa, jakimi się on rządzi. Nie mamy chwili na oddech, tylko pędzimy wraz z naszą trzyosobową drużyną w poszukiwaniu ich dowódcy – w końcu każda szanująca się grupa bohaterów musi mieć swojego przywódcę. Nie dość, że odkrywamy nowy świat, to nagle wpadamy do naszej rzeczywistości i spotykamy się twarzą w twarz z samą autorką powieści... A to zwiastuje kolejne problemy (w sumie to głównie dla samej autorki). Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że postaci świetnie zdają sobie sprawę, że są bohaterami książki, świetnie też rozumieją, co to jest fabuła i jakie zadanie mają w całej historii.
Krawędzie są magiczne. Kraina zakazanych czarów znajduje się na granicy rzeczy - zawsze tam, gdzie następuje ceremonia przejścia; nawet jeśli to ignorujemy lub nie jesteśmy tego świadomi.
Książka jest napisana lekkim i przyjemnym stylem. Autorka ma spore poczucie humoru, którym obdarowuje hojnie swoje postaci. Dowcip Anny Szumacher jest inteligentny i lekko absurdalny, dokładnie taki, jak lubię – trochę rzeczywiście zakrawa o poczucie humoru ze Świata Dysku, ale uważam, że autorka jeszcze powinna nad tym popracować. Akcja cały czas pędzi do przodu, nie pozwalając czytelnikowi nawet na chwilę odpoczynku, raz po raz mamy zwroty akcji i niespodziewane wydarzenia, dzięki czemu strony książki właściwie same się przewracają. Owszem, sporo tutaj przewidywalności, w końcu autorka ogrywa tutaj stare i świetnie znane motywy z fantastyki. Ostatecznie jest to jednak książka spod znaku magii i miecza, ale Szumacher bawi się tą konwencją i widać, że sprawia jej to sporo frajdy. Przypomina mi to poniekąd serię o Sadze, której pierwszy tom recenzowałam już jakiś czas temu – tam również autor bawił się fantastycznymi standardami książek, ale w nieco inny sposób.
Gdyby wiedziała, że twórczość literacka jest tak diabelnie niebezpiecznym i ryzykownym zajęciem, nigdy nie napisałaby ani słowa.
Jeśli macie ochotę na lekturę czegoś łatwego, lekkiego i przyjemnego, to śmiało sięgnijcie po Słowodzicielkę. To książka w sam raz na jeden weekend, pozwalająca się odprężyć i dostarczająca sporej dawki rozrywki. Uważam, że to naprawdę bardzo dobre otwarcie nowej serii i świetny pierwszy tom, i dlatego z całą pewnością sięgnę po kolejne, gdy tylko się ukażą na rynku. Zwłaszcza dlatego, że zakończenie jest tak mocnym cliffhangerem, że głowa mi pęka na samym myśl o nim i już tupię nogami na kontynuację.
Nie słyszałam wcześniej o książce, ale chętnie sięgnę. Czasami mam wielką ochotę się odprężyć i złapać książkę na jeden dzień. :)
OdpowiedzUsuńMi też "Słowodzicielka" podeszła i świetnie się przy niej bawiłam. No i oczywiście wyglądam już tomu II. :D
OdpowiedzUsuńWow, czuję się bardzo zainteresowana. Koniecznie przeczytam
OdpowiedzUsuńKsiążka o książce? Brzmi ciekawie, z chęcią poszukam tej książki.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest to lekka lektura na weekend. Takich książek teraz suzkam.
OdpowiedzUsuń