Zima, w trakcie której można odnaleźć wiosnę – recenzja "Lodowego smoka" George'a R. R. Martina
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się jako dzieci, skąd biorą się
zmiany pór roku? Mnie zdarzało się to nie raz i nie dwa jak
zapewne wielu dzieciom. Nie sądzę jednak, by wiele maluchów wpadło
na to, że zimę sprowadza na świat lodowy smok, ziejący lodem i
mrozem, jak to przedstawia George R. R. Martin.
Mała Adara jest półsierotą, wychowywaną tylko przez ojca. Jest
też dzieckiem innym od wszystkich – nie cieszy jej lato i ciepło
ani wiosna, gdy wszystko budzi się do życia, czy też jesień, gdy
świat powoli układa się do zimowego snu. Prawdziwą radość
odczuwa dopiero w zimie, gdy nad świat nadciąga lodowy smok, swoim
oddechem sprowadzając na ziemię i ludzi mróz, chłód i śmiertelny
spokój. Dziewczynka jako jedyna w wiosce widzi tego smoka, a on
towarzyszy jej w te chłodne, zimowe dni. Niestety, nad wioskę
nadciągają powoli mroczne chmury w postaci pogłosek o wojnie, w
której królewskie wojska ponoszą raz po raz sromotne klęski. Czy
znajdzie się ktoś, kto odegna wroga i dzięki komu na świecie
nastanie znowu wiosna?
Są takie nazwiska, których
połączenie wraz z gatunkiem literackim danej książki wróżą
albo definitywny sukces, albo totalną klapę. I, jeśli mam być
szczera, po zobaczeniu, że Lodowego smoka
– powieść dla dzieci, pisał George R. R. Martin, a ilustrował
Louis Royo, miałam dość kiepskie przeczucia. Za to po przeczytaniu
– weszłam pod przysłowiowy stół i wszystko odszczekiwałam. Ta
krótka, bo licząca 110 stron historia, jest po prostu genialna! Aż
się prosi o to, żeby powstała jako jej rozwinięcie powieść dla
dorosłych, aczkolwiek obawiam się, że wówczas całość
straciłaby wiele ze swojego uroku. W dodatku ilustracje Royo są
przecudowne – czarno-białe, robione jakby ołówkiem lub węglem,
w jego niepowtarzalnym stylu. I świetnie oddają klimat opowiadania,
podkreślając wydarzenia mające miejsce w historii.
Jako że Lodowy smok to
książka przeznaczona przede wszystkim dla dzieci, nie znajdziecie
tutaj wiele tekstów. Czasami na jednej stronie z ilustracją jest to
dosłownie kilka linijek, bardzo zdarza się, że to jedna strona
tekstu. Dodać do tego należy sporą, jak na książkowe standardy,
czcionkę, dzięki czemu dzieciakom będzie łatwiej wczytać się w
treść. Jeśli miałabym zadeklarować się, dla jakiego progu
wiekowego jest to książka, to celowałabym tak w 6-8 latki,
szczególnie że przewija się tu wątek wojny i walki, który dla
młodszych maluchów może być zbyt szokujący. Nadmieniam jednak,
że ja się na dzieciach nie znam!
Ta krótka książeczka mimo swojej
bajkowości niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. To
poruszająca historia o przyjaźni nieznającej granic i gotowej na
wszelkie poświęcenia. O tymże poświęceniu, o miłości i
oddaniu. Poruszy nawet serce dorosłego, sama się nad nią mocno
wzruszyłam i szczerze żałowałam, że tak szybko się skończyła.
Nie znajdziecie tu, co prawda, jakiejś wysoko rozwiniętej
psychologii postaci, ale pamiętajcie, że to książka dla dzieci –
więc niech was nie zmyli nazwisko autora. Spotkałam się z mnóstwem
zarzutów w sieci, że historia jest za krótka, zbyt powierzchownie
napisana i, o zgrozo, nie dorównuje Pieśniom Lodu i Ognia. No, nie
dorównuje, bo to książka dla dzieci, mająca jakieś sto stron,
więc nie spodziewajcie się tu rozmachu z Gry o Tron i
podobnego klimatu.
Lodowy smok to wspaniała
historia o dziewczynce, która spotyka nietypowego przyjaciela,
dzięki któremu jej życie się odmienia. I chociaż koniec napawa
smutkiem, to jednak cała opowieść ma niesamowicie pozytywny i
ciepły wydźwięk. Spodoba się na pewno dzieciom, ale sądzę, że
i dorośli znajdą w niej wiele walorów, dlatego też tak zachęcam
Was do jej lektury.
Książka przeczytana w ramach Olimpiady Czytelniczej u Pośredniczki Książek.
Tytuł: Lodowy smok
Autor: George R. R. Martin
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 110
Rok wydania: 2019
Bardzo baśniowa historia! Podobała mi się, a wydanie cudowne.
OdpowiedzUsuńCzytałam dawno temu, w poprzednim wydaniu, ale to jest przeurocze.
OdpowiedzUsuńFaktycznie książka wydaje się wartościowa. Wydaje mi się, że można ją ciekawie wykorzystać w biblioterapii...
OdpowiedzUsuńJa jako dziecko, tak jak główna bohaterka, kochałam zimę. A śnieg najbardziej na świecie. ;) A teraz jestem okropnym zmarzluchem i żałuję, że Polska nie znajduje się w Afryce.
Nie jestem fanką serialu ani przez to autora. Nie czytałam wiec mnie nie ciągnie do niczego spod jego pióra. Choć obrazek robi wrażenie i przyciąga - nawet mnie!
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji czytać jeszcze nic z pod jego pióra, ale myślę, że to tylko kwestia czasu, jak sięgnę ;-)
OdpowiedzUsuńKsiążka dla dzieci powinna być prostsza niż taka dla dorosłych, krytycy chyba nie wzięli tego pod uwagę. A historia brzmi całkiem zachęcająco!
OdpowiedzUsuńPiękna, zachwycająca, oprawa graficzna, no i jeszcze klimat smoków. :)
OdpowiedzUsuń