Czytelnicze podsumowanie września 2022

Ja wiem, że to klasyk, ale... Rany boskie, jak ten rok pędzi! Ledwo zaczynał się, a tu już ostatnia prosta, bo wrzesień za nami, została tylko połowa października, listopad, grudzień i znowu zmiana w kalendarzu. W każdym razie, skoro wrzesień to jesień, a jak ta pora roku, to długie wieczory, świeczki, kocyk i czytanie książek, czyli to, co tygryski (i wiewiórki) lubią najbardziej.

W sumie pięć książek przeczytanych, ale na zdjęcie załapały się trzy z nich...
W moim wrap upie z zeszłego miesiąca co prawda średnio widać, jak dobrze mi się czyta o tej porze roku. Wrzesień zakończyłam z pięcioma książkami na koncie (na zdjęciu są tylko trzy, bo jedną pożyczyłam, więc się nie załapała, a o drugiej zapomniałam). Za to trafiły mi się właściwie same dobre, trzymające dość wysoki poziom, lektury.


  1. World of Warcraft. Sylwana – Christie Golden (3/5) – recenzja

  2. Dolina niesamowitości – Anna Nieznaj (5/5)

  3. Atlas nieba – Edward Brooke-Hitching (5/5)

  4. Panie Czarowne – Jakub Ćwiek (5/5)

  5. Cienie Nowego Orleanu – Maciej Lewandowski (2,5/5)


Powieść Christie Golden to moje pierwsze spotkanie ze światem World of Warcraft. Coś mi się obiło wcześniej o uszy, trochę grałam w Hearthstone, czyli karciankę od Blizzarda, w której pojawiają się postaci z WoWa, ale styczności z samą grą i z książkami powstałymi na jej podstawie nie miałam. W każdym razie opowieść o elfce Sylwanie Bieżywiatr to lekka rozrywka na kilka wieczorów, przy której nie trzeba specjalnie myśleć. Zdarzają się tu skróty fabularne, które pewnie fanom gier nie będą przeszkadzały, ale jeśli ktoś nie siedzi w tym lore to może się pogubić. Dodatkowo wkurzała mnie ciągle główna bohaterka, która w ogóle nie dorastała w trakcie fabuły, zachowywała się impulsywnie i podejmowała decyzje pod wpływem chwili. Nie jest to mój ulubiony typ postaci, więc momentami ciężko mi było nie rzucić książką o ścianę.


Dolina niesamowitości to powieściowa kontynuacja zbioru opowiadań Błąd uwarunkowania. Fabuła w niej skupia się na Sanji Popović i na tym, jak ktoś próbuje zamknąć i skompromitować projekt Czarnych Kotów. Spotykamy tu też pozostałych bohaterów z poprzednich opowiadań, więc to trochę taki powrót do starych znajomych. Nie ukrywam, że na fabule trzeba się skupić, żeby nie pogubić powiązań, bo poza tym, że to książka pełna akcji, to w dodatku mamy tu także trochę thrillera politycznego. Świetna pozycja i nie dziwię się wcale jej nominacji do nagrody Zajdla.


Atlas nieba to tak cudnie wydana książka, że samo jej przeglądanie sprawia ogromną frajdę. Dom Wydawniczy Rebis naprawdę postarał się o oprawę graficzną tego tytułu. Twarda okładka, dość duży format i mnogość ilustracji powodują, że jest to uczta dla oczu. Merytoryczna zawartość też była niczego sobie. Historia odkryć na niebie, o tym, jak poznawano kolejne planety i budowano coraz lepsze urządzenia do obserwacji nieboskłonu. Na dodatek Edward Brooke-Hitching potrafi tę całą wiedzę podać w lekki i przystępny sposób, więc przy lekturze nie sposób się nudzić.


Panie Czarowne... O matko i córko, jakie to było dobre! Ja wiem, że Jakub Ćwiek umie w pisanie, ale nie spodziewałam się, że aż tak dobrze wyjdzie mu książka o trzech kobietach i to z perspektywy tychże. Przeczytałam ją tak szybko, że aż mi było przykro, że to już koniec. Całość opiera się o historie o głuchołaskich wiedźmach, jest poruszająca i nawet momentami nieco przerażająca. Kurczę, naprawdę będę miała ogromny problem przy tegorocznym głosowaniu na Zajdla, bo nominowanych jest stanowczo za dużo zbyt dobrych książek.


Cienie Nowego Orleanu niezbyt mnie porwały. To mógłby być naprawdę świetny kryminał z elementami horroru, tylko nie bardzo przemówił do mnie wątek Cthulhu. Z lovecraftowskim potworem nie jestem obznajomiona (wiem, że istnieje), więc w sumie ten motyw ani mnie ziębił, ani parzył. Moim skromnym zdaniem można było tam umieścić jakieś inne potwory z piekła rodem i byłoby nawet ciekawiej, ale cóż, to była decyzja autora. Na szczęście sama akcja w dużej części opiera się na wątku kryminalnym, a tutaj nie mam za bardzo do czego się przyczepić.


I tak to ten wrzesień u mnie wyglądał. I byłabym zapomniała – oficjalnie to miejsce ma już skończone pięć lat. Kurde, sama nie wierzę, że to piszę. Wiewiórka w okularach powstała w 2017 roku i tak sobie istnieje w tym kąciku Internetu. Sobie i Wam życzę kolejnych wspólnie spędzonych pięciu lat i samych dobrych książek!

Komentarze

  1. Atlas Nieba - zgadzam się w 100% z opinią i oceną. Bardzo ciekawa pozycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest świetna, a patrzeć na nią mogę naprawdę godzinami.

      Usuń
  2. Lubię te Twoje podsumowania, zawsze mnie inspirują

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak miło to czytać. :) Dziękuję!

      Usuń

Prześlij komentarz