Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach? - recenzja "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" Stiega Larssona

Ta książka zrobiła furorę wśród czytelników zarówno polskich, jak i zagranicznych. Szwedzki kryminał, nie taki oczywisty jak to skandynawskie kryminały mają w zwyczaju, który funduje nam istną huśtawkę emocjonalną. Trylogia Millennium to fenomen na skalę światową, niestety, jej autor nie dożył tego sukcesu – pierwszy tom wydano w Szwecji w roku 2005, a Stieg Larsson zmarł niespodziewanie na atak serca rok wcześniej. Bardzo dużo czasu zajęło mi zabranie się za lekturę tej książki – nie przerażała mnie jej objętość, ale mimo tego, że tyle się o niej mówiło, nie miałam właściwie zielonego pojęcia, o czym jest jej fabuła. Szczerze mówiąc, do chwili, gdy zaczęłam ją czytać, nawet nie sprawdziłam, o co w niej tak naprawdę chodzi. Dlatego też, pomimo faktu, że słyszałam o ekranizacji z Craigiem i Rooney Marą, i o tym, jaką popularną serią jest trylogia „Millennium”, to nie stawiałam jej żadnych wymagań i nie miałam wobec niej żadnych oczekiwań. Zatem jeśli jesteście ciekawi, jak skończyło się moje pierwsze spotkanie z Mikaelem Blomkvistem i Lisbeth Salander, to zapraszam do dalszej lektury.
Tytułowe Millennium to gazeta, której redaktorem i wydawcą jest Mikael Blomkvist. Głównego bohatera (a raczej jednego z dwójki) poznajemy w kryzysowej chwili jego kariery dziennikarskiej – właśnie przegrał proces o zniesławienie z wielkim szwedzkim finansistą, przez co wiarygodność zarówno jego, jak i prowadzonej przez niego gazety spadła do zera. Musi nie dość, że zapłacić grzywnę, to w dodatku czekają go trzy miesiące odsiadki w więzieniu. W tym momencie otwiera się przed nim nowa droga – Henrik Vanger, właściciel konsorcjum przemysłowego Vangera, postanawia go zatrudnić do napisania korniki rodzinnej oraz do... odgrzebania sprawy morderstwa Harriett Vanger, swojej bratanicy. Dziewczyna zniknęła przed czterdziestu laty i do dnia rozpoczęcia śledztwa przez Blomkvista nie wiadomo, co się z nią stało. Drugą bohaterką jest zdolna researcherka, aczkolwiek wysoce dysfunkcjonalna społecznie dziewczyna. Lisbeth Salander – pracuje w firmie ochroniarskiej, gdzie przygotowuje raporty dla klientów o osobach, o których chcą się dowiedzieć niemiłych szczegółów z ich życiorysu. Ta dwójka jest od siebie tak różna, że już chyba bardziej się nie da, ale jednoczą swoje siły, by wspólnie rozwiązać sprawę zaginięcia Harriett i zrozumieć, jak bardzo dysfunkcjonalną rodziną jest rodzina Vangerów. Czy uda im się dopiąć swego? Czy czterdziestoletnia zagadka zostanie rozwiązana, a wszyscy uszczęśliwieni?
Przepadłam. Szczerze Wam powiem, że wsiąkłam w tę książkę od pierwszej strony. Nie wiem, co ma w sobie styl pisania Larssona, ale zaciekawił mnie już na samym początku i śledziłam losy bohaterów z zapartym tchem. I nawet niespecjalnie mi przeszkadzało, że akcja rozkręcała się powoli, a tak naprawdę dopiero od jakiejś trzechsetnej strony (czyli praktycznie w połowie) nabrała rozpędu i rumieńców. Dopiero wtedy też spotkali się główni bohaterowie, co trochę mnie zaskoczyło, bo sądziłam, że będą duetem od samego początku. Jeśli chodzi o minusy, to na pewno dla wielu będą to szwedzkojęzyczne nazwy – można sobie na nich język połamać, chociaż dla mnie stanowiły dość mały problem, bo akurat szwedzkiego uczyłam się na studiach. Aczkolwiek nagromadzenie spółgłosek w jednym słowie jest takie, że można stracić język jak amen w pacierzu. Drugim minusem jest historia rodziny Vangerów – jeden z głównych wątków, w którym ciągle się gubiłam. Kumulacja imion Vangerów i powiązań rodzinnych była tak duża, że fragmenty o nich czytałam kilkukrotnie, a i tak potem nie potrafiłam się odnaleźć w skomplikowanych powiązaniach genealogicznych. I trzeci minus – ekonomia. Nie znam się na tym i skupienie się na machlojkach finansowych Wennerströma było dla mnie taką trudnością, że nawet nie usiłowałam tego robić; od razu przestałam starać się pojąć, o co w tym chodzi i czytałam tylko tak, żeby mniej więcej ogarnąć fakt, że jakiś szwindel rzeczywiście tam był. Mimo tych minusów, lektura książki sprawiła mi mnóstwo przyjemności i naprawdę wciągnęła mnie bez reszty. Co prawda, zdarzały się długie i przynudnawe opisy, szczególnie gdy narrator tłumaczył historię danej firmy albo, tak jak wspominałam, kwestie ekonomiczne, ale dało się przez to przebrnąć bez specjalnego bólu.
