Barcelona, książki, zagadki... - recenzja "Cienia wiatru" Carlosa Ruiza Zafóna

Przez długi czas obserwowałam fenomen Cienia wiatru w internecie i blogosferze książkowej, zastanawiając się, na czym właściwie on polega. Gdzie się nie obejrzałam, tam wszyscy wpadali w zachwyt nad tą powieścią i rozpływali się w samych superlatywach, jakby było to dzieło co najmniej stulecia, jeśli nie wszech czasów. Gdy sytuacja nieco się uspokoiła, sama sięgnęłam po „Cień wiatru”, mając ochotę się przekonać, czy i na mnie wywrze takie ogromne wrażenie, jak na innych. Sami zobaczcie poniżej, czy tak było faktycznie..


Cień wiatru to właściwie książka o książkach. O tym, jakie są one dla nas istotne i jakie nasze życie byłoby bez nich ubogie. Ale pomyliłby się ktoś, gdyby pomyślał, że to tylko traktat na kilkaset stron o tym, jakie to książki są piękne i ważne w naszym życiu. Mamy tu też akcję, może nie gnającą na złamanie karku ze strony na stronę, ale stopniowo rozwijającą się przez całą książkę aż do spinającego wszystko elegancką klamrą finału.
Głównym bohaterem jest młody Daniel Sempere, syn księgarza prowadzącego księgarnię Sempere i Synowie w Barcelonie drugiej połowy XX wieku. Chłopiec, jeszcze jako nastolatek, zostaje przez ojca zaprowadzony na Cmentarz Zapomnianych Książek, gdzie można sobie wybrać jedną, jedyną książkę, mającą być już zawsze jego przyjacielem. Wybór naszego bohatera pada na nieznany nikomu Cień wiatru autorstwa niejakiego Julia Caraxa. Daniel pochłania powieść w jedną noc, a potem, zafascynowany nią, postanawia odnaleźć inne książki tego samego autora i poznać losy tajemniczej postaci Caraxa. To wplątuje go w serię zagadkowych wydarzeń i sprowadza na niego, jego przyjaciół i rodzinę zainteresowanie bezwzględnego inspektora Fumero, który za wszelką cenę chce przerwać śledztwo młodego Sempere. Daniel spotyka też na swojej drodze miłość swojego życia i uparcie dąży do rozwiązania skomplikowanej zagadki...
Muszę powiedzieć, że książka wciągnęła mnie całkowicie i zakochałam się w niej beznadziejnie. Losy Daniela Sempere i jego ojca, a także Fermina Romero de Torresa, przyjaciela rodziny, są poprowadzone w taki sposób, że człowiek nie może oderwać się od czytania. Przeplatane są one zagadkowymi losami Juliana Caraxa, autora Cienia wiatru, którego inne powieści zostały spalone w przeszłości przez jakąś tajemniczą postać. Zagadka, która intryguje czytelnika, okazuje się być łapiącą za serce historią miłości dwojga młodych ludzi. Ale zanim dotrzemy do jej rozwiązania, musimy zagłębić się w barcelońskie uliczki, poznać urok stolicy Katalonii i pośmiać się z żartów i ciętych ripost Fermina, który jest chyba moją ulubioną postacią w tej powieści. Boimy się również – głównie spotkania z inspektorem Fumero, ale także samej atmosfery panującej w mieście. To są czasy po II wojnie światowej, czasy dyktatury generała Franco, kiedy nikt nikomu nie ufał. Epoka konfidentów i kunktatorstwa, pełna strachu przed jutrem i agresji policji wobec zwykłego obywatela. Świat wypełniony brutalnością władzy, która krzywdzi zwykłych, szarych mieszkańców kraju z powodu widzimisię jakiegoś inspektora. Te wszystkie emocje niemal kipią na kartach powieści i zalewają raz po raz niczego nie spodziewającego się czytelnika, powodując szybsze bicie serca.
Nie sposób nie wspomnieć o języku, jakim posługuje się Zafón. To jedna z niewielu książek, które są napisane tak pięknie, że aż momentami dech zapiera. Poetyckie i malownicze, czasami niemal liryczne opisy otaczającego bohaterów świata są zderzone z dosadnymi i surowymi opisami brutalności organów władzy. Z drugiej strony, język bohaterów jest naprawdę zróżnicowany (od łagodnych słów ojca Daniela aż po dosadne przekleństwa w ustach Fermina) tak samo, jak bohaterowie. Nie da się do nich nie przywiązać, polubić ich albo znienawidzić. Każdy jest nakreślony wiarygodnie psychologicznie i ma swój własny charakter. Smucimy się razem z nimi, denerwujemy i radujemy tak, jak postaci w książce, co jest wspaniałym dodatkiem do tej cudownej całości.
Jeśli ktoś chciałby pokusić się o przypisanie Cienia wiatru do jednego gatunku literackiego, to życzę mu powodzenia. Jak dla mnie, to gatunki takie jak kryminał, horror, powieść historyczna i obyczajowa łączą się tutaj w idealnych proporcjach, dając mieszankę, która pozwoli zapomnieć o otaczającym nas świecie na długie godziny.
Naprawdę i szczerze z całego serca polecam każdemu przeczytanie tej powieści. „Cień wiatru” to cudowna historia, w której nagromadzenie tajemnic, sekretów i niedomówień nie pozwala oderwać się od lektury, a czytelnik jest ciągle pozostawiany z niedosytem. Pozwólcie porwać się tej historii i dajcie znać, czy i Was tak wciągnęła i zachwyciła, jak mnie.



