Strach ma wielkie oczy – recenzja "Kolejnych upiornych opowieści po zmroku" Alvina Schwartza

Ludzie uwielbiają się bać. Bać wymyślonych historii opowiadanych przy ognisku w środku nocy, gdy w lesie słychać pohukiwanie sowy i popiskiwanie nietoperzy. Takie straszne historie pozwalają oswoić lęk, sprawiają, że rzeczy ostateczne, jak śmierć, stają się nieco mniej straszne, stają się bardziej częścią naszego świata. I chyba taki też cel miał Alvin Schwartz, zbierając Kolejne upiorne opowieści po zmroku.

Ten zbiór w niczym nie odbiega od poprzednich dwóch tomów, o których pisałam tutaj i tutaj. Podzielony został na sześć części – Gdy nadchodzi śmierć o straszeniu zza grobu, Na krawędzi o tym, co nie miało prawo się zdarzyć, Zdziczeć o dzieciach porwanych przez zwierzęta i przez nie wychowanych, Pięć koszmarów o z pozoru zwykłych historiach, które nie mają zwykłego zakończenia, Co tu się dzieje? o nawiedzonych domach i Ktooooo?, która zawiera opowieści jednocześnie straszne i zabawne. Tomik jest krótki, ma niecałe dwieście stron, a jego sporym plusem jest, znowu, jakość wydania. Znajdziemy tu podkreślające grozę czytanych opowiastek ilustracje wykonane przez Stephena Gamella – są one naprawdę klimatyczne i robią świetne wrażenie, szczególnie, że są utrzymane w czarno-białej kolorystyce, co wywołuje jeszcze większe zaniepokojenie.

Niestety, same historie po raz kolejny nie wywołały we mnie oczekiwanego strachu. Może odrobinę niepokoju, ale na pewno nie przestraszyły mnie na tyle, żebym bała się wstać w nocy po ciemku z łóżka i pójść po wodę do kuchni. Potraktowałam je bardziej jako lekkie historie, pokazujące w ciekawym świetle ludzkie lęki i będące niezłym źródłem zagranicznego folkloru. To spory zawód (nie, żebym spodziewała się czegoś więcej po poprzednich dwóch tomach, ale jednak liczyłam na odrobinę lepszy zbiór).

Czy warto przeczytać? Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony jest to ciekawy zbiór pod kątem folkloru i poznawania tego, co najbardziej ludzi przeraża. Pomaga w tym również obszerna bibliografia, którą zamieścił autor na końcu książki, dzięki której bardziej dociekliwi czytelnicy będą mogli poszerzyć swoją wiedzę. Jednak z drugiej strony, jeśli ktoś spodziewał się po tym zbiorze tego, że nie będzie mógł w nocy spać ze strachu i będzie bał się ciemności, to odradzałabym czytanie tej serii – wynudzicie się i nie znajdziecie w niej żadnych tego typu historii. Sami powinniście zdecydować, czy macie ochotę na ten tomik, a jeśli tak, to mam nadzieję, że znajdziecie w nim więcej plusów, niż ja.


Tytuł: Kolejne upiorne opowieści po zmroku

Autor: Alvin Schwartz

Tłumaczenie: Piotr Kuś

Cykl: Upiorne Opowieści, tom III

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 152

Rok wydania: 2020

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:


Komentarze

  1. Jak na razie na półce mam "Upiorne opowieści o zmroku" i jeżeli przypadną mi do gustu to być może sięgnę również po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak to już jest chyba z takimi historiami, im więcej się ich czyta tym mniej straszą, dlatego ja zrobiłam sobie przerwę i muszę stwierdzić, że podziałało to na mnie i teraz potrafię się znowu bać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takim upiornym opowieściom nigdy nie odmawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałam, że są kolejne tomy! Chętnie przeczytam, to coś w moim klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj ♡
    Niestety nie znam, ale jestem bardzo, bardzo zaciekawiona i chętnie poznam historię bliżej :) Wspaniała recenzja!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie znam tej książki, ale sama niesty wiem jak to jest, kiedy książka nie daje ci upragnionego strachu. Trochę szkoda, ale może będzie gdzieś taka, książka która cię przerazi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam takie historie z dreszczykiem

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiam się czy ta książka przypadłaby mi do gustu. Lubię opowieści mające na celu wywołać strach. Pomyślę nad sięgnięciem po tą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj robi się strasznie. Ostatnio nie mogę spać po takich książkach

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że taka krótka ta książka. Bardziej przystaweczka niż danie główne...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz