Gdy nic nie jest takie, jak być powinno – recenzja "Gorączki i krwi" Cédrica Sire
Połączenie kryminału czy też thrillera z fantastyką i nutką horroru? Biorę w ciemno! I to nie trzeba mnie dwa razy namawiać. Uwielbiam fantastykę w każdym wydaniu, a jej mariaż z kryminałem to już w ogóle wisienka na torcie. No cóż, chyba jednak powinnam się nauczyć, że od nadmiaru słodkości brzuch może człowieka rozboleć...
Na południu Francji dochodzi do makabrycznych zbrodni – giną młode kobiety, których ciała zostają znalezione potwornie okaleczone Komisarz Eva Svärta wraz ze swoim partnerem, komisarzem Alexandrem Vauvertem, wpada na trop dwójki braci, którzy są być może odpowiedzialni za tę zbrodnię. W domu obu braci znajdują mnóstwo okaleczonych zwłok, imiona diabłów i pentakle wyrysowane na ścianach, a także wilki, które za wszelką cenę starają się ochronić to makabryczne dzieło. Jednak zarówno wilki, jak i bracia zostają zastrzeleni w trakcie aresztowania. Komisarz Svärta wraca do biura w Paryżu, jednak paskudne przeczucie, że sprawa "Wampirów z Ciemnogóry", jak nazwały morderców media, nie jest jeszcze zakończona. W krótkim czasie po rozwiązaniu poprzedniego śledztwa, w stolicy Francji dochodzi do dokładnie takich samych morderstw. Policjantka postanawia wytropić morderców raz jeszcze, nie wiedząc, że sama jest zaplątana w tę sprawę bardziej niż jej się wydaje...
Miało być strasznie i w sumie to nie było. Miało być magicznie... I zasadniczo też nie było. Przynajmniej dla mnie. Nie kupiłam ani tej intrygi, ani głównej dwójki bohaterów, ani niczego. Kurczę, nie wiem, czemu. Pomysł był naprawdę zacny na książkę, ale, niestety, spaliło na panewce jego wykonanie. Jednakże od początku... Nie leżał mi styl autora. Krótkie, pourywane zdania, pisane jedno pod drugim, jakby ktoś dostał zadyszki. Jak sądzę, chodziło o to, aby dodać akcji dramatyzmu i wrażenia przyspieszenia, ale mnie to strasznie irytowało. Na dodatek opis jednej sceny seksu był tak mało podniecający, że aż niesmaczny i odpychający.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, czyli komisarz Svärtę, to kompletnie nie kupiła mnie jej psychologiczna kreacja. Dobra, cieszę się, że wyróżniała się czymś z wyglądu, bo była albinoską i zawsze nosiła okulary przeciwsłoneczne, ale jej zachowanie z traumą z dzieciństwa w ogóle do mnie nie docierało. Miała halucynacje, była uzależniona od leków psychotropowych (bo każdy szanujący się glina jest od czegoś uzależniony przecież, nie?), do tego w jej przeszłości wydarzyło się coś, co wyparła do podświadomości, ale w dodatku była twarda i odważna... No, nie była. Jak przyszło co do czego, to jej rola ograniczyła się do krzyków, jęków, płaczu i halucynacji, a całą robotę odwalił za nią Alexandre Vauvert, misiowaty i nieco pogubiony w życiu komisarz z południa Francji, którego polubiłam dużo bardziej. Jeśli natomiast chodzi o postaci drugoplanowe, to były i na tym by się skończyła ich rola, bo były miałkie, bez charakteru i właściwie człowiek przechodził obok nich obojętnie. O, zginęła któraś? Ojej, no tak to bywa. I tyle.
Dwie rzeczy natomiast mnie wkurzyły nieziemsko i to jest moje zboczenie wywołane wykształceniem i tematem mojej pracy licencjackiej. Otóż w którymś momencie wplątano w to wszystko Elżbietę Batory, która, jak wiadomo, była oskarżana o kąpiele we krwi dziewic. Otóż, moi drodzy, nic takiego nie miało miejsca, bo dziewic w całych Węgrzech by jej zabrakło. A już całkiem mnie szlag jasny trafił, jak zobaczyłam tekst o tym, że była rumuńską lesbijką. Jasny gwint, po pierwsze: była Węgierką. Po drugie: była bi, bo kochanków też miała. Szczerze powiem, że mało nie rzuciłam w tym momencie książką na pół pokoju, tak się wkurzyłam i miałam ochotę już jej nie kończyć.
I w sumie nie wiem, jak to podsumować. Ta książka miała naprawdę ogromny potencjał, bo historia o wilkołakach w połączeniu z kryminałem mogłaby się naprawdę dobrze sprzedać. Niestety, jej potencjał został już na początku zmarnowany przez nijaką główną bohaterkę i brak jakiegoś większego napięcia i nutki strachu. Obawiam się, że nie dla mnie proza Sire Cédrica, ale może ktoś z Was się skusi i znajdzie w niej coś dla siebie?
Tytuł: Gorączka i krew
Autor: Sire Cédric
Tłumaczenie: Marzena Dupuis
Cykl: Eva Svärta, tom I
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 424
Rok wydania: 2019
Ojojoj, a nie powiem, że widząc takie połączenie sama bym sięgnęła. Brak jakiegokolwiek rozeznania w temacie i taka "niby odważna, ale jednak nie" to chyba coś, czego najbardziej w książkach nie lubię :/
OdpowiedzUsuńMnie odrzuciło to skutecznie od tej książki i pozbawiło radości z czytania :/
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Jednak jestem jej naprawdę ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńJa też byłam... A potem marzyłam, żeby szybko ją skończyć.
UsuńOjjj cokolwiek ma domieszkę fantastyki, nie jest dla mnie...
OdpowiedzUsuńDla każdego coś miłego ;) Ja, dla odmiany, nie znoszę obyczajówek i romansów ;)
UsuńTeraz dobrze widać, jak wiele znaczy bohater z pazurem, i nie ma znaczenia pozytywnym czy negatywnym, ważne aby był wyraziście wykreowany.
OdpowiedzUsuńO tak, to jest podstawa - bez wyrazistego bohatera książka się nie obroni.
UsuńW sumie, to nawet i miałabym chęć na takie kryminalno-wiłkołakowe klimaty, dawno w nie nie wchodziłam, ale jak widzę, lepiej poczekać na inną powieść. :)
UsuńOj, stanowczo lepiej poczekać. :)
UsuńA klimat książki wydawał mi się zachęcający, lubię takie połączenia. :)
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo zaciekawił i zachęcił do lektury, szczególnie to połączenie, ale potem, niestety, przestało to grać :/
UsuńWilkołaki są już passe :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Sama nie wiem, co jest bardziej passe - wampiry czy wilkołaki :P
UsuńTo ja podziękuję. Nie lubię takich bohaterek-histeryczek (i tak, prawdziwy glina musi być uzależniony, przynajmniej według większości autorów :D) ani innych miałkich bohaterów. A skoro wątek magiczny to też klapa to już w ogóle...
OdpowiedzUsuńTo, że prawdziwy glina musi być uzależniony, to się dało zauważyć, każdy teraz tak ma :P A miałcy bohaterowie to zuo totalne.
UsuńOkładka kusi, ale niestety życie pozbawia nas czasu na czytanie średnich książek.
OdpowiedzUsuńO tak, zgadzam się w pełni :)
UsuńPierwszy raz o niej słyszę ale chyba się zainteresuję
OdpowiedzUsuńTo powodzenia, może Tobie się spodoba :)
UsuńCiekawe dlaczego Tą Elżbietę tak bardzo nie lubili, że nawet literatura kłamliwie o niej pisze i to po tylu wiekach!
OdpowiedzUsuńSzczerze? Była po prostu zbyt postępowa - zamiast siedzieć i w domu dzieci rodzić, to była oczytana, wykształcona, itd. Aczkolwiek faktem jest, że mordowała również.
UsuńHmm? Po twojej recenzji na pewno nie sięgnę po ta książkę nawet jak będę miała okazję :) Raczej nie wczytuje się za bardzo w te klimaty więc takowej okazji raczej nie będzie :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, wolałam uprzedzić, że jednak ten tytuł nie powala na kolana :)
UsuńKsiążka kompletnie nie wpisuje się w moje czytelnicze klimaty, więc w księgarni nawet nie zawiesiłabym na niej oka. Dobrze jednak wiedzieć, jaką książkę można odradzać innym.
OdpowiedzUsuńWolę napisać szczerze, że coś mi się nie podobało, niż wstawiać puste kity.
UsuńA to mnie zaskoczyłaś! Niedawno czytałam recenzję innej blogerki, która wypowiadała się pochlebnie o Gorączce i krwi, a tutaj zapoznałam się z tym wszystkim. Tyle kuszących elementów, które sprawiały, że byłam gotowa odrzucić swój strach przed takimi brutalniejszymi światami (i powitać senne koszmary), a Ty wspominasz, że to wszystko ładnie wyglądało z opisu, kiedy prawda jest zupełnie inna? I jeszcze ta główna bohaterka, z której tyle pożytku, co śwince morskiej z Morza Bałtyckiego? I jeszcze jak wspomniałaś o tych wydawanych przez nią dźwiękach... Może ona pomyliła się z powołaniem i powinna zostać policyjną syreną? No nic, książkę mam dalej w planach, ale nie zamierzam od niej już za wiele wymagać... ;)
OdpowiedzUsuńZawsze, jak naczytam się sprzecznych opinii w internecie o jakimś tytule, to dochodzę do wniosku, że najlepiej samemu przeczytać daną książkę i wyrobić sobie własne zdanie. Zatem życzę miłej lektury ;)
UsuńCzytałam różne opinie o tej książce, twoja jest nieco inna. Ja nie sięgnę po tą książkę, nie za bardzo podoba mi się połączenie fantastyki, za którą nie za bardzo przepadam z thrillerem. Jakoś zbyt mocna jest dla mnie ta opowieść
OdpowiedzUsuńProblem polega na tym, że ta książka w ogóle nie jest mocna, raczej jałowa jak pustynia Gobi w środku suchej pory roku... :/
UsuńDzięki, staram się, jak mogę ;) A książka, niestety, bardzo mnie zawiodła.
OdpowiedzUsuńGdzieś u kogoś widziałam okładkę. Nie porwała mnie (tak jestem sroką) i (nie)stety nie czytałam opisu. Jeżeli fantastyka to bbiorę w ciemno, ale horror i thiller🙈 bardzo nie lubię się baćm chyba jednak nie skorzystam.
OdpowiedzUsuńTutaj nawet nie zaczniesz się bać, więc jak już chcesz, to bierz :D
UsuńNie słyszałam wiele o tej książce, jednak chyba muszę kupić i przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę powodzenia w czytaniu...
UsuńSzkoda, że taki potencjał został zmarnowany. Wprawdzie wilkołaki w fantasy to nie mój klimat, ale teraz tym bardziej będę wiedziała, żeby unikać tej książki.
OdpowiedzUsuńJakbym wiedziała to, co wiem teraz o tej książce, to też bym jej unikała ;)
UsuńNa takie dwużołedziowe (No cóż...) pozycję nie mam ani czasu ani ochoty. O wiele bardziej zainteresowała mnie płyta Metallicki ze zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńHmmm... Faktycznie, to dwużołędziowe brzmi źle. :D Płyta Metallici dobra była, więc nic, tylko brać i słuchać. :D Zresztą, ten zespół chyba nigdy się nie starzeje i szmelcu wielkiego nie nagrywa. :D
UsuńDobrze, że tutaj trafiłam, a to był czysty przypadek. Nie tak dawno widziałam ją na stole promocyjnym w mojej księgarni i nawet chwilę się nad nią zastanawiałam, dobrze, że tylko chwilę i nie wóciła ze mną do domu :)
OdpowiedzUsuńTo, że mi się dana książka nie podobała nie oznacza, że Tobie by nie przypadła do gustu. ;)
Usuń