Książki Marcina Mortki biorę w ciemno od czasu, gdy przeczytałam Morza Wszeteczne. Zatem nikogo nie powinien dziwić fakt, że gdy dowiedziałam się o serii spod jego pióra, która miała połączyć w sobie fantastykę i historyczne oblężenie Malty, od razu postanowiłam, że muszę ją przeczytać. Co prawda pierwszy tom trochę odczekał na półce, ale wreszcie nadeszło jego pięć minut.