Jeśli chodzi o bohaterów, to główna dwójka jest przedstawiona naprawdę rzetelnie i każde z nich stanowi wyraziście zarysowaną sylwetkę. Mikael Blomkvist to bezkompromisowy dziennikarz, za wszelką cenę dążący do prawdy i rzetelnego przedstawienia faktów. Nie da się go nie lubić (a przynajmniej ja polubiłam go od samego początku) i jest on naprawdę ciepłym i przesympatycznym facetem. Lisbeth Salander natomiast jest postacią... dziwną. Milcząca, zamknięta w sobie, ze swoistą skalą moralności i osobliwym podejściem do wymierzania sprawiedliwości na własną rękę, wręcz stręcząca od ludzi i społeczeństwa jest dziwadłem na rzadko spotykaną skalę. Wygląda jak piętnastolatka, chociaż ma dwadzieścia cztery lata, do tego ma mnóstwo tatuaży i kolczyków w różnych częściach ciała – no, nie jest to ktoś, z kim chcieliby rodzice, żeby zapoznało się ich dziecko. Okazuje się jednak, że ta specyficzna osoba ma za sobą mroczną przeszłość, o której tylko kilkukrotnie napomyka narrator. W dodatku jest niesamowicie uzdolnioną hakerką o fotograficznej pamięci, co czyni z niej świetną researcherkę, najlepszą w swoim fachu. Mimo, że takie z niej dziwne stworzenie, to bardzo polubiłam tę postać i mocno jej kibicowałam całą książkę. Postaci drugoplanowe również są przedstawione bardzo ciekawie, każda ma w sobie coś na tyle charakterystycznego, że łatwo ją zapamiętać i nie zlewają się w jedną bezkształtną masę, a to ogromny plus przy takim ich nagromadzeniu (szczególnie, jeśli większość z nich ma na nazwisko Vanger).
Co najważniejsze, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet to nie tylko zwykły kryminał. To w dużej mierze, jeśli nie przede wszystkim, powieść zaangażowana społecznie. Porusza on bardzo ważną kwestię przemocy wobec kobiet, poczynając od ich bicia, znęcania się psychicznego, aż po przemoc seksualną. Powieść piętnuje tego typu zachowania i nie oszczędza ich sprawców. Opisy są momentami niemal brutalne (szczególnie opis tego, co się stało z Lisbeth) i pozostawiają czytelnika dogłębnie wstrząśniętego. To jest coś, co jest, jak dla mnie, cechą charakterystyczną wszystkich skandynawskich kryminałów – to nie są tylko powieści o zagadce czy przestępstwie; one bezkompromisowo rozliczają się z bolączkami społeczeństwa, z tym, o czym nie chce się mówić i co jest tajemnicą poliszynela. Sporo czasu temu czytałam fiński kryminał Leeny Lehtolainen, który rozliczał się bezkompromisowo z dopingiem w sporcie – czyli trafiłam na kolejną pozycję, która poruszała problemy społeczeństwa. Chyba też właśnie dlatego powieści skandynawskie zdobyły sobie tak wielu zwolenników i wielbicieli.
Jeśli jeszcze do tej pory nie czytaliście Millennium, to gorąco Was zachęcam. Ja już zasiadłam do lektury drugiego tomu i mam nadzieję, że nie zawiodę się również na nim. Niebanalna zagadka, wartka akcja, rozwiązanie zagadki kryminalnej, które zwala z nóg (powiem szczerze, że w pierwszej części kompletnie nie takiego zakończenie się spodziewałam i autor mnie zaskoczył całkowicie), bohaterowie, o których nie da się tak łatwo zapomnieć i kwestia społeczna, którą nie tak łatwo opisać – ta mieszanka sprawiła, że trylogia Larssona jest aktualnie jednym z moich numerów jeden na liście przeczytanych książek. Mam ogromną nadzieję, że drugi tom utrzyma równie wysoki poziom, bo jeśli nie, to srodze się zawiodę.



