Echo przyszłych wypadków – James Islington

Pierwszy tom Trylogii Licaniusa, czyli Cień utraconego świata był naprawdę dobrym debiutem Jamesa Islingtona i wywarł na mnie spore wrażenie. Na drugi tom, Echo przyszłych wypadków, czekałam zatem z wielką niecierpliwością i jak tylko znalazłam chwilę w napiętym czytelniczym grafiku, od razu usiadłam do lektury.

Recenzja powieści fantasy "Echo przyszłych wypadków", drugiego tomu Trylogii Licaniusa Jamesa Islingtona, wyd. Fabryka Słów
Po bitwach o Tol Shen i Ilin Illan wreszcie opadły łuski z oczu Rad Starszych i uwierzyli w zapewnienia, że Bariera słabnie, a zło drzemiące w Talan Gol coraz pewniej i jawniej podnosi łeb. Zamiast jednak zająć się tym coraz bardziej palącym problemem, wolą toczyć między sobą polityczne gierki. W tej sytuacji Davian musi oprzeć się ich krótkowzroczności i zmusić do działania. Sytuację coraz bardziej komplikuje też fakt, że Cienie po wielu latach mają dość i, zdobywając dostęp do Naczyń, rozpoczynają przygotowania do powstania, w co uwikłana jest Asha. Wirr usiłuje cały czas jakoś pogodzić lojalność wobec przyjaciół z faktem, że musiał po śmierci ojca przejąć władzę nad krajem. A Caeden próbuje nieustannie odzyskać wspomnienia, tylko że okazują się one być dużo boleśniejsze i o wiele bardziej przerażające niż się spodziewał.

Nie wiedziałem, co było mi cięższym brzemieniem: echo jej ostatniego oddechu czy przeciągła cisza, jaka nastąpiła po nim.

Ta prawie dziewięćsetstronicowa cegiełka jest dość wymagającą lekturą. Nie dość, że musimy śledzić jednocześnie wydarzenia dotyczące czterech głównych bohaterów, które dzieją się synchronicznie wobec siebie, to w dodatku mamy tu bardzo dużo retrospekcji z życia Caedena, stopniowo odzyskującego pamięć. Jakby tego było mało, to trzeba również skupiać się na poczynaniach Rad Starszych i knutych przez nich intrygach politycznych. Niczego nie ułatwia sam autor, starając się pisać jak najbardziej niejasno i tak, by czytelnik niczego się zbyt szybko nie domyślił.

Mniejsze zło i większe dobro... Dwie najbardziej niebezpieczne rzeczy na świecie.

Nowych postaci tu praktycznie nie ma, cała fabuła bazuje na znanych nam już postaciach. Wirr po ojcu przejął władzę w państwie i stara się pogodzić interesy tych, którzy są obdarzeni Mocą, jak on sam, z tymi jej pozbawionych. Nie jest mu łatwo, bo normalni ludzie są tak pełni uprzedzeń, że reagują wręcz paniczną niechęcią na jakiekolwiek zmiany. Asha, jako Cień, jest wyłączona z normalnego życia, ale odkrywa zasadę działania Naczyń i to, że może ich używać, nawet (teoretycznie) pozbawiona Mocy. Davian uparcie walczący z wiatrakami pod postacią Rady Starszych. I Caeden, chyba najciekawsza i najbardziej niejednoznaczna postać z nich wszystkich. Chłopiec cały czas próbuje odzyskać swoje wspomnienia, ale im więcej ich ma, tym bardziej jest nimi przerażony i tym mocniej uświadamia sobie, w jaką ogromną i poplątaną kabałę się wpakował, będąc tym, kim jest.

Zaufanie jest dzieckiem czasu, nie tylko uczynków.

W całym drugim tomie nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka, a wrogowie mogą w każdej chwili okazać się przyjaciółmi. I odwrotnie. Poza tym, że mamy skomplikowaną sytuację polityczną, to również system magiczny komplikuje się jeszcze bardziej. Poza Obdarzonymi, augurami i Cieniami, mamy jeszcze Czcigodnych, których działania, Moc i motywy stają się główną osią tego tomu i są ściśle powiązane z Caedenem i jego wspomnieniami.

Istnieje tylko jedna przyczyna żarliwości w podejściu do braku wiary... [...] Jest nią strach. Obawa przed pomyłką. Wrodzona potrzeba, by wszyscy podzielali nasze zdanie. Wtedy bowiem strach słabnie.

Ogromnie przydatną rzeczą jest streszczenie pierwszego tomu, które znajduje się na początku książki. Jeśli tak, jak ja, macie krótką pamięć, a przerwy między lekturą kolejnych części serii są u Was spore, to będzie to bardzo przydatna rzecz. Tak samo, jak słowniczek pojęć i postaci znajdujący się na końcu tej cegiełki. Chwała za to wydawnictwu i autorowi, że coś takiego powstało, bo inaczej chyba bym przepadła z kretesem w trakcie lektury.

Czyż potwór jest w stanie zrozumieć powody, dla których trzeba powstrzymać innego potwora? 

Echo przyszłych wypadków to bardzo dobra kontynuacja świetnego pierwszego tomu tej trylogii. Autor absolutnie nie obniża tutaj lotów, wręcz przeciwnie – powieść trzyma poziom poprzedniej książki, a wręcz go przebija. Zagmatwana fabuła, interesujące postaci i rozbudowany świat to niewątpliwe plusy tej historii. Polecam gorąco i pędzę czytać tom trzeci.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Echo przyszłych wypadków Jamesa Islingtona.


Pięć na pięć żołędzi.
Tytuł: Echo przyszłych wypadków

Tytuł oryginału: An Echo of Things to Come

Autor: James Islington

Tłumaczenie: Grzegorz Komerski

Cykl: Trylogia Licaniusa, tom II

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 856

Data premiery: 27.10.2021

ISBN: 9788379646708
Recenzja powieści fantasy "Echo przyszłych wypadków", drugiego tomu Trylogii Licaniusa Jamesa Islingtona, wyd. Fabryka Słów

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

Komentarze