Tytuł: Cień wiatru

Autor: Carlos Ruiz Zafón

Cykl: Cmentarz Zapomnianych Książek, tom 1

Tłumaczenie: Beata Fabjańska-Potapczuk

Wydawnictwo: Muza

Liczba stron: 520

Rok wydania: 2017

Komentarze

  1. "Cień Wiatru" jest super, ale niestety pozostałe książki tego autora już nie są aż tak dobre. A szkoda - bo język, którym pisze jest fantastyczny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie na półce czeka jeszcze "Labirynt duchów" i "Więzień nieba", mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

      Usuń
  2. Czytałam już z dwie powieści Zafona, które nie były złe, ale też nie powaliły mnie. O "Cieniu Wiatru" pierwszy raz słyszałam od mamy, bo to jedna z jej ulubionych książek i sama przymierzam się, żeby kiedyś sięgnąć po nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoją przygodę z Zafonem zaczęłam właśnie od "Cienia wiatru" i wprost nie mogę się doczekać, żeby sięgnąć po kolejną książkę jego autorstwa :)

      Usuń
  3. Oj rzeczywiście jest to cudowna książka. Warto mieć ją w domu i czasem do niej powracać:) Ja na pewno chce do niej wrócić zanim przeczytam "Labirynt duchów". I będzie to prawdziwa uczta literacka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście już zacieram łapki na myśl o lekturze "Labiryntu duchów" i wprost nie mogę się doczekać, kiedy go zacznę czytać :)

      Usuń
  4. Strasznie dawno to czytałam, ale byłam tak zakochana, że bez zastanowienia przeczytałam kolejną część i kolejną. A potem Zafón na długo został moim ulubionym autorem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie przeczytałam tylko tę część, ale jestem w niej po uszy zakochana i już mnie ręce świerzbią, żeby przeczytać pozostałe trzy.

      Usuń
  5. Świetny cykl. Przeczytałem wszystkie oprócz tej najnowszej. "Cień Wiatru" wspominam miło, ale "Gra Anioła" była genialna! Bardzo mi się podobała atmosfera, w jakiej u Zafona rozgrywa się większość wydarzeń. Autor bardzo dobrze sugerował istnienie jakichś nadprzyrodzonych zdarzeń, choć tak naprawdę wcale ich nie było. Sama kreacja Juliana Caraxa była jak z pogranicza złego snu a horroru, te wszystkie mroczne opowieści o pisarzu, który pragnie zniszczyć wszystkie swoje książki. Niewątpliwie arcydzieła literatury hiszpańskiej. Miło zobaczyć na blogu promocję naprawdę dobrych książek.

    Pozdrawiam

    http://sfera-dysona.blogspot.com/
    https://www.facebook.com/Sfera-Dysona-181550752566550/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Utknęłam na "Cieniu wiatru", ale reszta książek z tej serii już jest u mnie na półce i zamierzam jak najszybciej nadrobić :)

      Usuń
  6. Uwielbiam książki Zafona, bardzo chętnie do nich wracam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak na razie przeczytałam tylko "Cień wiatru" i dalej się zebrać nie mogę. :D

      Usuń
  7. Czytałam wszystkie książki autora i wszystkie polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Utknęłam po "Cieniu wiatru" i nie mogę ruszyć dalej z twórczością Zafóna... Muszę koniecznie nadrobić. :)

      Usuń
  8. Jak bardzo dobrze rozumiem ten pierwszy akapit! Też zazwyczaj sięgam po jakąś książkę jak już minie na nią faza w internetach. Przeklęta przekora :D Prócz Zmierzchu. Zmierzch przeczytałam przed fazą na niego i jako że stwierdziłam, że to jest takie meeh, to cała faza mnie tym bardziej wkurzała xDD

    Co do samego Zafona, pamiętam czytanie tej książki przed maturą i to, że byłam zachwycona mniej więcej tym, co opisujesz - samą historią, bo też kocham książki i to jest historia pisana pod takich ludzi jak ja; ale też właśnie językiem - z tego, co pamiętam, wydanie jest bardzo staranne i mimo żółtawego papieru (a może własnie dzięki niemu?) ma swój klimat. Jednak teraz trochę boję się do niej wrócić, bo jestem bardziej cyniczna. Co jeśli teraz stwierdzę, że historia jest wydumana, a język zbyt kwiecisty? :((((

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz