Tańcując z diabłem przy ognisku, poszukaj kwiatu paproci – recenzja "W kręgu upiorów i wilkołaków" Bohdana Baranowskiego
W ostatnich latach w naszej polskiej literaturze można zaobserwować modę na powrót do korzeni. I nie mówię tu o nawiązaniach do klasyki rodzimej literatury, ale o powrocie w odleglejsze czasy, jakim jest okres panowania Słowian na terenach obecnej Polski. Nie da się ukryć, że słowiańskość przeżywa obecnie swój ogromny renesans i jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne powieści z wątkami słowiańskimi w swojej fabule. Warto jednak czasami sięgnąć też po literaturę fachową dotyczącą tego zagadnienia, a jest nią wznowienie W kręgu upiorów i wilkołaków Bohdana Baranowskiego.
[...] po śmierci majątek pozostaje dla krewnych, dusza dla diabła, a ciało dla robactwa.
Mój największy problem z tym tytułem polegał na stylu autora – suchym, wręcz lakonicznym. Zdaję sobie sprawę, że to literatura popularnonaukowa, ale nawet takie książki można napisać w tak interesujący sposób, że czyta się je jak powieść przygodową. Zdarzały się akapity oparte tylko i wyłącznie na suchych badaniach statystycznych, które zwyczajnie nużyły i nie wnosiły niczego wartościowego do czytanego rozdziału. Spodziewałam się też znacznie większej ilości nawiązań do mitów i większego skupienia na nich i demonach. Tutaj mamy raczej badania etnograficzne na żywym materiale z czasów socjalizmu... Chyba spodziewałam się czegoś trochę bardziej przypominającego Mitologię grecką i rzymską Parandowskiego, a w zamian dostałam coś w rodzaju podręcznika dla studentów.
[...] powała w piekle jest ze złych księży, których dusza pakowana jeden na drugą; podłoga zaś z samych panów, królów, bogaczy, potomków Jabla co pańszczyznę postanowili.
Nie umniejsza to jednak faktu, że W kręgu upiorów i wilkołaków to prawdziwa kopalnia wiedzy o słowiańskich demonach. To też absolutny punkt obowiązkowy na liście do przeczytania dla każdego zainteresowanego słowiańskością – zarówno dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę w tej dziedzinie, jak i dla tych nieco lepiej obeznanych z tematem. Podsumowując krótko i treściwie – polecam!
Takie powroty do korzeni to ja rozumiem. Uwielbiam klimaty słowiańskie, legendy, stworzenia, i zawsze chętnie sięgam po książki, w których one występują. :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę u siebie na półce i mam nadzieję, że w końcu po nią sięgnę. Jednak niestety nie wiem kiedy znajdę dla niej czas:(
OdpowiedzUsuńTeż czeka już u mnie na półce, najwyższy czas się za nią zabrać!
OdpowiedzUsuńjuż sama okładka mi się podoba, a co do fabuły to totalnie w moim stylu, chętnie sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa słowiańskiej mitologii, ta książka może mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie coś dla mnie, choć ostatnio zaniedbałam takie klimaty, zatem teraz jest okazja, aby to nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńTematyka mnie interesuje, więc nie wykluczam lektury w przyszłości.
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł przyciąga uwagę czytelnika...
OdpowiedzUsuńStoi już na półce, pozostaje mi tylko znaleźć czas na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie jestem w nastroju aby oglądać wilkołaki i upiory, ale może później zajrzę do tej książki :-)
OdpowiedzUsuńLubię powroty do przeszłości. Słowiańskie legendy są mi bliskie. Dziękuję bardzo za polecenie tej lektury. Ja polecam książkę dla dzieci Wodnik, piękna historia oparta na wierzeniach słowiańskich.
OdpowiedzUsuńO, chyba muszę mieć tę książkę w domowej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuń