Zło niewinną ma twarz – recenzja „Omenu” Davida Seltzera
Po
horrory do tej pory sięgałam bardzo rzadko, ponieważ nie
fascynowałam się szczególnie tym gatunkiem. Jednak w ostatnim
czasie postanowiłam, że czas wyjść ze swojej strefy komfortu.
Wiadomo, że najlepszymi przedstawicielami każdego gatunku są
pozycje, uznawane za klasyki – dlatego też mój wybór padł na
Omen Davida Seltzera.
Książka
opowiada historię Jeremy'ego Thorna, amerykańskiego polityka,
aktualnie pełniącego funkcję ambasadora USA w Wielkiej Brytanii.
Jeszcze przed objęciem tego urzędu leci do Włoch, gdzie w
katolickim szpitalu jego żona rodzi dziecko. Po przyjeździe od
księdza Jeremy dowiaduje się, że jego syn zmarł, ale w tym samym
czasie urodził się inny chłopiec, którego matka zmarła.
Namówiony Thorn zgadza się zająć chłopczykiem i uczynić z niego
swego syna. Jeszcze nie wie, jak bardzo brzemienna w skutki będzie
ta decyzja i jak wiele zmieni w jego życiu...
Ważna
rzecz, o której chciałam wspomnieć na początku – Omen-książka
nigdy nie powstałby, gdyby nie Omen-film. A to dlatego, że
książka była jednym z elementów zakrojonej na szeroką skalę
promocji filmu. Stąd też wynika fakt, że poza niewielkim
pogłębieniem pewnych wątków i charakterystyki postaci, książka
jest trochę jak scenariusz filmowy. Dialogi to często wymiana zdań
linijka po linijce, nawet bez żadnego komentarza, przez co całość
czyta się naprawdę szybko (demonem prędkości w czytaniu nie
jestem, ale Omen połknęłam w jeden dzień). Nie brakuje tu
też opisów przemyśleń postaci, głównie Jeremy'ego, jak też i
ich charakterystyki psychologicznej, co znacznie uwiarygadnia całą
historię.
Omen
może i obecnie nie trzyma w napięciu, nie szokuje i przejmuje
lękiem, ale to nadal niepokojący thriller. Wiele wątków i
motywów, które pojawiają się tak w książce, jak i w filmie,
weszły na stałe do języka popkultury i były wielokrotnie
eksploatowane na wiele sposobów. Począwszy od trzech szóstek jako
symbolu Antychrysta, poprzez niewinne dziecko, które jest nośnikiem
Złego, te motywy są nadal obecne we współczesnej kulturze. Nie
można też zapomnieć, jak bardzo wrośnięty w kulturę lat 60. był
Omen – ówczesne problemy i wątpliwości pojawiają się
mniej lub bardziej w treści książki. Rewolucja seksualna, która
doprowadziła do postrzegania rodzicielstwa jako świadomego wyboru,
została świetnie przedstawiona w myślach Katherine, która nie
chce mieć więcej dzieci i (bardziej lub mniej) świadomie decyduje
się na aborcję. Przez całą książkę oprócz niepokoju
towarzyszy nam atmosfera spisku – to spisek w łonie Kościoła
doprowadza do narodzin Antychrysta, ponadto to sataniści jątrzą i
knują ciągle, byle tylko podsycać wzajemną niechęć i nienawiść,
oraz prowokować kolejne konflikty na świecie. Sytuacje z pozoru
mające całkiem logiczne wytłumaczenie tutaj są tak przedstawione,
że czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy faktycznie to jednak nie
Szatan maczał w tym wszystkim palce. A to tylko wzmaga napięcie i
wywołuje w czytelniku lęk.
Omen
to książka, która obecnie nie jest może o tyle horrorem, o ile
bardziej thrillerem rodzinnym i politycznym. Historia jednak trzyma w
napięciu i wywołuje dreszcz zaniepokojenia w trakcie lektury.
Dodatkowym smaczkiem w najnowszym wydaniu od wydawnictwa Vesper jest
posłowie Mateusza Zimmermana, które pomaga lepiej zrozumieć nam
zarówno książkę, jak i film i okoliczności, w jakich powstawały.
Tytuł: Omen
Autor: David Seltzer
Tłumaczenie: Lesław Haliński
Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 248
Rok wydania: 2018
Pomimo pewnej prostoty o ktorej piszesz, nie mogę się doczekac kiedy przeczytam. Stoi na półce od świąt i czeka :) Trochę obawiam się kulawego stylu, skoro film był pierwowzorem, ale może nie będzie tak źle.
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Nie jest źle, czyta się to naprawdę dobrze i potrafi wciągnąć :) Aczkolwiek potem nie bałam się jakoś specjalnie :)
UsuńMam wielką ochotę już od dawna na tę książkę i prędzej czy później na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, czy się podobało! :)
UsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na tą ksiazkę.Jak tylko zmniejsze stos hańby to na pewno ją przeczytam :D
OdpowiedzUsuńMój stos hańby działa na odwrót - ja czytam, a on rośnie :D
UsuńŚwietna klasyka :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńNiby klasyka a ja lubię klasyke, jednak tej nie mam ochoty poznać ;)
OdpowiedzUsuńJa sięgnęłam przez ciekawość i w sumie przypadła mi do gustu, teraz muszę film obejrzeć ;)
Usuń"Omen" kupiłam na zeszłorocznych targach w Krakowie i jeszcze się za tę książkę nie zabrałam. Nie wiem, czy najpierw obejrzeć film, czy właśnie przeczytać powieść. W tym przypadku skłaniałabym się chyba jednak ku pierwszej opcji. Horrory lubię (trochę mniej te oparte na faktach, ale cóż...), lecz jeszcze żaden w postaci powieści mnie nie zaskoczył ani nie przestraszył. Nie wiem, z czego to wynika, ale nie będę się nad tym roztrząsać. Tak jak piszesz, że jest to bardziej thriller rodzinny i polityczny niż horror, to tak właściwie nie robi dla mnie różnicy, ponieważ tak jak (za dużo tak jak w tym zdaniu, wiem) i powieści grozy, thrillery również mogą przestraszyć, aż się włos na głowie jeży. Na pewno "Omen" przeczytam w najbliższym czasie, bo za klasykę horroru żal byłoby nie sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńFakt, thrillery potrafią wystraszyć tak samo, jak horrory, ale ja osobiście bardziej boję się na filmach niemal zawsze. Książki jakoś średnio mnie ruszają, do tej pory czytałam chyba tylko jeden horror, po którym bałam się po ciemku w domu siedzieć :D Miłej lektury życzę!
UsuńTo wydawnictwo chyba wydaje obecnie Lovecrafta? Ja chyba najprędzej po te książki od nich sięgnę, bo "Zew Cthulhu" uwielbiam.
OdpowiedzUsuńZgadza się, Vesper wydaje teraz też Lovecrafta, którego mam ciągle w planach do nadrobienia ;)
UsuńTe nowe okładki od Vespera są genialne ;) Zabieram je wszystkie i już nie mogę się doczekać jak sięgnę również po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńFakt, wyglądają świetnie, a co ważniejsze, to cała książka jest wydana bardzo solidnie :)
Usuń"Omen" już mocno nie szokuje, wiele jego scen niejako spowszedniało w dobie social mediowej komunikacji, jednak wciąż potrafi wciągnąć czytelnika w szczególny klimat grozy, umiejętnie podsycić ciekawość, wywołać lekki dreszczyk emocji.
OdpowiedzUsuńTo była ciekawa i interesująca lektura, chociaż faktycznie, mało szokująca i przerażająca.
UsuńJuż z pewnymi obrazami się na tyle oswoiliśmy, że nie robią na nas wrażenia, szkoda, że wcześniej nie miałam okazji poznać książki, kiedy dopiero co powstała.
UsuńFakt, też trochę tego żałuję. Chociaż jeszcze filmu nie czytałam i mam ogromną nadzieję, że on mnie przerazi w pełni.
UsuńJa i tak się boje sięgnąć po tę książkę. Nadal trochę mnie sam tytuł przeraża.
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle, ale ja jestem akurat na książki z horroru dość odporna. :D Poza tym, książka powstała sporo lat temu, więc nie ma aż takiej siły przebicia.
Usuń