Co się stanie, gdy wiara przerodzi się w fanatyzm – recenzja "Wieży milczenia" Remigiusza Mroza
Każdy,
ale to każdy w naszym kraju kojarzy nazwisko Remigiusza Mroza. Po
prostu nie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi powiedział, że jest
inaczej. Ostatecznie to nazwisko wyskakuje nawet z puszki po kociej
karmie. Od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania czegokolwiek
autorstwa tego człowieka, ale jakoś wiecznie nie było mi po
drodze. Aż w końcu trafiła mi się okazja pod postacią Wieży
milczenia, która... No cóż,
ani mnie nie rozczarowała, ani nie zachwyciła.
W USA dochodzi do serii przypadkowych zabójstw. Z pozoru są to
kompletnie niepowiązane ze sobą sprawy, a jedną z nich jest
morderstwo młodej dziewczyny w środku nocy, niedaleko jej domu.
Pierwszym podejrzanym staje się ekscentryczny partner dziewczyny,
były wykładowca uniwersytecki, Scott Winton. Udaje mu się jednak
odsunąć podejrzenia od siebie i namówić lokalną policję do
zaangażowania go w to śledztwo jako cywilnego konsultanta. Ponad
przeciętną inteligentny mężczyzna szybko zaczyna kojarzyć fakty
i naprowadza śledztwo na zupełnie inne tory. Cała sprawa okazuje
się być dużo poważniejsza i dużo bardziej skomplikowana niż na
początku się wydawało, a tropy prowadzą aż do Singapuru i do
wyznawców zoroastryzmu.
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Już prawie nie pamiętam tej
lektury i jej fabuły, a czytałam ją jakiś miesiąc temu. Mam taką
dziurę w mózgu, że musiałam aż przekartkować książkę, żeby
sobie cokolwiek przypomnieć. To chyba wystarczająco świadczy o
tym, jaki to był tytuł i jak wielkie wywarł na mnie wrażenie,
prawda?
Całość zaczyna się dość interesująco – morderstwa, które wyglądają tak, jakby nie miały nic wspólnego
jedno z drugim. Poznajemy też już na wejściu mordercę,
ukrywającego się pod bluzą z kapturem, a jednocześnie nader
wyrachowanego i zimnego typa, kalkulującego na chłodno każde
ryzyko. Spotykamy również ekscentrycznego byłego wykładowcę,
partnera jednej z denatek, Scotta Wintona. Facet jest wyjątkowo
antypatyczny, działający na nerwy i wydaje się zachowywać tak,
jakby śmierć dziewczyny, dla której rzucił obiecującą karierę
wykładowcy, w ogóle nie wywarła na nim żadnego wrażenia. Ot,
obeszło go to tyle, co wczorajszy deszcz albo zeszłoroczny śnieg.
Nie da się zaprzeczyć, że Scott jest ponadprzeciętnie
inteligentny, ale to chyba jego jedyna zaleta. Poza tym to gość, do
którego nie sposób poczuć chociaż odrobinę sympatii – wkurzał
mnie i irytował całą książkę, aż miałam ochotę jego również
zabić, żeby przestać wysłuchiwać jego głupiomądrych tekstów.
Dla towarzystwa ma dorzuconą policjantkę, która z początku
szczyci się twardym kręgosłupem moralnym i tym, że zawsze działa
zgodnie z zasadami, chociaż często zdaje się na intuicję, ale w
miarę rozwoju fabuły pozwala Scottowi przejąć stery i to on staje
się dowódcą w tym duecie. Poza tym Scotta i policjantkę zaczyna w
trakcie dochodzenia łączyć coś większego, niż przyjaźń, co
wygląda sztucznie i wciśnięte na siłę, a z punktu widzenia
psychologicznego w ogóle mnie nie przekonuje – Winton traci
ukochaną dziewczynę, dla której rzucił wszystko, i jakby nigdy
nic zakochuje się w swojej towarzyszce? Idiotyzm, bądźmy szczerzy.
Co do samej akcji, to jeśli z początku całość historii
przedstawia się całkiem wiarygodnie, to im dalej w las, tym większa
abstrakcja zaczyna nas otaczać. Na plus należy zaliczyć autorowi
to, że terrorysta co prawda jest fantykiem religijnym, ale nie jest
to ani chrześcijanin, ani muzułmanin, ani Żyd. Mróz sięga po
rzadko spotykaną w literaturze religię, jaką jest zoroastryzm –
niestety, jej potraktowanie pozostawia wiele po życzenaich, jest
zrobione po łebkach i na szybko, by zakończyć tylko efektownie
książkę. Swoją drogą, właśnie to zakończenie pozostawia wiele
do życzenia. Splot wydarzeń, który do niego doprowadza, jest tak
abstrakcyjny i tak mało logiczny, że w ogóle do mnie nie
przemawia, a wręcz przeciwnie. Pozostawia naprawdę ogromny
niedosyt.
Niestety, pierwsze spotkanie z Mrozem pozostawia tak dużo do
życzenia, że nie wiem, czy skuszę się na jego kolejną książkę.
Fabuła ma spore dziury, a zakończenie jest oderwane od
rzeczywistości. Bohaterowie zostali wykreowani mało przekonująco
psychologicznie i bardziej irytują niż ciekawią. Plusem jest to,
że książkę czyta się naprawdę szybko i mimo tych dużych
minusów naprawdę wciąga, więc jeśli jesteście jej ciekawi, to
sięgajcie – spędzicie z nią jeden, maksymalnie dwa wieczory i po
sprawie. Właśnie za te plusy i za sięgnięcie po zoroastryzm dałam
aż trzy gwiazdki ;)
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 368
Rok wydania: 2018
U mnie podobnie po wrażeniach z lektury - ani zachwyt ani rozczarowanie, ot była i się skończyła. Mi akurat bohaterowie się podobali a samego Scotta polubiłam właśnie za to zachowanie, bo był inny. Wątek jego zainteresowania policjantką... Powiedzmy sobie szczerze, takie historie łączą, wzbudzają emocje, ale czy to jest miłość? Tego w sumie autor nie podał i dobrze, bo właśnie wtedy dopiero byłoby sztuczne. Co do religii.. strasznie się ucieszyłam, że to nie był islam 😉 tę użytą w historii znam, uczyłam się o niej i jak dla mnie te informacje, które zostały podane są wystarczajace... W końcu to tylko lekki kryminał a nie kompendium wiedzy 😉😁 z zakończeniem też miałam problem, absurdalne i niedopracowane jak dla mnie 😶
OdpowiedzUsuńWiem, że nigdzie nie było wprost powiedziane, że Scotta i policjantkę połączyła miłość, ale w sumie tak się zachowywali, dlatego mi się tak skojarzyło ;) Co do zoroastryzmu, to skoro się uczyłaś o tym, to wiadomo, że ta odrobina informacji Ci wystarczy. Ja jednak nie mam pojęcia zielonego o tej religii, a potraktowanie takie po łebkach bez większego wytłumaczenia było, jak dla mnie, pójściem na łatwiznę... Także w sumie nie jestem zachwycona całością :)
UsuńNa razie (?) odstawiasz pana na bok? �� U mnie na półce jest tylko jedna jego książka i to jeszcze ostatnia część trylogii. Wciąż nie po drodze, ale w końcu ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńNa razie :D Cały czas mam ambicję przeczytać chociaż jedną Chyłkę, ale póki co nie jestem przekonana do Mroza :P
UsuńJa swoją przygodę z mrozem zaczęłam od Behawiorysty który tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłam przeczytać Chyłkę, którą czytam do teraz i Forsta,którego skonczyłam chyba na przedostatnim tomie xd
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać również i tę pozycję ale jakoś nie mogę jej kupić nigdy nie ląduje w moim koszyku ;)
Ja mam cały czas ambicję przeczytać cokolwiek z Chyłki, ale przez wysyp książek i informacji o Mrozie mam aktualnie go serdecznie dość.
UsuńCzyli raczej nie, nie skuszę się na ten tytuł, lubię zaskakujące zakończenia, ale muszą być logicznie powiązane z całością fabuły, tak abym żałowała, że sama nie wpadłam na taki pomysł. ;)
OdpowiedzUsuńTutaj czegoś takiego nie dostaniesz na pewno :P
UsuńJak to się stało, że nie słyszałam o tej książce? Chyba nie była zbytnio reklamowana. Czytałam tylko jedną książkę i obiecałam, że dam drugą szansę, ale ciągle mi nie po drodze. A nurtuje mnie ten fenomen autora.
OdpowiedzUsuńTo akurat był debiut Mroza, więc pewnie dlatego nie była aż tak reklamowana, bo jeszcze wtedy Remigiusz nie był taki znany.
UsuńNie przepadam za twórczością tego autora. Przeczytałam Kasację i mnie nie zachwyciła :-)
OdpowiedzUsuńMnie też ta książka nie zachwyciła, ale chyba zaryzykuję jeszcze raz... za dłuższą chwilę.
UsuńNiestety przez ilość książek, która wychodzi spod pióra tego Autora, nie mam ochoty nawet zaczynać przygody z jego twórczością. Może kiedyś, jak już minie ten "bum" :)
OdpowiedzUsuńTen "bum" to chyba za szybko nie minie, bo teraz przecież prowadza się z Bondą, więc będą wyskakiwać nawet z puszek z tuńczykiem :D
UsuńGdy widzę gdzieś książki Mroza, to po prostu robi mi się niedobrze :D. Ten zachwyt nad jego książkami u mnie jest już obrzydzeniem. Każdy wszędzie gdzieś go wspomina... No ile można? Przeczytałam jedną książkę tego autora i w ogóle mnie nie zachwyciła. Na półce czeka na mnie jeszcze "Hashtag", ale za nim go przeczytam, jeszcze trochę minie.
OdpowiedzUsuńNormalnie strach otworzyć zamrażarkę, czy nie wylezie stamtąd Mróz. :D
UsuńMróz jeszcze przede mną, chociaż ja bardziej polucje na "O pisaniu na chłodno" ;) Nie przepadam za kryminałami, więc większość jego książek odpada ;)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam na razie tylko tę jedną książkę jego autorstwa i póki co, wcale mnie nie ciągnie do kolejnych. Ale może mi się odmienić.
UsuńPowieść zapowiada się na interesującą, ale skoro wątek miłosny jest naciągany i występuje wiele idiotyzmów, to ja podziękuję.
OdpowiedzUsuńMoże nie wiele i nie idiotyzmów, ale jak dla mnie trochę rzeczy się kupy nie trzyma, a zakończenie jest w ogóle z kosmosu wzięte...
UsuńJeszcze nic nie czytałam Mroza raczej Wcześniej nigdy nie sięgnęłam po kryminały dopiero w tym roku zaczęłam coś bardziej kręcić się koło tego tematu ale jakoś mnie jeszcze do tego autora nie ciągnie za to moja mama chętnie by przesłuchała wszystkie jego audiobooki bo na czytanie to nie za bardzo ma czas ;)
OdpowiedzUsuńMnie generalnie nie ciągnie w ogóle do jego twórczości, chociaż kryminały lubię. Na Mroza jednak mam alergię.
UsuńNo kto by nie znał Pana Mroza. No nie po drodze jest mi z książkami tego Pana. Ciężko mi się przemóc. Mam jedną jego książkę na półce, na dodatek pożyczoną 😁 zobaczymy jak wypadnie nasza pierwsza "randka".
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam to "nie po drodze" :D
UsuńChyba jeszcze nie jestem tak zachęcona, by zacząć czytać Mroza.
OdpowiedzUsuńJa się wręcz zniechęciłam po tej książce, więc cóż... Chociaż może kiedyś sięgnę po raz kolejny, nie wykluczam niczego.
UsuńHmm... Dotąd zapoznawałam się z pozytywnymi opiniami na temat tej książki, dlatego też Twoja nieco ostudziła mój zapał w kwestii przeczytania Wieży milczenia. Owszem, główny wątek niezwykle mnie zainteresował, ale jeżeli tylko z początku jest realistycznie, a im dalej w las, to jest coraz gorzej, a bohaterowie też nie są za specjalnie dobrze wykreowani... Nie wiem, naprawdę nie wiem... Jeszcze pomyślę.
OdpowiedzUsuńMnie nie zachwyciła, ale może jednak Tobie się spodoba. W końcu każdemu do gustu przypaść może coś innego, prawda?
UsuńMam za sobą Behawiorystę i 5 części Chyłki, mam w planach tę serię dokończyć i przeczytać Nieodnalezioną. Wieżę milczenia chyba sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńCzy to już syndrom sztokholmski? :D Ja w ogóle nie mam pociągu po przeczytaniu "Wieży milczenia" do kolejnych książek Mroza, więc trochę poleżą sobie na półce.
UsuńNie czytuje już Mroza. Po dwóch jego książkach dałam sobie spokój. Uważam, że ten autor słabo pisze i szkoda mi na niego czasu. Ale muszę przyznać, że okładka przyciąga wzrok i gdyby pojawiło się na niej inne nazwisko, być może kupiłabym tę książkę.
OdpowiedzUsuńTO było moje pierwsze spotkanie z Mrozem i coś tak czuję w kościach, że ostatnie, bo jednak nie przypadło mi do gustu to, jak pisze. Zbyt wydumane jego zakończenia są i mało logiczne.
Usuń