Oprawca Boży - Eugeniusz Dębski

Polska fantastyka to naprawdę mocna konkurencja dla tej z zachodu, głównie angielskiej. Jednak nie da się ukryć, że w każdej zdarzają się lepsze i gorsze dzieła. Zazwyczaj trafiam na te lepsze, czasami na przeciętniaki, ale tym razem trafił mi się ewidentny bubel...

Oprawca Boży - Rafał Dębski

Durkiss, młody mężczyzna, jest oprawcą bożym, egzekutorem. Co to w praktyce oznacza? Ano to, że na rozkaz swojego boga, N'gadufala, morduje wskazanych mu ludzi i karze ich za mniejsze lub większe przewiny wobec bóstwa. Rzucany z jednego końca kraju na drugi, może tylko pomarzyć o żonie i ciepłym domu. Aż, gdy trafia do karczmy, gdzie w stajni morduje sieklicę, potwora uwielbiającego pić krew, trafia na Ozjanę – piękną, hożą dziewoję, która chętnie oddaje mu nie tylko ciało, ale też serce. Jakby romnasu było mało, to wzywa go przed swoje oblicze sam Bóg i wyznacza zadanie: ma dotrzeć do Merchantaru, gdzie ma zabić yffena Mastemarga i shańbić publicznie jego córkę jako krzywoprzysięstwo wobec N'gadufala. Chcąc, nie chcąć, Durkiss wyrusza w drogę, kompletnie nie wiedząc, co czeka go na jej końcu.

Gdyby Bogowie własnoręcznie chcieli wymuszać na ludziach posłuszeństwo, to pewnie nie robiliby niczego innego, jak tylko ścigali i karali nieposłusznych.

Plusem tej książki jest jej długość. Tak, niewątpliwym plusem, bo nawet się człowiek nie zdąż zmęczyć, czytając te niecałe 250 stron. Przez taką ilość stron Oprawca Boży przypomina bardziej bardzo rozbudowane opowiadanie niż pełnoprawną powieść. Z tej historii można było stworzyć coś dużo, dużo lepszego niż to, co przedstawił nam Eugeniusz Dębski.

Ludzie. Jesteście łasi zaszczytów i łatwego życia...

Świat przedstawiony jest właściwie nie przedstawiony. Brakuje tu opisów miast, świata, w jakim poruszają się bohaterowie, zwyczajów i w ogóle wszystkiego... Autor skupia się tylko na fabule, ewentualnie na opisach wyglądu postaci. Jak kania dżdżu wyczekiwałam jakiegoś bardziej rozbudowanego opisu, a tu nic, zero... Strasznie mi to przeszkadzało i uwierało w trakcie lektury. Na dodatek autor ma wyjątkowo toporny styl. Wszędzie powciskane przekleństwa, pełno obcych słów z jakiegoś lokalnego języka (chociaż muszę przyznać, że swojski kurwijar mnie rozbawił), w ogóle pełno obcych słówek. Wybijało to z rytmu. Jak nie mam nic przeciwko przekleństwom (w takim Komorniku Gołkowskiego potrafiły mnie setnie ubawić), tak tutaj mnie uwierały jak koci żwirek w zawiązanym glanie.

No tak... Bogowie chcą rządzić potulnym stadem słabych, miękkich, wrażliwych na wodę, żelazo i ogień istot...

Wątek romansowy. No kur...czaku, serio?! S-E-R-I-O?! Ja naprawdę nie wymagam pogłębionej, freudowskiej analizy uczuć zakochanych, ale totalnie nie klei mi się jedna noc ryćkania w karczmie, a potem wielki, płomienny romans do grobowej deski, który wybuchł ni z gruchy, ni z pietruchy... Znaczy, no, może z czegoś tam i wybuchł, ale z całym szacunkiem w ogóle tego nie chwytam. Jak dla mnie wątek całkowicie do wywalenia i zapomnienia, i na dobre by to książce wyszło.

Po raz pierwszy w życiu Durkiss pomyślał, że przychylność Boga kosztuje ogromnie dużo, tak dużo, że normalnie szacujący człowiek zastanawia się, czy nie za dużo.

Bohaterowie też mnie nie porwali. Są płascy, tekturowi, nie czuć między nimi chemii. Ani ich nie polubiłam, ani nie budzili we mnie jakiejś wielkiej antypatii. Ot, byli sobie, bo bez nich by powieści było i tak jakoś się turlali od punktu A do punktu B, a potem dalej. Starałam się jakoś do nich przekonać, ale nie szło. Byli po prostu miałcy i chociaż książkę skończyłam niedawno czytać, to właściwie już zatarli się w mojej pamięci.


Szczerze powiem, że to chyba jednak z gorszych książek, jaką przeczytałam w tym roku. Naprawdę starałam się w niej doszukać jakichkolwiek plusów, ale poza długością i jakością wydania (twarda okładka i grafiki na wklejce są fantastyczne!), nie znalazłam żadnych. Przykro mi to mówić, ale zawiodłam się ogromnie, bo po Fabryce Słów i serii Polska Fantastyka spodziewałam się czegoś dużo lepszego.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Oprawca Boży Eugeniusza Dębskiego.


Dwa na pięć żołędzi
Tytuł: Oprawca Boży

Autor: Eugeniusz Dębski

Cykl: Polska Fantastyka

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 246

Data premiery: 07.06.2019

ISBN: 9788379644254
Oprawca Boży - Eugeniusz Dębski

Recenzja powstała przy współpracy z portalem:

i z wydawnictwem:

Komentarze

  1. Siemka. :) Wszystko spoko, ale typ chyba karze odstępców od wiary (nie każe). Kurwijar fajnie wymyślony. :) Więcej nie powiem, bo nie czytałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A widzisz, autokorekta mi psikusa zrobiła :D Dzięki za uwagę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że czytasz polską fantastykę, ale do wyzwania nie podrzucasz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz