Jak wyglądałby świat, gdzie religia stała się przekleństwem? - recenzja "Bez wytchnienia" Michała Matuszaka


We współczesnym świecie mamy mnogość religii, ale też mnogość radykalizmów. Zarówno na scenie politycznej, jak i w religiach pojawiają się wszelkiego rodzaju skrajne nastroje, co prowadzi do konfliktów. A czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jakby wyglądał nasz świat, gdyby to religia stała się priorytetem i wyznacznikiem naszego życia? Gdyby wszystko było jej podporządkowane, a całe państwo takie, jak Polska, byłoby państwem kierowanym przez radę uznającą za słuszną tylko religię katolicką? Taką przerażającą perspektywę kreuje przed nami Michał Matuszak w swojej książce Bez wytchnienia.

Bohaterem historii jest młody chłopak Adam, piętnastolatek. Żyje w Polsce, która tak, jak cała Europa, jest podzielona i targami wojnami między katolikami, muzułmanami, Żydami i hinduistami. Krajem rządzi Rada, wyznająca tylko życie według katolickich zasad i wprowadzając skrajny fanatyzm w każdą dziedzinę życia. Adam, mimo tego, że jego ojciec walczy w szeregach bojówek katolickich, wątpi w taką rzeczywistość i nie zgadza się na to, co go czeka – zaplanowany ślub już w wieku 16 lat i walka z innymi religiami. Nie chcąc jednocześnie stracić rodziny, stara się jakoś sprzeciwić panującemu porządkowi, co wywołuje lawinę wydarzeń. Czy młodemu chłopakowi uda się zmienić otaczający go świat?
Ogromnym plusem (i jak dla mnie jedynym, od razu zapowiem) tej książki jest pomysł. Przedstawiona tutaj bliska przyszłość napawa człowieka lękiem, tym bardziej że wiele jej oznak widzimy na co dzień – radykalizujące się grupy etniczne i religijne, czy też polityczne. Tak samo jest z rozpadem Unii Europejskiej – już teraz przeżywa ona kryzys i nie wiadomo, jak to się skończy. A nie od dziś wiadomo, że religia jest spoiwem, które pomaga utrzymać tożsamość narodową i przetrwać w kryzysie. Dostarcza ona jasnych wyznaczników co jest dobre, a co złe i dzięki temu ułatwia ludzkie życie. Dlatego też tak łatwo podporządkować jej w burzliwych i niepewnych czasach jednostki, które potrzebują celu i określonych ścieżek, jak prowadzić życie. Pomysł, na podzielenie miast na dzielnice podległe danemu wyznaniu i walczące ze sobą jest naprawdę godny uwagi i byłby bardzo dobrym początkiem świetnej książki, gdyby nie cała reszta wykonania...
Oczywiście, jak to w takich książkach bywa, musiał się pojawić opozycjonista do Rady, która rządzi krajem. W tym przypadku jest to nielegalna, działająca w podziemiu organizacja Pacyfa, zrzeszająca wyznawców wszystkich religii. Chcą oni zmienić świat, wierzą w pokojowe współistnienie każdego wyznania i w to, że Rada manipuluje rzeczywistością, chcąc utrzymać się przy władzy. Ich działania przypominały mi poniekąd działania polskiego państwa podziemnego w czasach okupacji nazistowskiej – rozklejanie plakatów, malowanie murów w antyreligijne hasła, itd. Akcje z pozoru niegroźne, ale wprowadzające zamęt w poukładane życie praworządnych katolików. Idea Pacyfy była naprawdę nieźle i ciekawie przedstawiona, za co należy się uznanie dla autora.
Chciałam też zauważyć, że Michał Matuszak wykazał się naprawdę dobrą oceną naszego społeczeństwa – współczesna młodzież praktycznie nie wyobraża sobie życia bez Facebooka, Instagrama czy SMSów. A ważną częścią komunikacji przez te kanały są wszelkiego rodzaju emotikony – to, jaką wagę do nich przywiązujemy zostało znakomicie podkreślone w książce. Często zastanawiamy się dłużej jakiego emotka użyć, niż tego, co napisać w SMSie, żebyśmy zostali dobrze zrozumiani. Trochę to przerażające, bo prowadzi do zepchnięcia słowa pisanego w cień, a wysunięcie na pierwszy plan banalnych piktogramów.
Teraz ta mniej przyjemna część, czyli co mi się nie podobało. Bohaterowie. Płascy, bez charakteru i bez wyrazu. Adam, główny bohater, z jednej strony próbuje się buntować, z drugiej strony robi wszystko to, co mu się każe. I nieważne, co zrobi, i tak wpada w kłopoty, z których jakimś cudem wychodzi za każdym razem – po drugim razie zrobiło się to najnormalniej w świecie nudne i przewidywalne. Tempo akcji było takie, że... właściwie go nie było. Niby coś się działo, niby powinno być jakieś napięcie, a tak naprawdę przysypiałam z nudów. Fabuła całości wyglądała mniej więcej tak: Adam wpada w kłopoty – dowiaduje się czegoś wstrząsającego, nad czym wraca do porządku dziennego – ratują go z kłopotów – chwila spokoju – Adam wpada w kłopoty, i tak w kółko. Tak się nie da po prostu, żeby zaciekawić czytelnika!
Miałam też ogromny problem ze stylem autora. Sformułowania w stylu: odtransportował tę myśl czy zneutralizować symptomy konsternacji sprawiały, że przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, o co właściwie autorowi chodziło. Na dodatek po kilka razy powtarzano te same informacje w jednym zdaniu albo w jednym akapicie, zdanie po zdaniu. Nie wspominając o łopatologicznym wręcz tłumaczeniu zachowań bohaterów, jakby autor powątpiewał w inteligencję czytelnika i w to, że sam się domyśli powodów poczynań postaci. Problem był też w tym, że rozwodzono się momentami aż do przesady nad jedną kwestią. To wszystko doprowadza mnie do pytania, jaki target wiekowy miał w głowie autor? Bo jeśli chodziło mu o nastolatków, to ja bardzo przepraszam, ale przy takim stylu żaden z nich się nie połasi na tę książkę – jako osoba prawie trzydziestoletnia miałam problem ze zrozumieniem niektórych zdań, a co dopiero piętnasto- czy szesnastolatek.
Zamykając tę recenzję w kilku słowach, muszę powtórzyć, że Bez wytchnienia miało naprawdę spory potencjał, wynikający z pomysłu i całej koncepcji na świat przedstawiony. Został on jednak zmarnowany wręcz koncertowo przez pokręcony i niejasny styl, bohaterów bez wyrazu i brak jakiegokolwiek napięcia. Mimo wszystko trzymam mocno kciuki za Pana Michała i mam nadzieję, że kolejna książka tego autora, po jaką sięgnę, będzie dużo lepsza.



Tytuł: Bez wytchnienia

Autor: Michał Matuszak

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

Liczba stron: 321

Rok wydania: 2017






Za egzemplarz serdecznie dziękuję Autorowi!

Komentarze

  1. Ugh, nie brzmi jak powieść dla mnie, chociaż przyznaję - pomysł na fabułę całkiem interesujący. Zastanawia mnie natomiast, z myślą o jakim czytelniku została napisana, bo tematyka jest jednak cokolwiek kontrowersyjna.

    Nie wiem jak rozwija się akcja w powieści, ale nie brzmi to na książkę, po którą sięgnie osoba faktycznie wierząca (bo w pewnym sensie mogłaby poczuć się urażona. Chcąc nie chcąc, religia opiera się na ślepej wierze i uznaniu innych wyznań za błędne, a wręcz nakłania do nawracania innowierców. Współistnienie to swoisty kompromis oznaczający odrzucenie części nauk). Dla ateisty również nie brzmi to na świetną pozycję weekendową, bo jak już ma czytać fantastykę to lepiej klasykę gatunku ;D Zaś agnostycy będący ideologiczne najbliżej podejściu Pacyfy są tak naprawdę - w moim odczuciu - zbyt obojętni na te tematy, żeby sięgać po nie w lekturze. Wow, w takich momentach żałuję, że nie pracuję w księgarni i nie mogę na bieżąco robić sobie takich analiz :D

    A Ty jak, po lekturze, sądzisz? Odkładając na bok fakt, że cholera wie, czy dla dorosłego czy nastolatka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że coś w tym jest, co napisałaś. Osoby faktycznie wierzące i głęboko religijne mogą faktycznie poczuć się urażone przede wszystkim faktem, że są tu przedstawieni jako skrajnie porąbana, że tak to ujmę, grupa, która nie jest skłonna pójść na żadne ustępstwa, a wręcz przeciwnie. A agnostycy i ateiści to raczej na pewno po taką lekturę nie sięgną...

      Usuń
  2. Miałam w planach lekturę tej książki, ale teraz, to już chyba sobie daruję. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jestem zachwycona, ale Tobie może przypadnie do gustu :)

      Usuń
  3. No, to wiem, że lepiej sobie odpuścić. Szczerze mówiąc, nie czuję się na siłach, by unieść taki temat w lekturze, gdyż jest on dla mnie zwyczajnie zbyt delikatny. W końcu jakże łatwo, bezrefleksyjnie posądzić religię o całe zło na świecie, nazwać zwyczajnie religijnego katolika, Żyda czy Muzułmanina fanatykiem. Widzę jednak, że omijając tę książkę szerokim łukiem, wiele nie stracę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się zaprzeczyć, że wszystkie religie w tej książce są przedstawione jako skrajnie fanatyczne, co nie bardzo człowiekowi gra...

      Usuń
  4. Kurczę a już myślałam, że być może to książka dla mnie. Taka kontrowersyjna. A tu bubel - nie da się czytać :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę obronić autora, czytałam tę pozycję i nie zgodzę się z recenzentką (oczywiście każdy ma swoje zdanie), aczkolwiek mnie porwała ta lektura i nie chodzi w niej o to że religia jest złem tego świata wiec wszyscy powinni zostać ateistami tylko o tym jak łatwo dzięki religii manipulować ludźmi. Książka jest refleksyjna i dzięki niej czytelnik choć na chwile zaczyna się zastanawiać nad istotą religii samej w sobie i tym jak ludzie potrafią ją dziwnie interpretować. Ja osobiście gorąco polecam tę pozycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może za mało to podkreśliłam w tekście, ale pomysł na książkę bardzo mi się spodobał, przeszkadzał mi okrutnie styl autora i bohaterowie. Sama warstwa "ideologiczna" fabuły była świetna i bardzo dobrze przemyślana, ale niektóre zwroty przyprawiały mnie o ból zęba.

      Usuń
  6. Michał Matuszak odważnie porusza trudne tematy, kłopotliwe zagadnienia, niewygodne prawdy, których nie chcemy wypuszczać na powierzchnię, upubliczniać i nagłaśniać, gdyż psują idealny wizerunek świata, są niewygodne i niepożądane, a przecież jak najbardziej warto je prześwietlać i analizować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, bo temat był jak najbardziej kontrowersyjny, szkoda tylko, że trochę wykonanie go zepsuło.

      Usuń
  7. Kontrowersyjny temat przyciąga, ale wykonanie już nie... Podziękuję. Nie miałam wcześniej pojęcia o tej książce ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co widzę, jestem jedną z niewielu osób, którym się ta książka nie podobała, więc może Tobie jednak by przypadła do gustu.

      Usuń
  8. Temat na książkę ciekawy ale chyba nie do końca udźwignięty tak jak bym chciała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę słabo udźwignięty, mam nadzieję, że w innych książkach tego autora jest jest lepiej :)

      Usuń
  9. Po Twojej opinii sądzę że książka jest interesująca i warta uwagi ale jednak nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałem "Bez wytchnienia" i odniosłem zupełnie odmienne wrażenie. Książka bardzo intrygująca, wciągająca i wiele wnosząca do dyskusji na temat kształtu świata i kierunku w którym zmierza. Tak ja to widzę. :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, że każdy ma inne zdanie na temat tej książki :) Sama tematyka mi się podobała i dawała faktycznie dużo do myślenia, ale wykonanie mi, niestety, nie przypadło do gustu :)

      Usuń
  11. Oj, będę musiała sobie odpuścić tę pozycję, chociaż temat mi się wydaje dość interesujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematyka jest bardzo ciekawa, ale część rzeczy jednak mi przeszkadzała i to dość mocno :)

      Usuń
  12. Cóż, dla mnie - chociaż jestem ateistą - brzmi to jak gimnazjalny antykatolicyzm (zresztą na dziś nic nie wskazuje, żeby to katolicyzm miał stać się politycznym systemem totalitarnym - tu inna religia zagraża). Bywa, swoje wypociny futurologiczne mają prawacy, to czemu nie lewacy... Tak jak nie marnuję czasu na Wolskiego czy Lisickiego, tak nie mam zamiaru marnować na Matuszaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaryzykowałam z tą lekturą, fakt, ale sama fabuła zapowiadała się całkiem ciekawie. Niestety, masz rację, trochę to taki gimnazjalny antykatolicyzm... Co do zagrożenia: w Polsce, obawiam się, że jednak grozi nam katolicki totalitaryzm, patrząc na naszych rządzących, ale to chyba dyskusja na inny moment.

      Usuń

Prześlij komentarz