Książkowe Opowieści z krypty – recenzja "Upiornych opowieści po zmroku" Alvina Schwartza


Któż z nas nie lubi słuchać opowieści z dreszczykiem – o duchach, potworach, tajemniczych dźwiękach we wnętrzu domu. A jeszcze lepiej, gdy słuchamy tych historii przy trzaskającym ognisku, w środku lasu, opowiadanych ściszonym głosem. I właśnie takie okoliczności proponuje nam do lektury swojej książki Alvin Schwartz.

Upiorne opowieści po zmroku to tak naprawdę kolekcja kilkunastu luźnych historii, podzielonych na mniejsze zbiory powiązane wspólnym motywem. Tych części jest pięć, a każda ma swój indywidualny tytuł. Aaaaaach! to kolekcja historii z nagłymi zwrotami akcji, Usłyszał kroki na schodach o piwnicy opowiadają o duchach, Zjedzą twoje oczy, zjedzą twój nos to straszne opowieści o różnego rodzaju rzeczach, Inne zagrożenia to opowiadania z dreszczykiem osadzone już we współczesności i na koniec znajdziemy po raz drugi rozdział zatytułowany Aaaaach! z zabawnymi historiami. Takie pogrupowanie tworzy całkiem logiczny układ i pozwala na czytanie tylko tych historii, na których motyw przewodni akurat czytelnik ma ochotę.
Natomiast jeśli chodzi o samą treść, to zawiodłam się dość mocno. Opowieści to legendy czy podania, przekazywane sobie z pokolenia na pokolenie w formie ustnej. Z tego chyba też powodu są naprawdę krótkie, zazwyczaj stanowią to dwie-trzy strony książki (i to z ilustracjami), więc czyta się je naprawdę szybko. Mnie jednak one nie bardzo wystraszyły, a wyobraźnię mam naprawdę bogatą. Pierwszy rozdział powinien spodobać się wszystkim harcerzom i skautom, bo zawarte tutaj historyjki mają też dodane od autora sposoby ich opowiadania. Zatem to świetny sposób na to, by umilić sobie czas nad ogniskiem. Pozostałe opowiadania są dość ciekawe, ale, jak dla mnie, mało straszne i cała lektura, chociaż krótka, dość mnie wynudziła. Ich treść szybciej wystraszy ośmio- lub dziesięciolatka, ale na pewno nie dorosłego czytelnika – często zdarzają się bardzo infantylne momenty, które u dorosłego wywołają raczej uśmiech politowania lub rozbawienia, ale na pewno go nie wystraszą.
Oddając uczciwie cezarowi, co cesarskie, muszę przyznać, że samo wydanie jest świetne. Ilustracje napawają większym strachem i dreszczykiem niż sama treść opowiadań i są świetnie dobrane do każdej historii, jaką czytamy. Do tego solidna, twarda oprawa i równie przerażająca wklejka w jej wnętrzu naprawdę robią wrażenie. Plusem są też zawarte na końcu całości źródła i bibliografia (niestety, w większości angielskojęzyczna), która może stać się prawdziwą kopalnią wiedzy dla kogoś, kogo zainteresują i kto będzie chciał grzebać głębiej.
Podsumowując Upiorne opowieści po zmroku, mogę powiedzieć, że książka okazała się nie być tym, co sobie po niej obiecywałam. Nie odradzam Wam jednak lektury, bo to nie jest zła pozycja, musicie jednak wiedzieć, czego należy się spodziewać. To specyficzna pozycja, więc jeśli ktoś z Was już ją czytał i jemu się spodobała, to chętnie wysłucham dlaczego. No i zabieram się za oglądanie filmu Guillermo del Toro, może on mnie bardziej przerazi niż ta książka.

Książka przeczytana w ramach Olimpiady Czytelniczej u Pośredniczki Książek.



Tytuł: Upiorne opowieści po zmroku

Autor: Alvin Schwartz

Tłumaczenie: Piotr Kuś

Cykl: Upiorne Opowieści, tom I

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 140

Rok wydania: 2019



Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

Komentarze

  1. Swego czasu gustowałam w podobnych opowieściach, a potem jakoś mi przeszło. Niemniej bardzo podoba mi się wydanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześwietne wydanie, to raz. Naprawdę wywołuje dreszczyk. Osobiście wręcz przepadam za podobnymi, strasznymi historiami, więc chętnie sięgnę. Mimo wystąpienia u Ciebie lekkiego zawodu, chyba dam jej szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze powtarzam, że to, że mnie się dana książka nie spodobała, nie znaczy, że komuś innemu nie przypadnie do gustu. ;)

      Usuń
  3. Ja lubię powieści z dreszczykiem, lubię się czasami bać :-)
    Straszne historie są fajną odskocznią od prozy życia.
    Piszesz fajne recenzje. Mimo, że troszkę się zawiodłaś, przeczytam.
    Pozdrawiam!
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa! :) Mam nadzieję, że Tobie książka spodoba się dużo bardziej. :)

      Usuń
  4. Chyba szkoda czasu na takiego średniaka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i.... Nie. To słaba książka, nie wywołała we mnie niemal żadnych emocji. Miało być fajne, z dreszczykiem, a wyszło nudnawo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dużo lepszych i mocniej straszących książek, bez dwóch zdań.

      Usuń
  6. To nie za bardzo moje klimaty, więc tak czy siak sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiam się, dlaczego ja jeszcze nie sięgnęłam po tę książkę, zdecydowanie coś dla mnie. :) I nawet mniej entuzjastyczne recenzje mnie nie zrażą. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno nie dla mnie, same ilustracje mnie raza... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ilustracje bardzo mnie się podobały, były super dodatkiem, ale rozumiem, że nie każdemu mogą się spodobać. ;)

      Usuń
  9. eh, szkoda, przy takiej okładce człowiek dużo sobie obiecuje, a jak film, bo nie napisałaś ;-)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jeszcze nie obejrzałam, cały czas się przymierzam. :D

      Usuń

Prześlij komentarz