Tytuł: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet

Autor: Stieg Larsson

Cykl: Millennium, tom I

Tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson

Wydawnictwo: Czarna Owca

Liczba stron: 634

Rok wydania: 2013

Komentarze

  1. Kiedyś czytałam zbiór opowiadań i jedno z nich było właśnie tego autor i pamiętam, że bardzo mi się podobało! Tej trylogii jeszcze nie miałam szansy poznać, ale kiedy nadejdzie taka okazja to pewnie się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam, przeczytałam już drugi tom i wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem :)

      Usuń
  2. A mnie styl autora po prostu uśpił. Nie mogłam przebrnąć przez tę książkę, co nie zmienia faktu, że Larsson odwalił kawał dobrej roboty przy niej. Może to straszne, co napiszę, ale wolę ekranizację, jest dla mnie przystępniejsza.
    Malwina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnej ekranizacji nie oglądałam, a jest w sumie kilka w tym ta z Craigiem. Muszę to w końcu nadrobić, tylko czasu ciągle brak.

      Usuń
  3. No właśnie nie zaczęłam nawet Millenium bo jest tak bardzo okrzyczana, chwalona, jakiś kult normalnie. Bardzo wiele razy przejechałan się na takich książkach. Ale z drugiej strony mam wrażenie że jako fanką kryminałów powinnam chociaż wiedzieć i co w niej chodzi - a nie wiedziałam do teraz! :)

    I sięgnę, jak tylko wygrzebuje się z listy must-read którą już mam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama, do momentu, aż nie zaczęłam czytać tej książki, nie wiedziałam o co w niej wiedzieć :D I nie żałuję, zakochałam się w całej trylogii :)

      Usuń
  4. Sporo czasu minęło od momentu przeczytania tej książki, ale nadal pamiętam, że mimo kilku momentów gdzie czułam znużenie, to ogólnie bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, momentami Larsson przynudza i też miałam problem z niektórymi fragmentami, ale ogólne wrażenie miałam bardzo na plus. :)

      Usuń
  5. Niestety szwedzkie kryminały strasznie mnie nużą. Do tej powieści starałam się 3 razy podejść i w końcu dałam sobie spokój :)

    Pozdrawiam
    Kasia z mowmikate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam bardzo pełna wątpliwości, bo czytałam do tej pory jeden fiński kryminał i mało nad nim nie zasnęłam. Tutaj na szczęście rozczarowałam się na plus :)

      Usuń
  6. Bardzo chcę przeczytać całą trylogię :) jak widać, warto :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta książka mną wstrząsnęła! Wspaniałe pióro autora. Czytałam dawno temu, ale do dziś to jedna z moich ulubionych książek. Muszę w końcu sięgnąć po kontynuację.

    Pozdrawiam,
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/💘

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno mi sę zdecydować na tę serię, choć mam w domu pierwszy tom :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zabierałam jak sójka za morze, ale w ostatecznym rozrachunku nie żałuję :)

      Usuń
  9. Ja właśnie zastanawiam się nad kupnem nowego wydania, które widziałam w empiku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest przepiękne, te minimalistyczne czarne okładki skradły moje serce okładkowej sroki :D

      Usuń
  10. Tą trylogię mam już dawno za sobą i bardzo mile ją wspominam.
    Zostaję na dłużej i zaczęłam obserwować;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Larsson! Uwielbiam go i bardzo żałuję, że Millenium nie mógł on dokończyć, bo to genialna według mnie seria! Przede mną ostatnia (chociaż już nie jego), która kupiłam, ale ciagle nie mogę się na nią zebrać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście mam ogromne opory przed przeczytaniem tych dwóch kontynuacji i chyba na razie odpuszczę po przeczytaniu trzeciego tomu :)

      Usuń
  12. Rewelacyjna książka, zresztą podobnie jak sama trylogia ( kontynuacje innych autorów zresztą też nie najgorsze, choć klimat już troszkę słabszy). Jedna z tych książek, której atmosfery nie odda ekranizacja. Dopiero dziś trafiłam na Twój blog i pozwól, że się rozgoszczę ;) Zapraszam również do mnie
    Pozdrawiam

    Karolina z czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle nie mogę się przekonać do ekranizacji, żeby ją obejrzeć, bo jednak Craig to nie moja bajka :) Ale książka jest cudowna :)

      Usuń
  13. Czytałam tę książkę kilka lat temu. Teraz mam w planach kupić trylogię w nowym wydaniu i kontynuować ją bo pierwsza część cholernie mi się podobała :)

    Pozdrawiam, maobmaze ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto całość przeczytać - to, co Larsson wymyślił w drugiej i trzeciej części wgniata w fotel :)

      Usuń
  14. Mam na czytniku i... nie mogę się zabrać. Jakoś nie miałam siły ostatnio na takie ciężkie tematy. Ale w tym roku na pewno nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, to jest absolutne mistrzostwo jeśli chodzi o kryminały :)

      Usuń
  15. Świetna jest ta książka. Czytałam ją już jakiś czas temu, jak miałam około piętnastu lat i nie mogłam się oderwać. Wiem ,że potem sięgnęłam po kolejne części i jakoś zaprzestałam, sama nie wiem czemu :(
    Piękny blog, dodaję do obserwowanych.
    Zapraszam do siebie: http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/piekne-samobojczynie-lynn-weingarten.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba koniecznie nadrobić, bo w dalszych tomach robi się coraz ciekawiej ;)

      Usuń

Prześlij komentarz