Gdzie dawniej śpiewał ptak - Kate Wilhelm

Ludzi od zawsze ciekawiło to, co nieznane, co miała dopiero przynieść przyszłość. I od niepamiętnych czasów zastanawiali się, jak rozwinie się ich przyszłość. Nic dziwnego więc, że literatura science-fiction usiłowała odpowiedzieć przynajmniej na część tych pytań i dać jakiekolwiek wyobrażenie tego, co przed nami. Taką też próbę podjęła Kate Wilhelm w swojej wielokrotnie nagradzanej powieści Gdzie dawniej śpiewał ptak (tytuł został uhonorowany Nagrodą Hugo za najlepszą powieść, Nagrodą Jupitera oraz Nagrodą Locusa).

Gdzie dawniej śpiewał ptak - Kate Wilhelm

Chociaż książka została po raz pierwszy opublikowana w roku 1976 (w Polsce w roku 1981), to niewiele się zestarzała. A to rzadkość, bo większość powieści science-fiction opisujących nie tak daleką przyszłość z biegiem czasu szybko się dezaktualizuje. Autorka, zamiast skupiać się w niej na losach indywidualności, a raczej na określonej wizji. W tym przypadku mowa o klonowaniu ludzi, o jego skutkach i o tym, jak może wyglądać ludzkość, która przejdzie przez ten proces.

Byli szczęśliwi, gdyż nie starczało im wyobraźni na spoglądanie w przyszłość, toteż każdy, kto usiłował ich ostrzec przed niebezpieczeństwem, stawał się automatycznie wrogim publicznym. Takim [...], który zakłócał doskonałość ich egzystencji.

W bliżej nieokreślonej przyszłości, po katastrofie ekologicznej, jaka ogarnęła Ziemię, grupka ludzi próbuje przetrwać na odciętej od reszty świata farmie. Kate Wilhelm nie wdaje się tutaj w rozważania, cóż to za katastrofa miała miejsce. Poznajemy świat opustoszały, wyludniony, pozbawiony nawet zwierząt czy ptactwa. Opisy są oszczędne, autorka nie rozwleka się nad przedstawieniem czytelnikowi świata, w którym osadziła akcję powieści. Na wyobraźnię oddziałują jednak opisy, w których przekonujemy się, jak niewiele czasu potrzeba, by natura odzyskała to, co zagarnął jej człowiek. Wprost nieprawdopodobne jest to, jak roślinność szybko potrafiła wedrzeć się w zabetonowane miasta, gdzie zabrakło ludzi. Taka apokaliptyczna wizja tworzy pełen niepokoju, duszny klimat, od którego ciężko się uwolnić i silnie rezonuje w czasach obecnej troski o klimat i naszą planetę, która przez działanie człowieka pędzi ku nieuchronnej zagładzie.

Żyjemy na szczycie piramidy [...]. Jeśli piramida popęka i skruszy się w pył, nie będziemy umieli temu zapobiec, nie zdołamy uratować nawet siebie samych. Kiedy wali się fundament, szczyt też obraca się w gruzy, niezależnie od tego, jak wysoko rozwinięte formy życia zdążyły na nim powstać. Gdy ta chwila nadejdzie, wierzchołek rozsypie się w proch razem z fundamentem. Jeśli chce się zbudować coś nowego, trzeba zaczynać od samej podstawy, a nie stawiać to na czubku budowli wznoszonej przez minione wieki.

Autorka w książce skupia się przede wszystkim na swoich bohaterach, z tym że raczej nie jednostkowo, a bardziej postrzegając ich jako grupę. Gdy pierwsze pokolenie, jeszcze pamiętające zaludniony świat, rozpoczyna klonowanie, ma opory i odczuwa dyskomfort na myśl o takiej ingerencji w ludzkość. Kolejne pokolenia, które odczłowieczają się coraz bardziej, tracą ten moralny hamulec, a widomą oznaką tego są kolejne cyfry pojawiające się po imieniu klonów oznaczające następujące po sobie generacje. Klony tracą jednostką świadomość, coraz bardziej tworzą jedną grupę, nawet nie potrafią przebywać z daleka od siebie przez dłuższy czas. Wszystkie oznaki indywidualności są tępione i usuwane z tej społeczności, bo mogą zakłócić jej funkcjonowaniu, a co za tym idzie prowadzić do jej zniszczenia.

Czuję... sama nie wiem, jak się czuję. Jakby ulotniło się coś, co mi ciążyło i przeszkadzało żyć. Ulotniło się, a jestem teraz lekka, wolna i... tak, szczęśliwa. Więc może jednak jestem szalona. Może tak właśnie wygląda szaleństwo.

Taka wizja przyszłości budzi niepokój. Chociaż Kate Wilhelm nie stworzyła porywającej fabuły, indywidualnych bohaterów czy zachwycających opisów, to od książki trudno się oderwać, a po jej przeczytaniu nie da się od razu o niej zapomnieć. To nie jest lekka i łatwa powieść, daje bardzo do myślenia, a roztaczana wizja apokaliptycznej zagłady Ameryki budzi przerażenie. Ten klimatyczny wątek oddziałuje szczególnie mocno teraz gdy mierzymy się z postępującą degradacją środowiska i musimy ratować naszą planetę na wszystkie możliwe sposoby, by nie doprowadzić do jej całkowitego unicestwienia. Ponadto mimo tego, że jesteśmy już w drugim dziesięcioleciu XXI wieku, to klonowanie ludzi nadal budzi wiele kontrowersji i jest tematem ożywionych dyskusji, szczególnie tych dotyczących kwestii, czy człowiek ma moralne prawo do tworzenia swoich kopii. Koncepcja rozwoju klonowanych społeczności, jaką przedstawia autorka, nie napawa optymizmem, więc miejmy nadzieję, że jej przewidywania nigdy się nie spełnią.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Gdzie dawniej śpiewał ptak Kate Wilhelm.


Cztery i pół na pięć żołędzi
Tytuł: Gdzie dawniej śpiewał ptak

Tytuł oryginału: Where Late the Sweet Birds Sang

Autor: Kate Wilhelm

Tłumaczenie: Jolanta Kozak

Cykl: Wehikuł Czasu

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Liczba stron: 296

Data premiery: 21.07.2020

ISBN: 9788381881135
Gdzie dawniej śpiewał ptak - Kate Wilhelm

Recenzja powstała przy współpracy z wydawnictwem:

Dom Wydawniczy Rebis

Komentarze

  1. Warto zaglądać do takich ponadczasowych powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, że takie historie dają mocno do myślenia i szybko nie wychodzą z głowy.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jest fascynująca, bardzo mi się podobała i zainteresowała.

      Usuń

Prześlij komentarz