Poradnik grzebania kotów - Mika Modrzyńska

Po świetnej Welesównie byłam bardzo ciekawa jak autorka poradzi sobie z kryminałem, szczególnie że śledztwo miała prowadzić zwykła dziewczyna, fanka kryminalnych podcastów. Nie jestem jednak całkowicie przekonana, czy taki pomysł był dobrym wyjściem.

Poradnik grzebania kotów - Mika Modrzyńska

Zacznijmy od tytułu. Śpieszę z uspokojeniem wszystkich miłośników zwierząt, a zwłaszcza kotów – odnosi się on do jednego, drobnego wydarzenia, które jest według mnie właściwie zbędne dla samej fabuły i niewiele by straciła, gdyby tę scenę pominięto. Nie mnie osądzać wybory autorki i wydawnictwa, dotyczące akurat takiego sformułowania tytułu, ale ośmielę się stwierdzić, że jest on cokolwiek mylący.

Stefania uważa, że nie ma nic złego w kiszeniu pewnych uczuć w sobie. Tak funkcjonowała całe życie i nigdy jej to nie zawiodło. Jest w kiszeniu uczuć niemalże profesjonalistką: mogłaby prowadzić warsztaty z pakowania ich do słoików po ogórkach i zakopywania dziesięć metrów pod ziemią, gdzie czasem nie zdarza im się wybuchnąć. A czasem się zdarza, ale ta metoda jest nadal w trakcie dopracowania.

Stefania wraca po kolejnym zagranicznym wyjeździe do rodzimej Brzózki – tak, to ta sama wieś, w której toczyła się akcja Welesówny – by przez jakiś czas zająć się domem rodziców, którzy wyjeżdżają na wakacje. Przy okazji postanowiła rozdrapać starą ranę, jaką jest śmierć jednej z jej przyjaciółek. Sprawa, zamknięta przez policję z braku dowodów i świadków, wciąż męczy Stefanię jak kamyk w bucie.

Przepraszam, że tak kłapię dziobem to pewnie przez kakao. Za mało mówi się o zgubnym wpływie kakao na człowieka.

Mam bardzo mieszane uczucia do tej książki. Główna bohaterka, Stefania, jest aspołeczna, zamknięta w sobie i mało sympatyczna. Nie polubiłam się z nią, obserwowałam jej poczynania wręcz z politowaniem. Rozumiem, że dziewczyna niesie ze sobą sporo traum: wydarzenia, które ją spotkały w Kanadzie, morderstwo przyjaciółki, ale twierdzę też, że można takie rzeczy przepracować i nauczyć się z tym żyć. A dla Stefanii jedynym akceptowalnym sposobem na to wszystko jest ucieczka byle gdzie, byle przed siebie. Zbyt wiele różnic w charakterze i podejściu do życia jest między mną a protagonistką, żeby to mogło zagrać.

Stefania [...] jest przyzwyczajona do obchodzenia problemów bokiem, rakiem i - jeśli sytuacja tego wymaga - na głowie i tyłem do przodu.

Wątek romantyczny też mi nie przypadł do gustu. Aspołeczna dziewczyna, która niemal siłą zmusza się do wyjścia na spotkanie z niewidzianymi od lat przyjaciółkami, po drobnych rozterkach zaczyna nawiązywać bliższą relację z sąsiadem, Wincentym? Nie wspominając o tym, jakie stosunki łączą ją jedną z przyjaciółek – od liceum obie ukrywają fakt, że mają się ku sobie i niespodziewanie Stefania stwierdza, że spróbuje być w związku z mężczyzną? A tak swoją drogą, te przyjaciółeczki Stefanii to też niezłe okazy. Jedna jest bibliotekarką i jest całkiem zwyczajna, nawet ją polubiłam. Za to druga to osobowość toksyczna w każdym calu – jest zaborcza do tego stopnia, że gdy Stefania wdaje się w romans z sąsiadem, ona się wścieka, chociaż sama ma męża.

W tej chwili Stefanii wydaje się, że każdy w Brzózce jest głęboko nieszczęśliwy. Różnica leży wyłącznie w sposobie doświadczania.

To, co grało na korzyść Poradnika grzebania kotów to świetnie przedstawione realia małomiasteczkowego życia i znośnie poprowadzony wątek kryminalny. Brzózka to wieś, gdzie wszyscy wszystkich znają, wiedzą o sobie wszystko, a żadna tajemnica się nie ukryje. Mika Modrzyńska znakomicie przedstawiła duszną, męczącą atmosferę takiej miejscowości, gdzie jakiekolwiek odchylenie od znanej normalności i zadawanie niewygodnych pytań wzbudza od razu wrogość i niechęć mieszkańców. Prowadzone na własną rękę przez Stefanię śledztwo wywołuje właśnie taką reakcję brzózczan i nie przynosi dziewczynie sympatii. Co prawda w tym wątku było wiele zbyt szczęśliwych przypadków, które naprowadzały Stefanię na prawidłowy trop w sprawie, ale jestem w stanie przymknąć na to oko i zrzucić na karb tego, że przecież protagonistka nie jest zawodowym śledczym, więc jakoś ten wątek trzeba było popchnąć do przodu.

Jeśli leci na dziewczynę, bo ta ma dwukomorowy zlew i kolorowe gąbki, to znaczy, że nadszedł kryzys istnienia i musi zacząć walczyć pazurami, żeby się z niego wydrapać.

Poradnik grzebania kotów był dla mnie takim typowym średniakiem. Przeczytałam go, odłożyłam na półkę i pewnie błyskawicznie o nim zapomnę. Obawiam się, że gdybym najpierw trafiła na ten tytuł, to po Welesównę już bym nie sięgnęła. Żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli – to nie jest zła książka i na pewno znajdzie wielu fanów i czytelników.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Poradnik grzebania kotów Miki Modrzyńskiej.


Trzy na pięć żołędzi

Tytuł: Poradnik grzebania kotów

Autor: Mika Modrzyńska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 302

Data premiery: 01.10.2024

ISBN: 9788383353296

Poradnik grzebania kotów - Mika Modrzyńska

Recenzja powstała przy współpracy z wydawnictwem:

Zysk i S-ka

Komentarze