Nie ma sytuacji bez wyjścia – recenzja "Sokoła spartańskiego" Conna Igguldena

 Czasami wydaje nam się, że trafiliśmy w sytuację bez wyjścia. Nieważne, jaki sposób rozwiązania problemu wybierzemy, to i tak nie ma się prawa udać. A potem okazuje się, że jednak istnieje możliwość ucieczki z matni, że wbrew zdrowemu rozsądkowi to wszystko może się zakończyć dobrze. Mniej więcej to samo przydarzyło się bohaterom powieści historycznej Sokoła spartańskiego Conna Igguldena.

Ksenofont, młody uczeń Sokratesa, nie potrafi sobie znaleźć miejsca w Atenach. Jedyne pocieszenie odkrywa w rozmowach ze swoim przyjacielem i nauczycielem, który w przyszłości stanie się jednym z najbardziej znanych filozofów czasów starożytnych. Tymczasem we wrogiej wobec Grecji Persji król Artakserkses II, syn wielkiego Dariusza II, panuje nad krajem obejmującym swoją powierzchnią ogromne połacie ziemi. Kiedy jego brat, Cyrus Młodszy, zaczyna się buntować, wyrusza przeciwko niemu. Po stronie Cyrusa stają elitarne oddziały Spartan, a także najemnicy z miast-państw Grecji, a wśród nich Ksenofont, poszukujący lepszego losu w życiu. Gdy dochodzi do bitwy, a głowa młodszego z braci opada w kurz pustyni, Grecy zostają pozostawienie samym sobie w samym środku wrogiego imperium. Przed nimi długa podróż do domu, misja, która z pozoru wygląda na taką, która nie ma szans powodzenia.

Ale dobra opowieść jest dziełem sztuki, nawet nie bardzo odległym od pięknego posągu. Ważne, aby snuła się wartko i gładko i aby błyszczała jak marmur.

Conn Iggulden po mistrzowsku przedstawił dzieje marszu dziesięciu tysięcy. Pośród postaci historycznych, takich jak Artakserkses, Cyrus, Klearchos czy Ksenofont, odnajdujemy również bohaterów fikcyjnych, którzy przewijają się w tle tej historii. Wraz z Grekami wyruszamy z ich ojczyzny do Persji, stajemy do walki z nieprzeliczonymi wojskami Persów, aż w końcu wracamy nad brzeg Morza Śródziemnego. I chociaż dobrze wiemy, jak ta historia się skończy, w końcu możemy o marszu przeczytać w każdej encyklopedii czy podręczniku historii, to i tak śledzimy losy około dziesięciu tysięcy Greków pragnących wrócić do ojczyzny.

Ateny przemawiały głosem tłumu, a czego nieodmiennie chce tłum, jeśli nie wygodnego życia bez wysiłku, wylegiwania się w promieniach słońca i otrzymywania tego, na co się nie zapracowało?

Oprócz tego, że mamy w rękach powieść historyczną, to autorowi udało się w niej przemycić wiele dodatkowych myśli i wartości. To historia o przyjaźni i wierności ideałom, o wytrwałości w dążeniu do celu i niezłomnej silnej woli. Klearchos, dowódca Greków, okazuje się silnym, dzielnym żołnierzem, który nie ulega nawet na chwilę. Jako Spartanin był chodzącym nośnikiem ideałów tego wojowniczego miasta-państwa. Klearchos, Ateńczyk, chociaż uczony przez filozofa i sam skłaniający się ku tej dziedzinie, jawi się czytelnikowi jako niezłomny i pomysłowy dowódca, któremu udaje się przeprowadzić prawie dziesięć tysięcy ludzi z centrum Persji na brzeg morza i uratować ich przed niechybną śmiercią z rąk wrogów.

[...] kreowanie każdej rzeczywistości zawsze wymaga złota i srebra.

Powieść podzieliłabym na dwie części. Pierwsza obejmuje okres od momentu, gdy Cyrus decyduje się na bunt wobec starszego brata, aż do chwili, gdy w bitwie pud Kunaksą Artakserskses ścina mu głowę. Druga natomiast obejmuje swoim czasem chwile po bitwie aż do samego końca fabuły, gdy Grecy stają na brzegu Morza Śródziemnego. Miałam trochę wrażenie, że pod względem tempa akcji, to pierwsza część była dużo bardziej dynamiczna, działo się w niej więcej, natomiast w tej drugiej fabuła była bardziej rozciągnięta. Nie zmienia to jednak faktu, że całość czytało się znakomicie, a Conn Iggulden ma bardzo plastyczny i żywy styl, dzięki któremu wszystko, o czym pisze, staje nam przed oczami jak żywe.

Życie człowieka jest krótkie. Po co więc robić cokolwiek? Czy nie lepiej się położyć i wylegiwać na słońcu? Wszyscy kończymy przecież w tym samym miejscu. A jednak ci z nas, którzy wiedzą, co to duma, walczą do ostatniego tchu.

Sokół spartański to świetna powieść historyczna, pełna akcji i dynamiki, z żywymi bohaterami, którzy niemal wychodzą ze stron tej książki. Myślę, że każdy fan tego typu literatury się nie zawiedzie, gdy zdecyduje się na jej lekturę. Ja ze swojej strony gorąco ją wam polecam.


Tytuł: Sokół spartański

Tytuł oryginału: The Falcon of Sparta

Autor: Conn Iggulden

Tłumaczenie: Piotr Kuś

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Liczba stron: 528

Rok wydania: 2020


Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

Komentarze

  1. Z przyjemnością mknie się po stronach powieści, zachwyca styl narracji, płynny, szczegółowy, obrazowy, wciągający. Przekonują bohaterowie, szeroki wachlarz rozterek i emocji. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwykle takich książek nie czytam, ale zaciekawiłaś mnie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę oceniłaś dość wysoko więc z pewnością jest ona warta uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się, że warto sięgnąć po tę powieść. Pozdrawiam i zapraszam do odwiedzenia bloga:)
    https://bezksiazkiwtytule.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ja strasznie żałuję, ze mam już zaplanowane najbliższe czytelnicze miesiące, ale może uda mi się gdzieś wcisnąć sokoła, bo bardzo lubię takie powieści

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa fabuła, dużo stron, pozytywne opinie - zapowiada się bardzo ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję się zainteresowana tym tytułem

    OdpowiedzUsuń
  8. Te przemyślenia zachęcają mnie do sięgnięcia po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz