Kto tu właściwie jest tym złym? – recenzja "Vicious. Nikczemnych" V. E. Schwab
O książkach V. E. Schwab słyszałam
sporo i to naprawdę dobrych opinii. Dlatego długo się nie
zastanawiałam, gdy dziewczyny z Demonicznych Książek ogłosiły
nabór do book touru z ostatnią powieścią od tej autorki, Vicious.
Nikczemni. Zatem gdy książka
do mnie dotarła, od razu zasiadłam do jej lektury, zżerana przez
ciekawość, czy to faktycznie jest taka dobra lektura, jak wszyscy
dookoła mnie zapewniali.
Victor i Eli to dwójka przyjaciół, którzy wspólnie studiują na
uniwersytecie Lockland. Na zaliczenie jednego z przedmiotów muszą
napisać pracę dyplomową, którą Eli postanawia pisać o osobach
PP, czyli PonadPrzeciętnych. Gdy obaj przyjaciele zaczynają
dyskutować nad tym tematem, dochodzą do wniosku, że jest możliwe
stworzenie samemu takiej osoby, wystarczy doprowadzić ją do śmierci
i odratować... Niewiele myśląc, obaj podejmują takie próby,
które kończą się sukcesem. Jednak nieszczęśliwe zdarzenie,
które spotyka Victora przy jego próbie i osobę mu towarzyszącą,
sprawia, że z przyjaciół, chłopcy zmieniają się we wrogów.
Victor na długich dziesięć lat trafia do więzienia, a Eli
podejmuje się swoistej krucjaty wobec osób PonadPrzeciętnych. Gdy
ich ścieżki znowu się przetną, nie doprowadzi to do niczego
dobrego...
Pomysł na tę historię był... naprawdę ciekawy i zaskakujący.
Obaj bohaterowie nie do końca są po tej dobrej stronie i bardziej
są antagonistami niż protagonistami, a takich sytuacji raczej
często nie miewamy w książkach. Co prawda, samo tworzenie
PonadPrzeciętnych przypominało mi komiksy Marvela albo DC –
rozumiecie, to był ten moment w komiksowych historiach, gdy
Spider-Mana gryzł zmutowany pająk, Bruce'a Wayne'a – nietoperz, a
doktor Bruce Banner został trafiony wiązką promieniowania gamma,
co uwolniło w nim Hulka. Schemat był tak podobny, że skojarzenie
aż samo się pchało na myśl. Jednak i tak daję ogromnego plusa za
samo wymyślenie takiej, a nie innej fabuły.
Jeśli chodzi o samych bohaterów... Cóż, nie utożsamiam się z
żadnym z nich. Polubiłam trochę Victora, nie zmienia to jednak
faktu, że zarówno on, jak i Eli byli antypatyczni i nie wzbudzali
sympatii w czytelniku. Obaj są zadufani w sobie, egotyczni i mają
przerost formy nad treścią. Uważają się za lepszych od innych,
za mądrzejszych, zdolniejszych itd. Inni stanowią dla nich wartość
tylko o tyle, o ile mogą zostać wykorzystani do osiągnięcia ich
celów. Żaden nie chce być gorszy od tego drugiego i obaj ciągle
rywalizują ze sobą o palmę pierwszeństwa. To właśnie dlatego
odrzucają od siebie czytelnika. Na dodatek Eli uważa się za coś w
rodzaju Boga, za nadczłowieka, który może karać innych
PonadPrzeciętnych za to, czym się stali. Karać = mordować ich
bezkarnie, wszak to nie są już ludzie, tylko wybrakowane twory,
które należy usunąć z ziemi, bo samo ich istnienie obraża
Stwórcę. Och, jak mnie wkurzała ta jego filozofia! Sam był PP,
był dokładnie taki, jak inni, a uważał się za o wiele lepszego
od nich i za wybranego do tego, by oczyścić świat z takich istot,
jak on. Nie kupiłam tego do samego końca.
Swoją drogą – rozbawiło mnie dobranie imion bohaterów a
inicjały autorki. Victor i Eli = V. E. Schwab. Ot, zabawa pisarki z
czytelnikiem i takie puszczenie oka w jego stronę. ;)
Większą sympatię wzbudzali we mnie bohaterowie drugoplanowi:
dwunastoletnie Sydney, również osoba PonadPrzeciętna, oraz Mitch,
kumpel Vica z celi. Dziewczynka ma za sobą traumatyczne przejścia i
nie mówię tutaj tylko o tym, że przeżyła własną śmierć.
Życie jej nawet potem nie oszczędzało i dało kilka naprawdę
solidnych kopniaków. Mimo to Sydney była wciąż dobrą i kochaną
osóbką, której nie sposób nie polubić. Mitch, wielki i zwalisty
facet z mnóstwem tatuaży, to taki gość, którego widząc w
ciemnej uliczce, na pewno byście uciekli w drugą stronę. Okazuje
się jednak, że nie można oceniać książki po kładce, bo
mężczyzna jest bardzo inteligentny i nie znosi stosowania przemocy.
Tak, jak z Sydney, nie sposób go nie polubić i nie kibicować mu w
jego poczynaniach.
Autorka ma lekki i przyjemny styl,
czyta się książkę naprawdę szybko i łatwo. Chociaż to prawie
pięćset stronicowa cegiełka, to czas przy niej upływa jak
mgnienie oka. Fabuła się nie ciągnie, cały czas coś się dzieje.
Problemem było dla mnie tylko to, z jak wielu punktów toczy się
narracja. Każdy rozdział to inny punkt czasowy: raz cofamy się o
dziesięć lat, do Lockland, potem przeskakujemy do dwóch dni przed
wydarzeniami, które są właściwie punktem kulminacyjnym całej
książki, w którymś innym rozdziale cofamy się o jakiś miesiąc
albo dwa... Trochę za dużo tego było i to uwierało mnie jak koci
żwirek w bucie.
Mimo tych kilku minusów książka nie była zła. To całkiem
zgrabnie napisane urban fantasy, o nieco komiksowym zacięciu. A
największym plusem tej pozycji jest nieoczywisty podział między
dobrymi i złymi bohaterami – i właśnie za ten pomysł należą
się ogromne gratulacje autorce!
Tytuł: Vicious. Nikczemni
Autor: V. E. Schwab
Tłumaczenie: Maciej Studencki
Cykl: Złoczyńcy, tom I
Wydawnictwo: We need YA
Liczba stron: 400
Rok wydania: 2019
Od czasu do czasu zaglądam do urban fantasy, więc zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńSkoro fajnie sie czyta to fajna odskocznia na długie wieczory:)
OdpowiedzUsuńW życiu też tak jest, że podział między złymi a dobrymi czynami jest nieoczywisty. Dobrze, że w książce to oddano.
OdpowiedzUsuńMoże nie zbyt prędko, ale planuje kiedyś przeczytać. Czytałam pierwszy tom poprzednie serii autorki i mile wspominam.
OdpowiedzUsuńA widzisz mi książka bardzo przypadła do gustu <3 Chce już 2 tom ! ;)
OdpowiedzUsuńCo kto lubi, widocznie jesteś fanką SF. :-)
UsuńJa polubiłam kreacje bohaterów. Spodobało mi się to, że autorka postawiła na łotrów, którzy posługują się swoim własnym kodeksem. Ale każdy ma prawo do swojej opinii i czytając Twoją, mogłam spojrzeć z innej strony na Vicious :)
OdpowiedzUsuńDopiero co widziałam inną, chyba kontynuację tej, książkę Schwab, z poleceniem, że nawet Joker by czytał, a tu tak niskie noty? Czy ta też byłaby chętnie przez Jokera czytana (to moja ulubiona postać z Batmana!)?
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce ale jakos nigdy mnie do niej nie ciągneło. Po twojej opinii widzę że tym bardziej jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńRecenzje mają duży wpływ na to co czytamy :-)
UsuńPóki co po nią nie sięgnę, gdyż dużo książek czeka w kolejce do przeczytania. Bardzo dobrze napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńCo to jest "book tour"?!
OdpowiedzUsuńMnie jakoś fantastyka nie kręci, chociaż od czasu do czasu sięgam :)
OdpowiedzUsuńJa także jestem słabym czytelnikiem fantasy, prędzej mój mąż.
UsuńDla każdego coś innego :-)
UsuńNie lubię kryształowo czystych czy do szpiku złych postaci. Nie ma takich, więc przerysowane charaktery zwykle mnie odpychają.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam dotąd o tej książce, a zapowiada się całkiem wciągająco!
OdpowiedzUsuńZ tym gatunkiem zdecydowanie nie jest mi po drodze (poza kilkoma pozycjami z klasyki), więc nie do końca "czuję" taką formę literatury. Ale recenzja napisana bardzo ciekawie! :)
OdpowiedzUsuńEhh... znowu fantastyka :( Znowu nie dla mnie niestety :(
OdpowiedzUsuńSą ludzie, którzy fantastykę kochają i są tacy, którzy nie potrafią się do niej przekonać. Ja niestety należę do tych drugich.
OdpowiedzUsuńUrban fantasy to raczej nie dla mnie - wolę bardziej realistyczne wątki, zbliżone do prawdziwego życia.
OdpowiedzUsuńOstatnio zajęta jestem bardzo, i nie mam czasu na czytanie książek niestety...
OdpowiedzUsuń500 stron, trochę dużo :-)))
UsuńJestem szczerze zaintrygowana ta opowieścią, lubię takie pokręcone fabuły.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam od czasu premiery w planach. Ogromnie chcę przeczytać. Gatunkowo mój raj.
OdpowiedzUsuńAle w booktourach nie biorę udziału. Nie mam zbytnio czasu i pewnie zawaliłabym z terminem :(
UsuńCoraz częściej sięgam bo gatunki, których wcześniej nie czytałam... Więc może i tym razem się skuszę :)
OdpowiedzUsuńpnadPrzeciętni... archetyp w literaturze ;) kolejna odsłona
OdpowiedzUsuńTo będzie kolejna pozycja czekająca w koleje.
OdpowiedzUsuńTo są totalnie nie moje klimaty literackie, ale wiem komu ja podrzucić do czytania :)
OdpowiedzUsuńjedyne, co słyszałam o autorze to, że nie jest to lekka literatura. Może jednak dam się teraz przekonać :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, chociaż książka chyba nie do końca dla mnie. :-)
OdpowiedzUsuńCzyli nie, dziękuję. Ale takie puszczanie oczka do czytelników, to fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńTą Książkę mam w swojej biblioteczce i czeka na swoją kolej.:) Ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńChyba nie podobalaby mi sie
OdpowiedzUsuńJa się nadal waham czy przeczytać 🤔
OdpowiedzUsuńRaczej nie moja tematyka. :-)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego typu książek, jednak napisałaś tak ciekawie recenzję, że koniecznie przekażę to mężowi- miłośnikowi fantasy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, ale tym razem nawet okładka mnie nie zainteresowała. Słyszałam różne opinie o tej książce, ale niestety w ogóle mnie jakoś nie kusi
OdpowiedzUsuńTaka odskocznia to fajna sprawa. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńOj całkowicie nie moje literackie kierunki, zdecydowanie bardziej stawiam na literaturę faktu. ;)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie nasza kategoria czytelnicza ale wiem komu się spodoba 👍
OdpowiedzUsuńFantastykę kocham, ale ten tytuł widzę i słyszę o nim pierwszy raz 😱😱😱 aż sobie z ciekawości ja przeczytam 😁
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, gatunek też nie należy do moich ulubionych. Ale zaciekawiłaś mnie swoją recenzją, więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCzemu tylko książki Fantasy mają tak wiele stron? ;) bardzo podoba mi się wykreowanie niejednoznacznych postaci w tej książce, ci antagoniści z pewnością wywołują w czytelnikach dość dużo emocji
OdpowiedzUsuńDobra książka nie jest zła ;) Z pewnością autorka długo utrzymuje zaciekawienie czytelnika, skoro nie tak oczywiste i proste jest odczytanie postaci.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki w których pojawiają się przeskoki czasowe, jednak pod warunkiem, że są one dobrze skonstruowane. Szkoda, że książka otrzymała u Ciebie niską notę.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o tej książce, ale jak widzę nic straconego ;-)
OdpowiedzUsuńPo urban fantasy sięgam jak najrzadziej, bo naprawdę trudno trafić na dobrą książkę z tego gatunku.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, choć gatunek lubię. Opinie mocno podzielone wśród recenzentów.. :D
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze jej czytać, a sama czytałam różne opinie o niej.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Chciałam sobie kupić tę książkę, ale po Twojej opinii widzę, że nie warto. Dla mnie najważniejsi w powieści są bohaterowie, fabuła może nawet kuleć, ale gdy postaci są dobrze wykreowane to ratuje to według mnie całość. Tutaj tego nie ma, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń