Tańcując z diabłem przy ognisku, poszukaj kwiatu paproci – recenzja "W kręgu upiorów i wilkołaków" Bohdana Baranowskiego

W ostatnich latach w naszej polskiej literaturze można zaobserwować modę na powrót do korzeni. I nie mówię tu o nawiązaniach do klasyki rodzimej literatury, ale o powrocie w odleglejsze czasy, jakim jest okres panowania Słowian na terenach obecnej Polski. Nie da się ukryć, że słowiańskość przeżywa obecnie swój ogromny renesans i jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne powieści z wątkami słowiańskimi w swojej fabule. Warto jednak czasami sięgnąć też po literaturę fachową dotyczącą tego zagadnienia, a jest nią wznowienie W kręgu upiorów i wilkołaków Bohdana Baranowskiego.

Pierwsza wersja tej książki została wydana w 1981 roku, czyli za czasów słusznie (bądź niesłusznie) minionych. Już wtedy wiara w słowiańskie demony i upiory zaczęła odchodzić w zapomnienie, wypierana przez wszechobecny socjalizm. Nie da się jednak ukryć, że wypieranie tej słowiańskości ma o wiele starsze korzenie, a był nim moment wkroczenia chrześcijaństwa na obecne polskie ziemie. Jakby nie było, tak Bohdan Baranowski przygotował dość obszerne kompendium wiedzy na temat wszelkich potworów i upiorów, które straszyły naszych słowiańskich przodków. Możemy tu przeczytać o strzygoniach, zmorach, płanetnikach, południcach i wielu innych stworach z podań ludowych. Dotarcie do jakichkolwiek źródeł, z wiadomych przyczyn, było dla badacza wysoce utrudnione i tak naprawdę opierał się tylko na przekazach ustnych zachowanych na wsiach w XIX i XX wieku. Trzeba jednak oddać Baranowskiemu, że zgromadzony materiał źródłowy okazał się naprawdę spory i stanowił ogromną podstawę tej pracy.

[...] po śmierci majątek pozostaje dla krewnych, dusza dla diabła, a ciało dla robactwa.

Mój największy problem z tym tytułem polegał na stylu autora – suchym, wręcz lakonicznym. Zdaję sobie sprawę, że to literatura popularnonaukowa, ale nawet takie książki można napisać w tak interesujący sposób, że czyta się je jak powieść przygodową. Zdarzały się akapity oparte tylko i wyłącznie na suchych badaniach statystycznych, które zwyczajnie nużyły i nie wnosiły niczego wartościowego do czytanego rozdziału. Spodziewałam się też znacznie większej ilości nawiązań do mitów i większego skupienia na nich i demonach. Tutaj mamy raczej badania etnograficzne na żywym materiale z czasów socjalizmu... Chyba spodziewałam się czegoś trochę bardziej przypominającego Mitologię grecką i rzymską Parandowskiego, a w zamian dostałam coś w rodzaju podręcznika dla studentów.

[...] powała w piekle jest ze złych księży, których dusza pakowana jeden na drugą; podłoga zaś z samych panów, królów, bogaczy, potomków Jabla co pańszczyznę postanowili.

Nie umniejsza to jednak faktu, że W kręgu upiorów i wilkołaków to prawdziwa kopalnia wiedzy o słowiańskich demonach. To też absolutny punkt obowiązkowy na liście do przeczytania dla każdego zainteresowanego słowiańskością – zarówno dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę w tej dziedzinie, jak i dla tych nieco lepiej obeznanych z tematem. Podsumowując krótko i treściwie – polecam!

Tytuł: W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska

Autor: Bohdan Baranowski

Cykl: Rodzime Wierzenia

Wydawnictwo: Replika

Liczba stron: 416

Rok wydania: 2019

Komentarze

  1. Takie powroty do korzeni to ja rozumiem. Uwielbiam klimaty słowiańskie, legendy, stworzenia, i zawsze chętnie sięgam po książki, w których one występują. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tą książkę u siebie na półce i mam nadzieję, że w końcu po nią sięgnę. Jednak niestety nie wiem kiedy znajdę dla niej czas:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Też czeka już u mnie na półce, najwyższy czas się za nią zabrać!

    OdpowiedzUsuń
  4. już sama okładka mi się podoba, a co do fabuły to totalnie w moim stylu, chętnie sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa słowiańskiej mitologii, ta książka może mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie coś dla mnie, choć ostatnio zaniedbałam takie klimaty, zatem teraz jest okazja, aby to nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tematyka mnie interesuje, więc nie wykluczam lektury w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  8. Już sam tytuł przyciąga uwagę czytelnika...

    OdpowiedzUsuń
  9. Stoi już na półce, pozostaje mi tylko znaleźć czas na przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio nie jestem w nastroju aby oglądać wilkołaki i upiory, ale może później zajrzę do tej książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię powroty do przeszłości. Słowiańskie legendy są mi bliskie. Dziękuję bardzo za polecenie tej lektury. Ja polecam książkę dla dzieci Wodnik, piękna historia oparta na wierzeniach słowiańskich.

    OdpowiedzUsuń
  12. O, chyba muszę mieć tę książkę w domowej biblioteczce :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz