"Jak doszło do tego, że tak wielu pozwoliło tak nielicznym na tak ogromne barbarzyństwo?" - recenzja "Bursztynowej komnaty" Steve'a Berry'ego
Któż
z nas nie chciałby wziąć udziału w pełnej przygód wyprawie po
zaginione skarby historii? Odkryć jedną z zagadek przeszłości?
Chyba każdy i nie jestem tutaj wyjątkiem. Dlatego, jako wielka
wielbicielka historii i pełnych akcji powieści, chętnie czytam
książki, gdzie te dwa główne wątki się łączą, a jednym z
moich ulubionych pisarzy w tym nurcie jest Clive Cussler. Ale dzisiaj
nie o nim. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić książkę Bursztynowa
komnata autorstwa Steve'a Berry'ego, polecaną przez kolejnego
fantastycznego autora, Dana Browna (a przynajmniej jego rekomendacja
była na okładce).
Pokrótce
najpierw chyba powinnam napisać, czym jest właściwie ta cała
bursztynowa komnata. Otóż jest to rosyjski zabytek sztuki, który
zaginął w trakcie II wojny światowej. Boazeria powstała jeszcze w
XIX wieku w Prusach i była w całości zrobiona z bursztynu. Do
Rosji trafiła jako podarunek dla Piotra Wielkiego od władcy Prus.
Oprawione w drewno kawałki bursztynu przedstawiały między innymi
dwugłowego, rosyjskiego orła i były niemal bezcenne. Cesarzowa
Elżbieta Wielka umieściła tę boazerię w Pałacu Jekateryńskim w
Carskim Siole, skąd pod koniec II wojny światowej wywieźli ją
naziści, grabiąc wszelkie dzieła sztuki, jakie tylko znaleźli w
podbitych przez siebie krajach. Potem wszelki słuch o bezcennej
komnacie zaginął i do tej pory rozpala ona wyobraźnię
poszukiwaczy zaginionych skarbów.
Akcja
powieści toczy się właśnie wokół poszukiwań tej komnaty. Cała
akcja zaczyna się jeszcze w trakcie II wojny światowej, w obozie
koncentracyjnym Mauthausen, gdzie spotykamy jednego z obywateli ZSRR
jako jeńca oraz Hermana Göringa poszukującego
komnaty. Potem akcja przenosi się w czasy nam współczesne, gdzie
to spotykamy w Stanach Zjednoczonych twardą panią sędzinę, Rachel
Cutler, oraz adwokata jej byłego męża, Paula Cutlera, którzy
pomimo rozwodu utrzymują nader poprawne stosunki i wspólnie
wychowują dzieci. Spokojna na początku akcja szybko nabiera
rozpędu, gdy ojciec Rachel, Karol Boria (z pochodzenia Białorusin i
jeniec obozu Mauthausen) zostaje zamordowany, a wszystkie ślady
wskazują, że jego śmierć ma związek z tajemnicą zaginionej
bursztynowej komnaty. W tym wszystkim spotykamy jeszcze dwóch
zawodowych poszukiwaczy skarbów, Suzanne Danzer i Christian Knoll,
poszukujący jantarowej boazerii dla swoich mocodawców,
kolekcjonerów zaginionych dzieł sztuki.
Nie chcę zdradzać Wam wszystkiego, bo a nuż ktoś się skusi do
przeczytania tej książki, dlatego opis jest wyjątkowo ogólnikowy.
Szczerze powiem, że książka mnie kompletnie nie zachwyciła. Na
plus należy zaliczyć zgrabnie wplecioną w fabułę historię
komnaty, jej losy od chwili powstania aż do zaginięcia, oraz to,
jak autor całkiem umiejętnie łączy fikcję literacką z faktami.
Sama akcja była dla mnie nieco zbyt rozwleczona, najszybciej czytało
mi się fragmenty, gdzie były przedstawione poczynania Danzer i
Knolla. A właśnie, skoro już o tym mowa, to z opisu na
skrzydełkach okładki można wywnioskować, że będziemy mieli
dwójkę bohaterów, rozwiedzione małżeństwo. Otóż nie, w
gruncie rzeczy głównych postaci jest czwórka – małżeństwo
Cutlerów oraz dwójka antybohaterów, czyli Suzanne i Christian.
Rzadko się to zdarza, ale wyjątkowo kibicowałam tym złym –
mieli więcej ikry w sobie, ich charaktery były wyraźniej
zarysowane i świetnie wiedzieli, czego chcieli. Natomiast Cutlerowie
to, jak dla mnie, postacie kompletnie bez jakiegokolwiek charakteru.
Rachel w chwili zamordowania ojca bez namysłu zostawia dzieci i
pędzi na drugi kontynent, żeby rozwiązać sprawę zaginionego
skarbu, a zaraz potem dokładnie to samo robi Paul. W momencie kiedy
pani sędzina Cutler niemal ginie w trakcie poszukiwań, zamiast
pomyśleć o dzieciach, które prawie osierociła, dalej jak uparty
osioł chce znaleźć komnatę. Paul, który przez większość
powieści jest poważnym, rozsądnym człowiekiem, nagle pod koniec
dostaje bez mała małpiego rozumu jak jego żona i woli gnać na
poszukiwanie skarbu, niż wrócić do dzieci i zająć się nimi. No,
komedia jakaś po prostu. Oprócz Danzer i Knolla jedyną osobą na
plus, którą zapisuję, jest amerykański poszukiwacz skarbów,
pojawiający się gdzieś po 3/4 książki, który prezentuje sobą
rubaszny, nieco ordynarny momentami humor, ale znowu mający więcej
jaj niż dwójka Cutlerów razem wzięta.
Chciałabym
Wam z czystym sumieniem polecić tę powieść, ale nie mogę. Z
jednej strony mamy świetny pomysł, który dawał ogromne pole do
popisu, mnóstwo ciekawostek historycznych, a z drugiej – postaci,
które wcale nie mają charakteru i są kompletnie bezpłciowe. Jeśli
przymknąć oko na bohaterów, to książka nie jest wcale
najgorsza, ale daleko jej do powieści Dana Browna czy Clive'a
Cusslera. Jeśli mam być szczera, to nie wiem, czy sięgnę po
kolejne powieści Steve'a Berry'ego, czy jednak sobie nie odpuszczę,
ale zachęcam Was do spróbowania przynajmniej lektury jednej z jego
książek (może inne są lepsze niż akurat ta).
Tytuł: Bursztynowa Komnata
Autor: Steve Berry
Tłumaczenie: Cezary Murawski
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 494
Rok wydania: 2015
Ja podziękuję.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam nic Dana Browna, więc nie mogłabym mieć w ogole porównania. Szkoda, że bohaterowie zostali tak upośledzeni, bo książka mogła być naprawdę fajna ;)
OdpowiedzUsuńTa sama książka, ale z innymi bohaterami byłaby o niebo lepsza :)
UsuńOhh, szkoda, że ta książka nie spodobała Ci się. Chętnie bym o zaginionej komnacie nieco poczytała, lecz nie wiem czy jest sens
OdpowiedzUsuńOd strony technicznej, że tak to określę, ta książka jest naprawdę świetna, ale bohaterowie kładą ją na łopatki :(
UsuńTemat Bursztynowej Komnaty zawsze mnie w jakiś sposób fascynował z wielu względów :D dlatego jak zobaczyłam tytuł książki to pomyślałam że przeczytam ale tera sama już nie wiem
OdpowiedzUsuńJak olejesz bohaterów, to będzie się naprawdę dobrze czytało :)
UsuńChyba tym razem odpuszczę sobie książkę, bo i tematyka niezbyt mi podchodzi a i kiepsko napisani bohaterowie to moim zdaniem poważna wada. Szkoda, bo pomysł na powieść jest niezły — może nie do końca oryginalny, ale całkiem solidny, przynajmniej z tego, co mogę wywnioskować po przeczytaniu Twojej recenzji. ;)
OdpowiedzUsuńPomysł jest naprawdę niezły, przygotowanie autor od strony technicznej też miał i to widać... Ale bohaterowie leżą i kwiczą :/
UsuńMówiłam, że tego nie da się czytać :D
OdpowiedzUsuńCzytać się da, ale trzeba się uodpornić na idiotycznych bohaterów XD
UsuńChyba mam coś na półce tego autora bo, skusił mnie ciekawy opis na okładce, ale jeszcze nie zabrałam się za czytanie... chyba nie mam czego żałować ;)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Daj znać, jeśli Twoja książka jest lepsza od tej, to chętnie przeczytam :)
UsuńNie jestem dokładnie przekonana co do takiego gatunku, ale w sumie czemu nie? Zawsze trzeba sięgnąć po jakąś nowość :)
OdpowiedzUsuńhttps://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/miedzy-zyciem-zyciem-jessica-shirvington.html
Zachęcam, ale jeśli już, to lepiej czytać Clive'a Cusslera, czyta się o wiele lepiej :)
UsuńKsiążki Dana Browna czytałam, ale też już nauczyłam się, że jak jakiś pisarz poleca daną książkę - to nie zawsze czyni to z właściwych pewnie pobudek, w sensie nie zawsze dany tytuł rzeczywiście okazuje się ciekawy - to chyba jednak nie do końca jest mój typ literatury, ale będę o tym tytule pamiętała, jak będę miała ochotę na coś 'historycznego' :)
OdpowiedzUsuńshe__vvolf 🐺
Właśnie też ostatnio widzę, że to, że jakiś pisarz poleca dany tytuł to wcale nie oznacza, że dobrze się go będzie czytało, a szkoda :/
UsuńTematyka wydaje się ciekawa, ale skoro cała ksiązka taka nie jest, to sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńTematyka była bardzo, ale, niestety, wykonanie położyło całość... :(
UsuńObawiam się, że akurat ta lektura nie trafiłaby w moj czytelniczy gust
OdpowiedzUsuńW mój gust sama tematyka trafiła, ale wykonanie było podłe :/
UsuńKurczę, a zastanawiałam się nad tą książką. Już mi przeszło :D
OdpowiedzUsuńKusi mnie spróbować jakąś inną książkę tego autora, bo skoro to był debiut, to może kolejne są lepsze... Dam znać :D
UsuńOkładka genialna! Szkoda tylko, że wnętrze nie okazało się też takie cudne. To nie do końca są moje gatunki, więc skoro nie polecasz, to ja pewnie też po nią nie sięgnę!
OdpowiedzUsuńZamierzam przeczytać coś jeszcze tego autora, zobaczymy, jak wtedy pójdzie ;)
UsuńMimo zastrzeżeń, chętnie zapoznam się z książką, wciągają mnie takie klimaty. :)
OdpowiedzUsuńZamierzam dać autorowi jeszcze drugą szansę, może wtedy się przekonam :)
Usuń