Czy można oszukać przeznaczenie? - recenzja "Naznaczonych śmiercią" Veronici Roth

Nie mam przekonania do czytania książek z gatunku Young Adult. Chyba wynika to z tego, że jestem już na to za stara – prawie trzydziestka na karku powoduje, że raczej wkurzają mnie nastoletnie, nie wiedzące czego chcą bohaterki, które w dodatku ciągle robią maślane oczy do swoich wybranków. Dlatego raczej unikam tego typu powieści, ale czasami postanawiam zrobić wyjątek. Skuszona przede wszystkim urodą okładki, która już wieki temu wpadła mi w oko, zdecydowałam się sięgnąć po Naznaczonych śmiercią Veronici Roth, nawet nie czytając opisu na okładce. Wiedziałam tylko tyle, że jest to kolejna po serii Niezgodna książka autorki – spodziewałam się raczej mdłej i schematycznej młodzieżówki, a zamiast tego... No cóż, zostałam mile zaskoczona.

Na początku poznajemy młodego Akosa Keresetha, najmłodszego z trójki rodzeństwa. Mieszkają wśród narodu Thovhe na planecie Urek, jednej z ośmiu planet Zgromadzenia, gdzie każda z nich odróżnia się swoim klimatem i właściwościami od innych. Całą tę galaktykę łączy nurt – tajemnicza wstęga nieznanej siły, która obdarza mieszkańców galaktyki różnego rodzaju nadzwyczajnymi darami i jest uznawana przez niektórych za coś w rodzaju boga. W dodatku matka naszego bohatera jest zasiadającą wyrocznią – jedną z trzech (wstępująca, zstępująca i zasiadująca) wyroczni, jaką ma każda z planet. Po drugiej stronie globu, za pasem ziemi porośniętym rośliną zwaną piórzycą, mieszka naród Shotet, a w nim Cyra Noavek, córka panującego tam Lazmeta Noaveka i Yliry Noavek, jak również siostra Ryzeka. Jako młodsza z dwójki dzieci nie jest przeznaczona do rządzenia, więc udaje jej się zachować człowieczeństwo pod okrutnymi rządami ojca. Lazmet pragnie przejąć władzę nad wszystkimi planetami Zgromadzenia, a by to osiągnąć musi porwać zasiadającą bądź przyszłą wyrocznię, by zmienić los. Los, który nieuchronnie prowadzi do spotkania Cyry i Akosa, i który splata ich życie w nierozerwalną nić, z której nie tak łatwo będzie się wyplątać, a która w dodatku okaże się dla nich bolesna i pełna cierpienia, ale też radości i dobrych wspomnień.
Mam nadzieję, że takie nakreślenie powierzchowne fabuły zachęci Was do wgłębienia się w losy Noaveków i Keresethów. Na zachętę dodam, że nakreślony przez autorkę świat jest przedstawiony naprawdę ciekawie i widać, że dokładnie przemyślany. Osiem planet Zgromadzenia, które tworzą galaktykę połączoną nurtem, odróżnia się od siebie – Thuvhe to kraina lodu, wiecznie nim skuta i przez większość roku pokryta śniegiem. To też kraina lodokwiatów i flory, która jest w stanie rosnąć tylko w tym surowym klimacie. Druga strona Urek to dla odmiany kraina o łagodniejszym charakterze, zamieszkana przez lud Shotet – lud wojowników, rządzonych przez tyrana Lazmeta, a po jego śmierci równie brutalnego Ryzeka. Lud, który do tej pory nie został przez Zgromadzenie uznany za naród, a raczej za coś gorszego, za ludzki podgatunek. W dodatku mamy tu też dary nurtu i losy. Każdy człowiek, mieszkający w galaktyce, ma określony dar, który otrzymuje od nurtu, a który w pewnym momencie życia się uaktywnia. Darem Akosa jest blokowanie przepływu nurtu, podczas gdy Cyra cierpi całe życie, odczuwając ból, bo cienie nurtu przepływają przez jej ciało, powodując go. Nie zapomnijmy też o wyroczniach – każda planeta ma ich trzy i ogłaszają one losy danej rodziny. Wśród Thuvhe są dwie takie rodziny – Keresethów i Benesitów, a wśród Shotet – Noaveków. Już po tym, co tu napisałam, domyślcie się, jakie to uniwersum jest ciekawe i jak chętnie człowiek je poznaje. Pomysł na taki świat naprawdę mi zaimponował i ogromnie zaskoczył, bo nie spodziewałam się aż takiego poziomu skomplikowania i rozmachu.
Przechodząc do bohaterów – nie mam się czego uczepić. Jak zimę kocham, tak nie mogę się uczepić niczego. Chyba tylko na siłę tego, że Cyra Noavek czasami kreuje się na zbytnią męczennicę. Z drugiej strony, jej przeszłość nie jest ciekawa, jej los i dar nurtu odcisnęły piętno na jej życiu, tak samo jak brutalny ojciec i spaczony przez niego jej starszy brat, więc nie można się dziewczynie też dziwić. Akos czasami bywa zbyt bierny i zbyt miękki, ale jednak to tylko nastolatek, na którego oczach zamordowano ojca i uprowadzono jego i jego brata do wrogiego kraju, gdzie nie miał łatwo. Dwójka głównych bohaterów to naprawdę bardzo wyraziste i posiadające głębię portrety psychologiczne, czego zupełnie nie spodziewałam się po młodzieżówce. Nawet postaci drugoplanowe – brat Cyry, Ryzek Noavek, matka Akosa, Sifa, czy jego siostra, Cisi – są przedstawione bardzo rzetelnie i porządnie, wobec żadnej z nich nie da się przejść obojętnie.
Jeśli myśleliście, że ta historia będzie tylko o tym, jak dwójka nastolatków się spotyka i zakochuje w sobie wbrew przeznaczeniu i losowi, przez który jedno z nich ma zginąć, to mam złą wiadomość – myliliście się i to grubo. Owszem, walka z losem to główny wątek, ale jednocześnie Veronica Roth stawia przed nami ważne pytanie: czy tak naprawdę taka walka ma jakikolwiek sens? Czy nie prościej byłoby poddać się i po prostu zdać na przeznaczenie? Bohaterowie wolą walczyć, chcą żyć po swojemu, a nie tak, jak jakaś wyimaginowana siła im nakazała. To też historia o bolesnym dorastaniu bez miłości, o dojrzewaniu w nieprzyjaznych okolicznościach. O brutalnej prawdzie, kiedy okazuje się, że własna matka manipuluje swoim dzieckiem, by poświęcić je w imię wyższego dobra. Opowieść o tym, że czasami ważniejsze jest dobro ogółu niż jednostki, i to o to dobro trzeba walczyć z całych sił. Jest to też historia dwójki nastolatków, powoli się w sobie zakochujących, poznających się wzajemnie, swoje wady i zalety, o tym, że nawet w kimś, kto widzi w sobie samo zło i najgorsze można znaleźć dobro i nauczyć go tego dobra znajdowania. Ogółem – to naprawdę mądra książka.
Naznaczonych śmiercią czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Język, jak to w młodzieżówkach, jest przystępny, wręcz bym rzekła, że taki, jakiego przeciętny nastolatek używa w życiu codziennym. Uprzedzam tylko, że nie powinny jej czytać raczej jedenasto- czy dwunastolatki, a bardziej szesnastolatki – a to dlatego, że wkrada nam się tu odrobina erotyzmu i zbliżenia między głównymi bohaterami, a to jednak nie treści dla młodszych nastolatków. Poza tym, akcja mknie do przodu, chociaż czasami zwalnia i Roth daje złapać czytelnikowi oddech. Jednak nie ma dłuższych przestojów, zawsze coś się dzieje i nawet, kiedy jest spokojniej, to wiadomo, że zaraz Roth nas czymś zaskoczy. Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała, to sposób narracji. Jest ona dwutorowa – wydarzenia poznajemy z perspektywy Akosa i Cyry. Nie rozumiem tylko, dlaczego Roth zdecydowała się pisać o Keresecie z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego, natomiast rozdziały poświęcone Cyrze są pisane w pierwszej osobie. Przeszkadzało mi to przez całą książkę i kłuło w oczy jak diabli.
Podsumowując – Naznaczeni śmiercią to niby zwykła młodzieżówka sci-fi, ale ma przesłanie i nie chodzi w niej tylko o to, by główni bohaterowie się spotkali i zakochali w sobie. To historia dwójki nastolatków, nakreślona na tle rodzącego się konfliktu politycznego, który nieuchronnie prowadzi do wojny i rozpadu znanego im świata. Historia poznawania samego siebie i walki z losem. Zapewniam Was szczerze, że ta książka jest dla mnie jak do tej pory największym zaskoczeniem w tym roku i polecam ją Wam gorąco, jeśli jeszcze nie czytaliście!




Tytuł: Naznaczeni śmiercią

Autor: Veronica Roth

Tłumaczenie: Zuzanna Byczek

Cykl: Carve the Mark, tom I

Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 534

Rok wydania: 2017

Komentarze

  1. Mam w planach książki autorki. Wiele o nich słyszałam i chętnie wyrobię sobie o nich własne zdanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, czyli jednak nie każde Young Adult warte jest tego co literatura kobieca wakacyjna? To dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też byłam tym faktem zaskoczona, bo nie spodziewałam się tak inteligentnej książki, a tu proszę :D

      Usuń
  3. Nie jest to rodzaj literatury po który sięgam, ale z pewnością podpowiem tytuł znajomym, którym mogłaby się spodobać ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka powinna zainteresować mojego syna, chętnie podrzucę mu ten tytuł pod rozwagę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, to szerzyć czytelnictwo wśród młodszej generacji ;)

      Usuń
  5. Przyjemnie trafić na książkę, która potrafi pozytywnie zaskoczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo 30 na karku ;) zdarza mi sie czytac Young Adult, ale fantasty to zupelnie nie moje klimaty więc tej książki raczej nie będę czytała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat YA unikam jak diabeł wody święconej, a tu miła niespodzianka :)

      Usuń
  7. Proszę Cię jak Ty jesteś za stara przed 30-tką, to co ja mam powiedzieć. 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starość to nie to, co jest w metryce, a na ile się czujemy :D

      Usuń
    2. Widzisz, dlatego od czasu do czasu lubię poczytać YA. :D

      Usuń
    3. Ale że się odmładzasz duchowo dzięki temu? :D

      Usuń
  8. Cóż, ja też nie jestem fanką New Adult, bo również mi bliżej 30tki niż 20tki ;). Ponadto nie lubię książek z szeroko pojętej fantastyki, więc się chyba nie skuszę na tę pozycję, mimo Twojej ciekawej i zachęcającej recenzji ;). P.S. Też mam Pocketbooka i bardzo go sobie chwalę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Pocketbook to cudo techniki i jestem nim zachwycona ;) Dzięki za miłe słowa odnośnie recenzji! :)

      Usuń
  9. Z miłą chęcią przeczytałabym. Czytałam Niezgodną i bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat "Niezgodnej" nie czytałam, to było moje pierwsze spotkanie z Veronicą Roth i trochę mnie korci ta jej seria...

      Usuń
  10. No to mnie zaskoczyłaś, bo po "Niezgodnej" miałam dość pani Roth ;) Chyba przeczytam, chociaż uniwersum wydaje się strasznie skomplikowane po Twoim streszczeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca wszystko jest w książkach wyjaśnione, jeśli chodzi o to, jak uniwersum działa, ale można to ogarnąć :) A "Niezgodnej" nie czytałam i nie oglądałam, i nie wiem, czy mam chęci ;)

      Usuń
  11. Czytalam drugą cześć przed pierwszą, a mimo to bardzo mi się podobała ;) także rozumiem o czym piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz